PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=436999}

Mad Men

8,1 34 398
ocen
8,1 10 1 34398
8,6 18
ocen krytyków
Mad Men
powrót do forum serialu Mad Men

mam zaufanie do twórców i spodziewam sie ze ten sezon utrzyma poziom, ale prawde mowiac, byla
to dla mnie najgorsza premiera serii. Watek Peggy i Joan ciekawy, ale co do reszty... Nie naleze do
osib, ktore nie cierpia Megan, ale jej sceny z Donem to nic wiecej niz tania opera mydlana, nie tego
oczekiwalem. Caly odcinek byl zbyt statyczny jak dla mnie (ja wiem, ze Mad Men to nie szybka
akcja, ale mimo wszystko), byc moze nalezalo kontynuowac rozpoczeta tradycje i wyemitowac od
razu dwa odcinki.

ocenił(a) serial na 10
lichtenberg

A mi sie podobal, klimat i jakosc mad men-a zostala zachowana, jesli chodzi o brak akcji to taki odcinek wstepny jest potrzebny aby pozniej doecnic zmiany, kladzie podwaliny do dalszych wydarzen. Milo bylo zobaczyc postacie w charakterysztycznych dla siebie scenach: Roger-po jakiejs orgii, ambitna Penny, Don spotkal 2 potencjalne kochanki, a jako para z Megan wygladali swietnie.

ocenił(a) serial na 10
Bonhart_filmweb

Ze mnie ten odcinek wyssal energię,nie wiem czemu,ale jestem podlamany;(

ocenił(a) serial na 8
rafikens1111

Miałam tak samo właśnie...

lichtenberg

Świetny odcinek i niesamowita ostatnia scena!

ocenił(a) serial na 9
rox16

zgadza sie, ostatnia scena rewelacyjna..serial jest zyciowy i bardzo prawdziwy

childofcinema

byłem fanem tego serialu do momentu wypuszczenia ostatniej serii.
Po 3 odcinkach muszę przyznać że jest nudno, płytko i deprsesja. Tak jakby producenci zrobili serial na siłę bez pomysłu i jakby formuła się wyczerpała. pozdro

ocenił(a) serial na 9
beui

Coś w tym jest, serail troche obniżył poziom, ale to jak rozumiem już ostatni sezon..więc może zabrakło im juz trochę weny.
Są seriale , np Breaking Bad gdzie dreszcze chodza aż do ostatniego odcinka:)

ocenił(a) serial na 10
childofcinema

Ostatni odcinek był bardzo mocno - świetnie oddano niepewność Drapera przed powrotem do pracy, niezbyt zachęcające przyjęcie przez kolegów i koleżanki z pracy. Ciekawie pokazano wszystkie rozgrywki za kuluarami (jak choćby rozmowa Lou z Jimem albo Joan z Cooperem, mistrzowskie jednak było zebranie partnerów z Rogerem - "I'm the president of agency!") - do samego końca odcinek trzymał w napięciu, zakończenie pozostawia widza ze szczęką pod krzesłem.
Widać że zbliża się koniec serialu - twórcy obecnie stopniowo otwierają różne wątki (jak np. z Betty, Megan czy Crane'm), żeby za jakiś czas po mistrzowsku wszystko zakończyć, nie mogę się doczekać.

ocenił(a) serial na 8
Pan_Don

zgadzam się, świetny odcinek ,stary dobry mad men powrócił, następny ep będzie jeszcze lepszy po tym jak Don już formalnie będzie pracował w agencji.
miałem jedno zastrzeżenie co do Betty ,nie za bardzo rozumiem tego pokazania jaką to "wredną" matką jest i wielka obraza za kanapkę LOL.
Wątek całkowicie niepotrzebny według mnie , ale na szczęście nie poświęcili mu zbyt dużo czasu.
Peggy ... będą spięcia . hahah

ocenił(a) serial na 10
outlaw87

Betty jako "zła matka" była pokazana już przy wychowywaniu Sally.
Raczej chodzi o to, żeby pokazać ją jako nieszczęśliwą gospodynię domową rodem z lat 50-tych - w poprzednim sezonie wydawało się, że wychodzi na prostą ze swojej frustracji po ślubie Dona z Megan (symbolem było jej znaczne zrzucenie wagi w połowie szóstego sezonu), teraz cennym tropem z odcinka jest jej rozmowa z Francine, która spełnia się zawodowo w biurze turystycznym - dąży do czegoś, natomiast Betty twierdzi, że jest staroświecka i odpowiada jej rola 50's housewife.
Okazuje się jedna, że dotyka ją nuda i frustracja związana z tą rolą społeczną i ciągłym siedzeniem w domu i czekaniem na męża (temat stary jak świat - od "Gotowych na wszystko" po "Revolutionary Road") - na co też zwraca uwagę Francine.

