Finał już dzisiaj! Jak myślicie, co się wydarzy?
I koniecznie podzielcie się wrażeniami jak już obejrzycie odcinek. :)
Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Ten sezon nie może się tak skończyć.
Matka Rachel Duncan? Wcześniej podkreślano kilkakrotnie, że nie żyje i nagle niespodzianka dla wszystkich.
Nowe spojrzenie Rachel też całkiem niezłe ;)
I jeszcze Delphine... Wszystko szło tak dobrze. Dalej myślę, że szpiegiem jest Shay, w końcu nie wyjaśniła co robiła w armii...
Domagam się aby nowe odcinki OB były w tym roku!
Co do matki Rachel od jakiegoś czasu można było podejrzewać, że jednak żyje. Shay po ty odcinku zaczęła mi się wydawać podejrzana, na początku nic do niej nie miałam, ale teraz coś mi nie gra. Nie zdziwię się, jeśli to ona strzeliła do Delphine, jej ostatnie słowa "what will happen to her?" jak dla mnie stawiają Shay jako główną podejrzaną. Zdecydowanie za dużo zgonów w tym sezonie! Najpierw Paul teraz Delphine?! NIE, NIE, NIE! Pozostaje mieć nadzieję, że może jednak przeżyje i chyba tego będę się trzymać do kolejnego sezonu.
Myślę, że Delphine przeżyje. Rano rzucił mi się w oczy artykuł (niestety nie pamiętam źródła), w którym padło pytanie na temat jej śmierci. Osoba udzielająca odpowiedzi, stwierdziła jednoznacznie: A gdzie było pokazane, aby Dr. Cormier umarła? Jednym słowem, racja... nigdzie nie było śmierci jako takiej, tylko postrzelenie - furtka pozostaje otwarta. Poza tym Delphine otrzymała kulkę z prawej strony, jest więc szansa, że wydobrzeje... zwłaszcza, że rzecz miała miejsce w Instytucie, gdzie jak mniemam lekarzy jak i kamer na parkingu nie brakuje.
A oprawca? Może być nim każdy, jednak kroki mimo wszystko sugerują mężczyznę.
W tym serialu nikt nie może być uważany za zmarłego dopóki nie zobaczymy ciała. Nie sugerowałabym się wypowiedziami osób związanych z serialem bo wiadomo, że można powiedzieć wszystko aby tylko 'podkręcić' fanów.
Dobry Człowieku, nie odbieraj nadziei! I radzę ważyć słowa, ponieważ fanów Paula tutaj nie brakuje. Chyba, że coś przeoczyłam i pokazali ciało.
Serce podpowiada, że Delphine przeżyje, jednak rozum wie swoje - myśląc racjonalnie, jeśli ktoś chciał ją zabić, to zwyczajnie to zrobił. Zwłaszcza, że okazja była wyborowa. Dodatkowo po oddanym strzale, dany osobnik swobodnie do niej podszedł... wyraźnie było słychać zbliżające się kroki. Skoro ktoś był na tyle blisko, wystarczyło dopełnić czynu.
Chyba że... ta osoba wzięła to, po co przyszła i było jej totalnie obojętne czy Cormier przeżyje: "what will happen to her" wypowiedziane przez Delphine, mogło dotyczyć teczki.
Jakiej teczki? Poza tym, gdyby chodziło o jakąś rzecz, to pytanie brzmiałoby "what will happen to it?".
Myślę, że martak428 może mieć rację co do Shay. I bez wątpienia osoba, która postrzeliła Delphine była jej znajoma. I dziwne, że Delphine była taka spokojna... To jest OB, więc wszystko może się wydarzyć. Jedno jest pewne - DELPHINE NIE ŻYJE. Jak ktoś wspomniał, Evelyne pożegnała się z fanami, a na tumblrze OB widziałam post z dwoma gifami i podpisane "Delphine's first and last appearance".
Muszę przyznać, że spodziewałam się trochę lepszego odcinka. I wolałabym żeby oryginałem był ktoś postronny.
