Moim skromnym zdaniem przestrzeliłeś. Ciuch ciuch to zupełnie nie ta liga co DC. Jest od tego ostatniego milion razy lepszy. Dostał w łeb w akcji, co jest powiedziane w epku 6, co sporo tłumaczy. Nawet jednak z tym defektem ma jakiś potencjał i taką fatalistyczną charyzmę, czego nie można powiedzieć o D. Crowe, który był po prostu głupi i żałosny od urodzenia...
A wg mnie w ogóle Dewey był rewelacyjny. I budził więcej sympatii/politowania niż Ciuch ciuch (którego i tak podziwiam za chęć godnej śmierci)
Dewey, Dicky Benett, Elliskin Limehouse, Devil, Ellen Mae, Mickey i Wynn Duffy, konstabl Bob - świat Justified jest wypełniony tak charakterystycznymi postaciami, że po prostu urzeka. To właśnie te "rednecki" z Kentucky dodają kolorytu i uroku tej całej imprezie!
Dokładnie. Gdy brać tę menażerię jako całość- pełna zgoda. Gdy jednak rozpatrywać każdego typa z osobna: cienka sprawa. Cienki, głupi ćwok z zadupia, bez perspektyw i zmierzający ekspresem do nikąd... Z krótką przerwą na bicie konia, chlanie spanie itp, nie koniecznie w tej kolejności...
Dla serialu stanowią sól ziemi, dla życia cywilizacji jako takiej- nic nie znaczący kompost. Jak większość z nas zresztą :)
Dopiero jestem na odcinku gdzie ten Ciuch Ciuch się pojawił, biorąc pod uwagę to, że Deweya kropnęli w poprzednim odcinku, to ciężko nie odnieść wrażenia że wprowadzili na pocieszenie substytut/kalkę. Cóż, jak na razie ja charyzmy u tej postaci nie dostrzegam, dla mnie jest wręcz zdeczka sztuczny na ten moment i osobiście wolę Deweya, który był takim wsiowym głupkiem, ale jednocześnie charakterystyczną, sympatyczną i komiczną postacią, zagraną bardzo naturalnie. Świetni byli w duecie z Dickie'm Bennettem :D