Inna sprawa, że Amerykanie uwielbiają Freuda i widać tutaj wyraźny wpływ matki Betty na nią - z poprzednich sezonów na podstawie terapii u psychiatry można wywnioskować, że była wobec wredna i krytyczna.

ocenił(a) serial na 10
Pan_Don

No wątek ciągle ważny. Pokazuje, że jest trochę spaczona emocjonalnie i zagubiona. Ja np po 6 sezonie miałem już taki obraz Betty wreszcie mimo wszystko szczęśliwej, na pewno czującej się lepiej, aniżeli wcześniej. Najnowszy odcinek pokazuje, jak doświadczenia życiowe mają wpływ na ludzi - z jakiegoś powodu Betty zawsze była popapraną perfekcjonistką, bardzo wymagającą od innych, jednocześnie powierzchowną i niezdolną do zbudowania relacji o większej wartości.

Szczerze mówiąc Mad Men jest genialny.

Zrobiłem przerywnik, bo nikt nie napisał o Betty w nawiązaniu do sytuacji z Megan. Obecna żona zrobiła wyrzut Donowi za coś, czego "nauczyła" go Betty - wiecznego kreowania swojego wizerunku kosztem szczerości. Don ma nawyki, które zmuszają go do wiecznego dystansowania się wobec innych jednostek jednocześnie wiecznie dbając o swoją zewnętrzną otoczkę. W przypadku Betty miało to sens do momentu, gdy okazało się, że prawda może być bolesna i nieunikniona (powodem ich rozstania nie były tylko np romanse Dona, duże znaczenie miało też odkrycie "prawdy" przez Betty a propos jego tożsamości. BYło to podkreślane przez cały 4. sezon. W tym sezonie mówi: "nie chciałem byś inaczej na mnie patrzyła" - w domyśle byś nie straciła podświadomie do mnie szacunku, że omal mnie nie wylali z pracy). Betty mu nie wybaczyła jego słabości, tego że urodził się, gdzie się urodził i że nie jest tym, za kogo się podaje. Ona nie była zawiedziona tym, że ją okłamywał, ale że prawda była taka a nie inna.

Megan za to najbardziej zabolało,że nie był szczery (odwrotna sytuacja i raczej lepsza,choć z drugiej strony nie ufam tej Megan i myślę,że na swój sposób też by zareagowała). W tym odcinku widać też, że Betty się nie zmieniła, ciągle potrafi być okrutna wobec najbliższych i jeszcze dodatkowo nad tym nie panuje. Nie potrafi obdarzyć prawdziwą miłością swoich dzieci, co dodatkowo podświadomie czuje.

A Don, no cóż... nie widzi tego, że zawsze coś się może wykoleić, że zawsze będzie coś niekorzystnego i że budowanie jakielkowiek poważnej relacji nie ominie etapu szczerości (choć nie lubię tego słowa). Doskonałym przykładem jest relacja z Sally. Bardzo obiecująca i idąca w kierunku najbardziej dojrzałej relacji z innym człowiekiem z jego otoczenia, co jest piękne i napawające nadzieją. Don wreszcie odkrywa dojrzałą relację emocjonalną z innym człowiekiem, coś czego praktycznie nigdy nie miał. Megan była przegrana na starcie - Don pod wpływem chwili stwierdził, że może Megan powiedzieć o swojej tożsamości, ona to zrozumie ( i zrozumiała) i gitara gra. Teraz był szczery i jest prawdziwa miłość. Z tym, że zapomniał iż to musi trwać, a on zaczął znowu budować swój wizerunek, tworząc w ten sposób w gruncie rzeczy związek nieszczery i pusty, a kumulacją są ostatnie wydarzenia. Biedny Don, nikt go nie nauczył, co znaczy kochać (Betty: " najgorsza metodą dotarcia do Ciebie jest kochanie Ciebie). No nic, zobaczymy. On jest wychowany po "spartańsku"(cenzura nie pozwoliła mi wpisać odpowiedniejszego słowa :P), ale jednocześnie nie jest takim typem człowieka, jest ciągle wrażliwy i ciągle myśli. Ciężki jego żywot.

