Jak myślicie? Bo końcówka filmu jest dwuznaczna. Z jednej strony uznali tego hrabie za wariata, a później stali tak wszyscy i patrzyli się na Dyzmę dziwnym zwrokiem, kiedy ten hrabia wył ze śmiechu?
W książce zakończenie jest odrobinkę inne, ale powiedziałbym, że daje odpowiedź na Twoje pytanie. Oto link do ostatniego rozdziału: http://literat.ug.edu.pl/dyzma/0024.htm
no jednak w książce nikt żorżowi nie uwierzył i w ogóle Dyzma zrezygnował z posady, a w filmie dyzma się zastanawiał i końcówka była dwuznaczna, dająca do myślenia.
Tego nie wiemy. Przecież ktoś mógł go potem przeegzaminować z języka angielskiego. Urząd premiera to ważne stanowisko i nawet słowa szalonego hrabiego mogły wzbudzić nie lada podejrzenia.
A Piłsudski został zdemaskowany? Do dnia dzisiejszego uznaje się go za bohatera, a wszystkich, którzy twierdzą inaczej za wariatów, więc masz odpowiedź na swoje pytanie. Oczywiście, że Dyzma nie został zdemaskowany.
Co ma do tego Piłsudski, jest uważany za bohatera ze wzgledu na jego dokonania dla walki o niepodległość kropka.
Dyzma nie został zdemaskowany, ale końcówka jest bardziej niezdecydowana w filmie; goście wpatrzeni z konsternacją w Dyzmę. Pomorskiego uznano zapewne za wariata przez słowa jego ciotki, która to stwierdziła "jest niespełna rozumu". Zresztą bywał już w zakładach dla psychicznie chorych. Założyłbym, że Pomorskiego wysłałby w stosowne miejsce, "przemaglował" i uciszył - co zrobiłby w ramach troski o swojego szwagra. Angielskiego zacząłby się uczyć, taki też miał plan....
Trzeba przyznać, że Dyzma w jednym był dobry: w tworzeniu pozorów.
Moim zdaniem został zdemaskowany, wszyscy patrzyli się na niego z niesmakiem, wiedząc, że to dzięki nim odniósł sukces.
RYBKOWSKI wcześniej wyreżyserował wersje z Dymszą, w której Dyzma został aresztowany przez policje i wywieziony... tu tak ostro nie postąpił... ale chyba w jego założeniu został zdemaskowany...
Z niesmakiem, ale też z nadzieją na ratunek dla kraju pomimo śmiechu wariata, a niektórzy z wielką niepewnością i strachem przed możliwością odjechania koryta i zaprzepaszczenia życiowej szansy. Ta scena zrobiona jest rewelacyjnie.
Dokładnie.
Wiele na to wskazuje że ją (posadę) przyjął.
Śmiech Żorża śmiechem Żorża, wystraszył w ostatniej scenie Nikusia, ale raczej poszedł na całość ;)
Piłsudski miał pochodzenie szlacheckie i z pewnością nie pracował na poczcie w okienku,
jeśli miałby być pierwowzorem to z pewnością bardzo dalekim i znalazłoby się wielu bardziej pasujących, jak np Bartoszewski,
bo do Dyzmy nie pasują ludzie, którzy nie ukrywają swojego pochodzenia lub wykształcenia jak Wałęsa lub Lepper lecz ci, którzy udają kogoś kim nie są jak właśnie "profesor" Bartoszewski
Rycerzyk Ty sie juz tak nie podniecaj tymi swoimi bzdurami, ktore wypisujesz o marszałku Piłsudskim, bo ci żyłka w d. pie pęknie. Skoncz wasc juz i wstydu oszczędź!
Na tym właśnie polega geniusz książki Dołęgi-Mostowicza, tak jak Dyzma oszukał książkową elitę, tak Piłsudski oszukał was, wszystkich do dnia dzisiejszego wierzących w jego wielkość. A pierwowzorem Dyzmy była Piłsudski, Dołęga-Mostowicz sam to przyznał.
Czy w tamtych czasach, obejmując jakiekolwiek stanowisko, nie trzeba było udokumentować swojego wykształcenia?
Teoretycznie rzecz biorąc - dzisiaj też nie musisz. Rzadko kiedy pracodawcy każą przedstawiać kopie dyplomów ukończenia szkół i różnego rodzaju kursów.
Poza tym, przypomnij sobie prezydenta Kwaśniewskiego jak wpisując dane kandydata na urząd prezydenta RP, skłamał i wpisał, że ma wyższe wykształcenie. Cała sprawa, o tym, że miał wykształcenie średnie (dziś maturalne) wyszła już po jego wyborze na prezydenta. Czyli jak widzisz, żeby zostać "kimś" nie musiał niczego dokumentować. Okłamał naród. Podobnie jak kłamał Dyzma. W dzisiejszej polityce i businessie jest wiele takich "Dyzmów".
W tamtych czasach urzędy Rzeczpospolitej dopiero były tworzone i bardzo niewydolne, wielu ludzi było niepiśmiennych, wiele dokumentów przepadło w historycznej zawierusze, często niemożliwe było ustalenie np. nazwisk. Choć oczywiście Dyzma teoretycznie należał do szlachty, więc dokumenty mieć powinien. Ale z pewnością wiele spraw załatwiało się "na gębę".
