Przyznaje bez bicia, ze po pierwszych 3-4 odcinkach mialem dosc mieszane uczucia na temat poziomu tego sezonu. Na szczescie od odcinka 5 poziom jest absolutnie fenomenalny, a ten odcinek to juz wogole jest kwintesencja serialu. Prawdopodobnie znajdzie sie dla niego miejsce w moik osobistym top15 odcinkow tego serialu, i to nie pod koniec stawki :D

Przede wszystkim podobal mi sie powrot do starej, dobrej relacji Cartman-Kyle. Ostatnio nie bylo widac jakos tej rywalizacji miedzy nimi, ktora przez lata byla budowana by w 11-12 sezonie osiagnac apogeum, a po tem nagle zniknac. Fakt faktem, ze tym razem nie bylo to moze spowodowane jakas wzajemna checia upokorzenia siebie nawzajem, ale i tak reakcja Cartmana na wiesc o tym, kto odbil mu dziewczyne (i odjazd w jego psychike :D) - bezcenna. No i scena "bojki" w szkole - mistrzostwo.

Na drugim miejscu - Garrison. Pomijajac fakt, ze przez telefon klocil sie z "Polskim Karzelkiem", co jest naprawde fajnym i niespodziewanym nawiazaniem do naszej polityki, jego wpadki - albo i celowe dzialania - naprawde byly bardzo dobrze napisane (Sand Nidżers) a o relacjach z podwladnymi nawet nie napisze. Po ostatniej scenie wrecz kwiczalem ze smiechu.

Naprawde, jesli sezon utrzyma taki poziom, to ma bardzo duzy potencjal by stac sie jednym z moich ulubionych. Licze ze tak bedzie. A na razie, po raz pierwszy od niepamietnych czasow stawiam trzecie 10/10 z rzedu :)