Ogólnie odcinek zajefajny :D ale najbardziej zawiodłem się na Joan mimo wszystko...

ocenił(a) serial na 10
rafikens1111

"Obecna żona zrobiła wyrzut Donowi za coś, czego "nauczyła" go Betty - wiecznego kreowania swojego wizerunku kosztem szczerości"- to akurat raczej kwestia ukrywania się pod kradzioną tożsamością niż wpływ Betty, nie przeceniałby aż tak jej roli, ani też nie demonizowałbym jej aż tak.
"Betty mu nie wybaczyła jego słabości, tego że urodził się, gdzie się urodził i że nie jest tym, za kogo się podaje." - nie zapominajmy, że przecież przez to oszukiwał ją latami, a poza tym musiała najpierw zbudować "tratwę", czyli Henry'ego - sama by sobie nie poradziła, zawiodłaby oczekiwania społeczne etc.

ocenił(a) serial na 10
Pan_Don

""Obecna żona zrobiła wyrzut Donowi za coś, czego "nauczyła" go Betty - wiecznego kreowania swojego wizerunku kosztem szczerości"- to akurat raczej kwestia ukrywania się pod kradzioną tożsamością niż wpływ Betty, nie przeceniałby aż tak jej roli, ani też nie demonizowałbym jej aż tak." - No na pewno to ma wpływ, ale uważam, że Betty odegrała również bardzo dużą rolę. Może nie pamiętasz już, że mimo tej całej powłoczki super pewnego siebie mężczyzny, to że Betty wyszła za Dona, było dla niego bardzo dużym osiągnięciem. To była kobieta z dobrej rodziny, piękna, a Don był nikim. Tzn. że aspirował do bycia jej mężem (wybornie z resztą) i potem nie wychodził z roli. Poza tym sceny w 4. sezonie dają do zrozumienia,jak bardzo go zraniła odrzucając w 3. sezonie. Nie mówiąc o tym, że ta patologia, w którą się wmanewrował, była mimo wszystko jego jedyną rodziną. To wszystko, dodając do tego lata, kształtuje ludzką osobowość.

""Betty mu nie wybaczyła jego słabości, tego że urodził się, gdzie się urodził i że nie jest tym, za kogo się podaje." - nie zapominajmy, że przecież przez to oszukiwał ją latami, a poza tym musiała najpierw zbudować "tratwę", czyli Henry'ego - sama by sobie nie poradziła, zawiodłaby oczekiwania społeczne etc." - znowu radzę wrócić do czwartego sezonu: Don mówi coś w stylu, że kiedy Betty wszystkiego się o nim dowiedziała, nie potrafiła go już kochać (scena w LA z jedyna przyjaciółka,która potem umarła na raka). On dobrze wiedział co zaważyło na tym,ze Betty go odrzuciła i dlatego potem tak to przeżywał: tzn 1. utrata jej i rodziny w pewnym sensie 2. co zaważyło o rozwodzie. No tak, ale tratwa Henry jest przecież również skutkiem jej reakcji na prawdę, którą Don wreszcie wyjawił. Dla mnie Henry jest idealny :P Aż tak idealny, że bezpłciowy. Zawsze jak patrze na sceny z jego udziałem, jest pod podziwem jego wiecznego spokoju i zachowywania rozsądku non stop ( biorąc pod uwagę również fakt, że jego praca to też nie sprzedawca lodów na times square)

