ogląda się go super, z tym że tak naprawdę zaczyna człowiek ogarniać o co komu chodzi dopiero po kilkudziesięciu minutach. Początek dość mocno porwany, przeskakiwanie w czasie nie ułatwia wciągnięcia się w fabułę, ale warto obejrzeć.
Szczególnie polecam osobom lubiącym te brytyjskie klimaty-dżentelmenów, życie towarzyskie, śmiesznie brzmiące wydumane dialogi.
Benedict jak zwykle świetny, R.Hall też stworzyła dobrą postać, chwilami podnosiła mi ciśnienie swoimi gierkami i byciem mówiąc dosadnie- wredną suką.
Serial wzruszający i mimo że zakończenie jest dość szczęśliwe to i tak mnie zasmucił.
Obejrzałam jeszcze raz, już jak opadły emocje związane z pierwszym zetknięciem się z filmem :) i dalej uważam, że naprawdę warto poświęcić te kilkaset minut :) ostatnia scena znowu sprawiła, że w oczach pojawiły się łzy a w myślach chęć przytulenia Tietjensa(Bena) i uduszenia gołymi rękami Sylvi (R.Hall)