Oglądałam wiele wywiadów z Johnem Fawcettem i Greamem Mansonem i w którymś padł pomysł zorganizowania wspólnego obiadu dla klonów i ich bliskich (wtedy rzucili pomysł, że może z okazji święta dziękczynienia), ale mówili to raczej żartem i wspomnieli jak dużo pracy byłoby przy takiej scenie, ze względu na liczbę osób, podawanie jedzenia, stukanie kieliszkami itd. Jak zobaczyłam scenę w tym odcinku, to się uśmiechnęłam i pomyślałam "Zrobili to!". ♥
Myślę po Polsku, więc piszę po Polsku. Język angielski znam wyłącznie ze słyszenia. Nigdy nie był on moim priorytetem, dlatego nie mam pojęcia o jego gramatyce, stąd mój błąd za który przepraszam.
CzerwonyKaktus wydaje się być mocno zorientowana w temacie. Jej post w pełni rozwiewa moje wątpliwości. W takiej sytuacji wypada już tylko ładnie podziękować Ebro za te wyjątkowe - w dużej mierze dzięki niej, trzy sezony. Z pewnością zyskała wielu fanów. Ja już nie mogę się doczekać, jak obejrzę pozostałe filmy w których zagrała. To szalenie utalentowana i ciepła osoba.
Po polsku, nie "po Polsku". W języku polskim przymiotniki piszemy małą literą. Ty w jednym zdaniu dwukrotnie popełniłaś ten sam błąd.
Chcesz pisać po polsku? Świetnie! Będzie jeszcze "świetniej", jeśli będziesz pisać po polsku poprawnie.
Lepiej Ci?
Znajomi mówili: "Chcesz porozmawiać o filmach, chodź z nami na kawę, ale na pewno nie zakładaj konta na filmwebie. Zamiast merytorycznych dyskusji, spotkasz tam ludzi, którzy będą się czepiać o każdy przecinek i każdą kropkę".
Powiedziałam wtedy, że przesadzają... jakie jest moje zaskoczenie gdy przy jednym z pierwszych postów, spotyka mnie coś takiego ze strony kompletnie obcej mi osoby.
Drogi per333, jesteś Niesamowity (tak, wiem - powinnam to napisać z małej litery). Zrobiłam błąd nie z braku szacunku do języka, ale by oddać wielkość Twojej osobie. Zastanawiam się, jakie nudne trzeba wieść życie, aby mieć czas i przede wszystkim chęci by pofatygować się o podobny komentarz?
Nie jestem pewna, ale chyba dziękuję! Czuję się teraz taka potrzebna i dowartościowana tym, że zwróciłam Twoją uwagę.
Nie "z małej litery" a małą literą albo od małej litery. "Z małej litery" to rusycyzm.
Chyba lepiej by było, gdybyś zakochała się w języku polskim. Na razie wyraźnie nim gardzisz. Albo inaczej - w swej miłości gwałcisz język polski niemiłosiernie.
W tym serialu nikt nie może być uznany za zmarłego dopóki nie zobaczymy ciała... Zgadzam się z tym stwierdzeniem. Ale niestety implikuje ono przykre wnioski - ten serial wykazuje cechy opery mydlanej, gdzie też "zwroty akcji" są "zaskakujące". To niestety mówi o tym, że ten serial ma "skłonności" do samoczynnego zaniżania swojego poziomu.
Przyznam, że to dość odważne porównanie. Nie zapominajmy, że akcja serialu odbywa się w alternatywnej teraźniejszości gdzie możliwe są różne "zabiegi'(-?- nie za bardzo wiem jak to nazwać) które bez problemu mogą uratować kogoś od śmierci. Nie zmienia to jednak faktu, że większość bohaterów, którzy "wrócili" z zaświatów tak naprawdę nie umarła tylko "zniknęła"(co w tym serialu wydaje się nadzwyczaj proste i uniwersalne). Dla nich była to jedyna możliwość, żeby właśnie pozostać żywym z dala od całego zamieszania (mam tu głównie na myśli Państwa Duncan). Co do poziomu serialu to muszę przyznać, że po dość słabym początku 3 sezony dalej było już wyśmienicie! Widać, że scenarzyści ostro pracują, nie pozostawiają nic przypadkowi, trzymają się ogólnych zasad co przy serialach naukowych jest dość trudne.