ocenił(a) serial na 10
rafikens1111

Nie wydaje mi się, że można obarczyć Betty odpowiedzialnością za dwulicowość Dona. Wręcz przeciwnie, ona też była jej ofiarą, własnie dlatego ich małżeństwo było nieudane - nie można stworzyć dobrej, głębokiej relacji z kimś kto ciągle gra, udaje kogoś, kim nie jest. Nawet jeśli nie zdawała sobie z tego sprawy, to ich ciągle dzieliło. A że go zostawiła i przestała kochać? Raczej nie można mieć do niej o to pretensji, okazało się, że żyła z człowiekiem którego kompletnie nie znała, nie znała nawet jego prawdziwego imienia. A dodatkowo wtedy wyszły na jaw romanse Dona. W tamtym momencie według mnie to stanowczo ona była stroną poszkodowaną, niewinną.
Don też ucierpiał, ale z własnej winy. Smutne jest, że wydawało mu się, że właśnie musi udawać kogoś innego, żeby mieć dobre życie, żeby ktoś go pokochał, a było zupełnie odwrotnie, właśnie to powodowało jego ciągłe rozdwojenie, zmuszało go do kłamstwa i oddzielało od innych ludzi. Rzucał się przez to w kolejne romanse, bo dla swojej żony pozostawał tak naprawdę obca osobą i nie było tam miejsca na prawdziwą bliskość.
Nie bez przyczyny wierności umiał dotrzymać dopiero Meg, której był w stanie wyznać prawdę na swój temat. Chociaż, przychyliłabym się tutaj do tego co mówiła Megan, że tak naprawdę on jej nie kocha. Próby naprawy relacji z nią to już raczej z chęci niepozostania samym, utrzymania wreszcie jakiegoś związku. Biorąc pod uwagę że przez dobre kilka miesięcy nie miał zajęcia, a i tak z nią nie zamieszkał tylko odwiedzał co jakiś czas... To, że nie powiedział jej o utracie pracy pokazuje, że działa u niego stary mechanizm, nie potrafi się odsłonić, pokazać słabości, w dalszym ciągu żyje w rozdwojeniu, są dwie wersje Dona, ta, którą chce pokazywać ludziom i ta prawdziwa.
Co do Betty - "nie potrafi obdarzyć miłością swoich dzieci" - myślę, że to bardzo słuszna uwaga. Betty pyta: Dlaczego moje dzieci mnie nie kochają? Ale to właśnie raczej ona nie kocha ich. Wskazuje to jej zachowanie, traktuje je jak zło konieczne i dopust boży. Jej syn bardzo się cieszy jak porozmawiają z okazji wycieczki, bo widać kiedy indziej nie ma okazji. Może po prostu to kobieta, która nie powinna mieć dzieci? Zajmowanie się nimi to dla niej kara. Może to kobieta - ofiara swoich czasów, wtłoczona w stereotypową rolę gospodyni domowej z gromadką dzieci, która znacznie lepiej realizowałaby się w pracy zawodowej. Betty, zanim związała się z Donem, pracowała przecież jako modelka i studiowała antropologię. Szkoda mi tej postaci, bo mimo wszystko mam dla niej jakąś sympatię i życzę jej dobrze. Ale tacy ludzie tez istnieją- wiecznie niezadowoleni, rozkapryszeni. niedojrzali.

ocenił(a) serial na 10
onna_no_ko

Widzę tutaj sentyment do Betty, ale to pewnie też dlatego, że faceci będą bronić facetów, a kobiety swoją płeć ;) Abstrahując od płci, Betty jest ciekawą postacią nie ze względu na głębię psychologiczną, a raczej wykreowanej przez jej rzeczywistość ofiarę - wspomnienia matki (która zapewne ją wychowywała sama, ojciec miał innne rzeczy do roboty w tamtych czasach), jej wpływ na Betty, dalej jej uroda (która została jej dana odgórnie, a nikt mi nie powie, że ładniejsze kobiety myślą tak, jak te trochę brzydsze - są wyjątki,ale generalnie chyba każdy widzi, jak to zazwyczaj jest), otoczenie innych modelek (to też jest specyficzna grupa i nie mów,że nie), a później Don, który raczej się dopasowywał,aniżeli był pełnowartościowym partnerem, teraz Henry, który, powiedzmy sobie szczerze, nie jest w stanie wpłynąć na Betty już, zawsze jest po prostu zdziwiony i jego rola w tym małżenstwie jest raczej inna. Dla mnie to on się też za bardzo nie angażuje - przestrzega bardzo pozytywnych ram de facto męża. :D Jednakże uważam, że Betty po prostu nie miała również dobrego wpływu na DOna i tyle. I to Don był zawsze najbardziej zagubiony, od samego początku (od dzieciństwa począwszy) był niepewny swego, nikt mu nie dał poczucia bezpieczeństwa, a życie wpieprzało go w coraz większy syf (np wychowywanie w burdelu przez obca kobietę, potem wojna i jedyny uśmiech od losu : Roger Sterling :P). Betty też była jego szczęściem,ale myśle, że gdyby nie skok, który mógł zrobić Don po otrzymaniu pracy u Sterlinga, ta historia byłaby o wiele krótsza i płytsza.

"Wręcz przeciwnie, ona też była jej ofiarą, własnie dlatego ich małżeństwo było nieudane - nie można stworzyć dobrej, głębokiej relacji z kimś kto ciągle gra, udaje kogoś, kim nie jest. Nawet jeśli nie zdawała sobie z tego sprawy, to ich ciągle dzieliło. A że go zostawiła i przestała kochać? Raczej nie można mieć do niej o to pretensji, okazało się, że żyła z człowiekiem którego kompletnie nie znała, nie znała nawet jego prawdziwego imienia" - idealizujesz Betty moim zdaniem, niestety ona udowodniła,że jest niezdolna wejść w tego typu relację bez względu na partnera. Sorry, ale to co się dzieję z Henrym to przecież farsa - żadna miłość. A jest on kompletnym przeciwienstwem Dona, a ona i tak swoje uprawia. W zeszłym sezonie go zdradziła z Donem! I ta wieczna kokieteria, schudła, to od razu dawała do zrozumienia, że jest gotowa na wszelkie gry. Jest taka sama jak Don w tym względzie. Żal mi jej, ale jednocześnie widzę dużo pewności siebie i świadomych wyborów, których potem nie żałuje kompletnie. Więc dla mnie Don nie jest tym, który ją zdeprawował. Tego było mnóstwo, bez względu na sezon, a wizyta u psycholog dziecięcego? Przecież tam została obnażona komplentie jej niedojrzałość, umysł dziecka w dużym stopniu.