Książkę czytałem dawno, ale jeśli dobrze pamiętam kończy się słowami -To wariat. -Tak, wariat. Coś w tym stylu. Zarówno autor książki jak i scenarzyści filmowi pozostawiają nas z pytaniem bez odpowiedzi. Zakończenie każdy sobie sam dopisze. Wiadomo tylko, że Krzepicki wspominając o oksfordzkich przyjaciołach Dyzmy sam pogrzebał swoje ambicje. Można domniemywać, że Nikodem nominację na premiera odrzucił proponując np. na to stanowisko ministra Jaszuńskiego, o którym wcześniej wspomniał. A sam pozostał prezesem banku, wszak jego przeszłość była znana Terkowskiemu, ambasadorowi w Mongolii a ten na pewno nie przegapiłby takiej gratki aby skompromitować Dyzmę. . Ale prawda jest taka, że mógł zaszyć się w Komorowie lecz tam też nie był bezpieczny ,wszak plenipotencje Nina wystawiła na Kunika, a ten też nie miał powodu do miłości, szef policji również zaczął się orientować w sytuacji. Ale nie można było usunąć go od razu skompromitowałby to klasę polityczną i elity.
Nie, w książce Dyzma jednoznacznie mówi "Odmawiam", w serialu się waha. Przemowa Żorża (i reakcja na nią) jest natomiast tu i tu niemal jednakowa.
Szef policji postanowił założyć Dyzmie teczkę, gdyż to mogło się okazać opłacalne. Kto jak kto, ale on z czasem odkryłby prawdę. Wtedy mógłby szantażować Dyzmę, a w razie odmowy zdemaskowałby go. Tak więc pozycja Dyzmy nie była nienaruszalna. Myślę, że Dyzma odrzucił propozycję.
Szef policji założył teczkę, ale tylko w filmie. W książkowym oryginale już nie. I również w nim Dyzma wprost odmówił.
Podobny zabieg jest w serialu "Alternatywy 4", gdzie też główną rolę gra Wilhelmi... Jego postać - Stanisław Anioł, po nieprawidłowościach na stanowisku gospodarza domu zostaje odwołany, a potem okazuje się, że awansowany i zarządza już całym osiedlem:)
Poniemirski to dopiero jest materiał do analizy, czy naprawdę był wariatem, czy po prostu inteligentnym, szczerym do bólu ekscentrykiem walącym prawdę między oczy, prawdziwym arystokratą zniesmaczonym chamami napierającymi z każdej strony. Zabawna i dwuznaczna postać, jego końcowa "demaskacja" Dyzmy rozśmiesza do rozpuku, ale to taki gorzki śmiech, byle spryciarz i hochsztapler pokroju listonosza, wprost z ulicy może zasiąść na najwyższych urzędach, prawda zawsze aktualna w tym kraju.
Był chory, ale jego choroba nie upośledzała na ogół intelektu, tylko polegała na tym, że od czasu do czasu wybuchał płaczem, albo śmiechem bez powodu. To się jakoś w psychiatrii pewnie nazywa, ale ja się nie znam :)
Cóż... w powieści KARIERA NIKODEMA DYZMY zostało jednoznacznie powiedziane, że Dyzma nie przyjął posady premiera, a Żorżowi nikt nie uwierzył w jego rewelacje. Jan Rybkowski zostawił to wszystko w sytuacji dwuznacznej niczego nie wyjaśniając.
Oczywiście, że nie przyjął posady premiera, tak jak Piłsudski nie przyjął posady prezydenta. W międzywojniu wszyscy wiedzieli, o kim jest "Kariera Nikodema Dyzmy", dlatego też Dołęga-Mostowicz mocno oberwał od siepaczy Piłsudskiego.
Hmmm... W sumie nie pomyślałem o tym w taki sposób. Czyżby rzeczywiście scena, jak Dyzma nie przyjął posady premiera nawiązywała do tego, jak Piłsudski nie przyjął stanowiska prezydenta, ale i tak miał wpływ na wszystko? Hmmm... W sumie czemu nie? Ale wiecie, co jest najlepsze z tą powieścią? Zamiarem jej była kpina z rządów sanacji. A wyszła satyra z polskiego systemu politycznego ogólnie, satyra nawet dzisiaj bardzo żywa. Dlatego tym bardziej doceniam Tadeusza Dołęgę-Mostowicza. Kocham jego książki i mam wszystkie 17 jego dzieł. Choć podobno "CZEKI BEZ POKRYCIA" nie jest jego, ale Jerzego Zdziechowskiego, który też oberwał od piłsudczyków. Bo podobno Jerzy Zdziechowski napisał tę powieść pod pseudonimem W.M.Dęborów, którego używał też Dołęga-Mostowicz i ponoć pisał jego stylem, który to styl podziwiał. Ale czy to prawda? Tak czy siak też świetna powieść.
Racja, trolli nie ma co słuchać. I tak nie mają nigdy nic mądrego do powiedzenia :)
Myślę, że tylko Krzepicki wiedział z kim tak naprawdę ma do czynienia... A hrabia no cóż, też zauważył kim jest Dyzma i w ostatniej scenie świetnie jest to pokazane. Co do pozostałych to nawet gdyby się domyślali to nie chcieliby uwierzyć, że dali się oszukać przez kogoś takiego i każdy z nich wolał wierzyć w to kłamstwo niż przyznać się do błędu.
To hrabia odraxu rozkminił Dyzme a Krzepicki później jak grał na mandolinie a obok leżała książka o manierach w towarzystwie itp.