Nareszcie mamy jakieś poważne nawiązania co do relacji Sama i Lucyfera w klatce. Po marnym s11e22, kiedy to Sam powiedział Chuckowi, że zgadza się z Lucyferem i, że Chuck powinien go przeprosić, poczułam się oszukana. Gdzie się podziała ta potęga Lucyfera z 5 sezonu? Gdzie Sam, który w 7 sezonie o mało co nie potracił zmysłów przez wspomnienia z klatki? Sezon 11 był cudowny, ale miałam wrażenie, że ostatnie odcinki stawiają wielkiego klocka na tym co się działo przez wszystkie poprzednie sezony.
Całe szczęście w tym odcinku to wróciło. Nareszcie dostajemy Sama, na którym ciąży jarzmo tego co przeżył w piekle. Jego rozmowa z Roweną była wprost genialna. Nie sposób tego opisać.
Powrót wiedźmy w tym odcinku sprawił, że naprawdę polubiłam tę postać. Wcześniej była mi obojętna, ale końcówka odcinka sprawiła, że jestem ogromnie ciekawa jej dalszych losów.
Nie mówiąc o tym, że Castiel i Lucyfer wracają do gry. Możemy też liczyć na to, że w następnym odcinku powróci Jack.
Nie wiem jak wy, ale ja po prostu uwielbiam sezon 13. To co się teraz rozgrywa w tym serialu sprawiło, że wróciłam do niego na nowo i z niecierpliwością czekam na każdy kolejny odcinek. Miło po nieudanym sezonie 12 zobaczyć coś takiego.