"Nie bez przyczyny wierności umiał dotrzymać dopiero Meg, której był w stanie wyznać prawdę na swój temat"- nie wiem, gdzie był Don wierny z Megan. CHyba na początku, gdy ledwo się pobrali,ale na tym wierność nie polega ;) I tak, DOn nigdy nie kochał Megan (skąd w ogóle taki pomysł po tylu odcinkach?). Już lepsza dla niego byłaby ta blondynka z 4. sezonu, która odrzucił własnie DOnald i to jest dla mnie jego największy przypał. Ona byłaby dobrą partenrką, ale DOn wolał iść na łatwiznę i stworzyć znowu wyimaginowany związek ze swoją byłą sekretarką. Przecież Megan wtedy była tak zagubiona, te poczucie wyższosci DOna,że jest porządanym przez wszystskich znowu szefem - przez kobiety i pracodawcow- i tu nagle bum,oswiadcza sie jej. Przecież to było dla niej jak wygrana w lotka. Na pewno megan nie byłaby tu, gdzie jest teraz, gdyby nie Don. Zresztą dość lekko z niego zrezygnowała mimo wszystko. Płacze, bo każdy w takiej sytuacji płacze, sam bym płakał, ale jednocześnie wie, że teraz spokojnie sobie poradzi i może go odepchnąć jednym palcem (zaiste ciekawe jest rónież to, że DOn się spłaszczył przed nią mówiąc o "utracie" pracy, wówczas juz w ogole poczula się pewniej odnosnie tej decyzji. A to ze jedonczesnie ja oklamywal? Dla wielu jest to wystarczajacy argument by zerwac zwiazek,wiec wiadomo). A odnośnie modelingu i antropologii nie bede nic pisac.

ocenił(a) serial na 10
rafikens1111

A czemu nie? ;)
To prawda, na początku bardzo lubiłam postać Betty, właśnie za złożoność, którą wskazałeś, i w początkowych sezonach jej zachowanie wydawało mi się zrozumiałe - jej wybuchy, frustracja. Później okazało się, że to po prostu kwestia jej paskudnego charakteru, więc lubić ją było coraz trudniej, jakiś cień sympatii jednak pozostał. W dalszym ciągu uważam, że miała z Donem przechlapane, chociażby ze względu na te wszystkie zdrady. W sumie chyba można uznać że dobrali się beznadziejnie - ani on nie był w stanie pomóc jej, ani ona jemu. Poraniony przez życie, zamkinięty w sobie, rzucający się w kolejne nałogi Don i wieczna frustratka, księżniczka, która spadła z piedestału - Betty.
Masz rację, jej relacja z Henrym tez jest beznadziejna, kolejna wydmuszka. Może właśnie dlatego, że zaczął się z pobudek czysto pragmatycznych. Ale jeśli chodzi o zdrady to do Dona mimo wszystko wiele jej brak.
Jeśłi chodzi o związek Don -Megan to masz rację, wierny jej nie był, ale gdyby to porównać ze zdradzaniem Betty.... ciężko mi nawet podliczyć kobiety Dona z którymi był, jednocześnie pozostając mężem "Birdy", jeśli chodzi o Megan to było to chyba tylko żona lekarza? Nie pamiętam. Można uznać, że tutaj przynajmniej się starał, do jakiegoś momentu ;)
Trafinie opisujesz początek związku Dona z Megan, to była kompletna porażka. szczególnie właśnie, jak potraktował tę blondynkę, z którą tworzyli fajną parę. Przyszedł i oznajmił jej, że jest zaręczony. Koszmar jakiś. Cała sprawa wywołała w ogóle konsternację w biurze, czemu zwdzięczam jedną z moich ulubionych scen: watch?v=f5_kAOVeRCQ
Cała ich relacja to w ogóle porażka, w moim odczuciu kompletnie do siebie nie pasują, wystarczy wspomnieć żenujące Zou Bizou...

ocenił(a) serial na 10
Pan_Don

Byłam przekonana, że Don po usłyszeniu oferty wyjdzie trzaskając drzwiami... Ale nie:) Będzie się działo!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones