Raczej na "The L Word', który poniekąd można uważać za lesbijską wersję "Queer as folk" ;)
Pozdrawiam :)
a tak swoją drogą ktos tam wczesniej zaczap porównywac TLW z LS. da sie rzecz jasna. podobienstwa sa oczywiste nie bede sie wiec wysmecac. tylko chcialabym zwrocic uwage na wieksza realnosc LS. Laski roznie zarabiaja (Tess). Nie maja samochodów. i w ogole pracuja. bo w TLW to niby wszyscy pracuja ale tak na dobra sprawe to ciagle i na wszystko maja czas. No i w LS nie sa wielkimi paniusiami. Pija niemal kazdego dnia. W moim odczuciu serial ten bliizszy jest tzw zyciu. Co oczywiscie jest i tak bez znaczenia, bo zycie dzieje sie tu i teraz...
To jest realność? Dla mnie to są tak przerysowane postaci, że aż nie mogę uwierzyć, iż ktoś w ogóle je stworzył... Jedna jest takim ciapciakiem, że nic tylko potrząsnąć i trzasnąć, a druga chyba jest zbiorem chorób wenerycznych z dodatkowymi chorobami psychicznymi, mentalnie może ma 14 lat. Ja nie znam takich ludzi, naprawdę. Tacy ludzie istnieją?
Ja nie piję każdego dnia. To znaczy, że jestem oddalona od zwykłego, lesbijskiego, życia? QAF ciężko przebić i zastanawiam się czy sięgać po ten serial. L word mnie nie powaliło nawet w połowie tak jak QaF ;)