Ja upieram się, że niektóre wątki tego serialu prowadzą go na manowce a korzystanie z narzędzi charakterystycznych dla oper mydlanych jest kompromitujące. Zabili go i uciekł, albo w 2975 odcinku mąż wdowy siostry okazał się być zięciem syna szwagra. Żenujące!
Słusznie napisałeś, że w tym serialu nikt nie może być uznany za zmarłego, dopóki nie zobaczymy jego zwłok. A to jednoznacznie mówi o tym, że scenariusz momentami sięga bruku, bo flirtuje z najgorszym sortem serialowym i najmniej wartościowym typem produkcji telewizyjnej.
Robienie z Orphan Black debilnej opery mydlanej może ma uzasadnienie komercyjne i przyciąga tzw. "szerokiego odbiorcę", ale na pewno nie służy podnoszeniu poziomu artystycznego.
To co trafnie opisałeś ewidentnie definiuje Orphan Black jako swoistą operę mydlaną. W oprze mydlanej tak właśnie wyglądają "zwroty akcji", w dodatku często mnożą się coraz bardziej niedorzeczne wątki i pojawiają się nowe "fascynujące" postacie. Twórcy brazylijsko-wenezuelskich telenowel muszą być w siódmym niebie, bo nawet w dalekiej Kanadzie znaleźli naśladowców.
Moim zdaniem, Rachel Duncan była bardziej martwa, a jednak wciąż żyje :)
Ożywianie trupów celem wywołania szoku wśród widzów, to wada wielu seriali. Podobnie zresztą jak cudowne metamorfozy bohaterów czy sprowadzanie największych wrogów do roli sprzymierzeńców, a nawet przyjaciół. To typowa recepta na niekończącą się opowieść, do której ściśle stosuje się Orphan Black.
Kurde, jakoś tak obejrzałam ten odcinek 2 raz, i jakoś jestem w 90% pewna że postrzelił ją ktoś z neolucji, a jej pytanie "co się z nią stanie?" dotyczyło Reachel, co z nią będzie w rękach neolucji. a doktor Nealon tez zagroził że Delphine nie dożyje ranka. Ale no zobaczymy..
Też zaczynam myśleć, że to jednak nie Shay była osobą, która strzeliła. To była osoba, którą Delphine znała bo nie wyglądała ani na zaskoczoną ani też za bardzo przestraszoną. Teraz pojawia się pytanie kto to mógł być? Z całego tego środowiska Neolucji, DAYADu czy Top Side został chyba tylko ten Ferdynand chyba, że ktoś mi umyka? Jeszcze taki moje spostrzeżenie, podczas ostatniej rozmowy z Delphine Cosima wydawała się jakaś obojętna. Obejrzałam tą scenę kilka razy i zdziwiło mnie to, że praktycznie nie okazywała żadnych emocji. Nie wiem czy to tylko moja wyobraźnia, czy ktoś jeszcze to widzi? Robi się coraz ciekawiej, a sezon 4 poświęcony Neolucji? CZEKAM!
Być może okaże się ze to była osoba, którą Delphine znała, ale my widzowie jeszcze jej nie poznaliśmy, może jakaś nowa postać? Tyle zgonów w tym sezonie, że może pojawi się ktoś nowy? Z neolucji chyba została tylko ta babka co w pierwszym sezonie się pojawiła, co te oko inne miała, nie pamiętam teraz jak się nazywała, ale w tym klubie Oliviera urzędowała...ale nie sądzę żeby do niej wracali.
A no i jeszcze Marion, co się z nią właściwie stało? Może coś przeoczyłam lub o czymś zapomniałam, ale nie przypominam sobie.. Przecież ta mała Charoltte. była jej adoptowaną córką, a teraz ta dziewczynka pojawiła się w tym pokoju z Reachel i jej matką.
Po ostatnich słowach doktora Nealona, rzeczywiście można śmiało wywnioskować, że był to ktoś ze środowiska Neolucji. Tyle że dalej niewiele nam to daje, ponieważ mają oni swoich ludzi wszędzie i tak na dobrą sprawę mógł to być każdy. Zataczamy koło.
Mina Delphine chwilę przed postrzałem mówi: "... a jednak to Ty, spodziewałam się Ciebie" - co może wskazywać na Shay. Nie sądzę aby wprowadzali jej postać ot tak, tylko po to, aby Delphine była zazdrosna, a Cosima miała koleżankę.
Zwróćmy uwagę, że ojciec Kiry także coś ukrywa... więc postać ta również nie została wprowadzona do serialu tylko i wyłącznie jako zapychacz i opiekun.
Jestem bardzo ciekawa kolejnego sezonu, chyba jak w żadnym innym serialu. I podobnie jak rozerudycjowana, mam nadzieję, że nasz delfin powróci... może być z nową fryzurą.
Co do postaci Shay wiadomo, że nie znalazła się w serialu przypadkowo właśnie teraz, ale gdyby Delphine faktycznie przeczuwała, że może ona stanowić zagrożenie nie zostawiłaby Cosimy samej. Po co byłaby ta wizyta u Shay, te wypowiedziane słowa? Chyba, że Delphine miała jakiś ukryty plan gdyby jej przeczucia co do Shay się sprawdziły. Tyle niewyjaśnionych sytuacji, a na rozwiązanie przyjdzie nam długo czekać...
Cieszę się, że nie jestem w moich cichych/lichych nadziejach osamotniona. Nowa fryzura może być, byle u Delphine, bo Cosimy bez dredów sobie nie wyobrażam :p
Rozsądek podpowiada mi, że tajemniczym oby-nie-zabójcą jest ktoś z Neolucji, jednak podświadomie liczę na Shay, bo to byłby świetny pretekst dla Cosimy, żeby posłać ją w cholerę ;D Chociaż nikt nie powiedział, że te dwie opcje się wzajemnie wykluczają. Shay neolucjonistką? Byłoby ciekawie! Bo chociaż do Cosimy mi nie podpasowała (a przynajmniej nie przebiła Delphine), to jako bohaterka mnie wciąż intryguje i nie chciałabym, żeby tak zupełnie się jej z serialu pozbyli.
Nie wyczułam obojętności. Jak dla mnie Cosima wydawała się po prostu onieśmielona spotkaniem. Poza tym wyglądała na trochę zaniepokojoną. Może podświadomie przeczuwała niebezpieczeństwo.
Podkreślano też, że ojciec Rachel nie żyje, a potem okazało się, że jednak się ukrywał przez te wszystkie lata:) Strzelić do Delphine mógł każdy. A co do Shay, nie musiała tłumaczyć Cosimie, że była w armii skoro ta nie chciała jej powiedzieć kim jest. Szczerość za szczerość.
Bardzo dobry odcinek, było parę odpowiedzi, pojawiły się nowe pytania. Szkoda Delphine, no ale może przeżyje. Helena i Jesse<3 Pozostaje uzbroić się w cierpliwość i czekać do kolejnego sezonu.
DELPHINE :( mam nadzieję że przeżyje, podobnie jak Helena, która postrzelona na koniec 1 sezonu przeżyła.
To wszystko było zbyt piękne, przeurocza scena z Jessie'm i rodzinna kolacja. Nie udobruchają mnie tym, moje serce pękło, gdy Delphine żegnała się z Cosimą, a potem została postrzelona! Chciałabym wierzyć, że jednak przeżyje, ale Ebro na twitterze żegnała się z clone clubem, więc... :( Bardzo emocjonujący odcinek, będę się długo po nim zbierać.. jakiś rok do następnego sezonu ;) #CophineForever!!!
Pewnie niedługo zaczną kręcić 2 sezon X Company, więc Ebro będzie zajęta.
Baaardzo brakuje mi Cophine z 1 i 2 sezonu, bo ich wspólne sceny z 3 aż szkoda komentować..
A mnie właśnie podobały się ich wspólne sceny z sezonu 3. Dopiero teraz można było zobaczyć, jak bardzo Delphine kochała Cosimę, bo w 1-2 sezonie (no może pomijając finał drugiego) nie byłam do końca pewna intencji Delphine.
To tylko moje zdanie. ;) W 3 sezonie też dużo osób obwiniało Delphine, że działa na niekorzyść klonów.
Ile osób tyle opinii :) Ale ja nie wiem jak przeżyje bez Cormier i jej nieziemskich włosów! :P
Nie będę tego komentowała, ponieważ podczas czytania kiwałam głową, co jest jednoznaczne z tym, że masz rację. Całkowicie się z Tobą zgadzam. Może w trzecim sezonie dziewczyny nie całowały się za każdym zakrętem... była natomiast ukazana niezwykła dojrzałość emocjonalna. Już samo "Tęsknię za Tobą", wypowiedziane w Instytucje przez Delphine, było jak bomba atomowa. Przy tym jeszcze Cosimie zaczęły drżeć wargi, co spowodowało, że prawie objęłam monitor z nadmiaru niewypowiedzianej tęsknoty, czułości i niemocy zarazem.
Aktorki wytworzyły między sobą piękną chemię, nie zauważyłam jej w żadnej innej relacji Tatiany...
Pobierz sobie odcinek i osobno polskie napisy. Tak jest najszybciej i najwygodniej. A jak ktoś dobrze zna angielski, to może obejrzeć na oficjalnej stronie kanadyjskiej stacji SPACE, która równolegle do BBC America emituje Orphan Black. ;)
Jestem właśnie po obejrzeniu odcinka. I chyba nic konstruktywnego nie jestem na razie w stanie napisać, oprócz tego, że oczy mam mokre od łez (bardzo to konstruktywne xd).
Postrzelenie Delphine to oczywiście cios prosto w serce. Mimo wszystko do końca będę się trzymała nawet najniklejszej nadziei, że przeżyje. I będzie z Cosimą. I będą ze sobą naprawdę szczęśliwe. I ja będę szczęśliwa razem z nimi. #dreams
Ale ogromnie poruszyła mnie też śmierć, która poruszyć mnie właściwie nie powinna. Śmierć Rudy'ego. Scena, gdy Helena położyła się obok niego na podłodze... Nie potrafię tego dokładnie wyjaśnić, ale było w tym coś, co mnie dotknęło do głębi. Niby bohater, za którym nie przepadałam i który zazwyczaj wywoływał u mnie negatywne emocje, a tutaj taka odmiana. Piękne i wzruszająco smutne wrażenie.
Podobnie scena końcowa - Kiry absolutnie mi podczas sezonu nie brakowało, ale jej powitanie z Sarą po tak długim czasie niesamowicie do mnie przemówiło. Ta szczera radość na twarzach, kiedy leżały razem w śniegu <3 Mam chyba jakąś obsesję na punkcie scen, w których bohaterowie lądują na ziemi, wyjątkowo mnie urzekają :p
A teraz znowu czekamy rok na następny sezon - to już wcale mnie nie urzeka, zdecydowanie za długo!
Rudy niby czarny charakter, ale lubiłam go niesamowicie - mój ulubiony męski klon. Szkoda, że umarł. :(
Najbardziej charakterystyczny i charakterny, to na pewno! Czarne postacie bardzo często dają się lubić ;)
Poza tym wszystkim co napisaliście ciekawi mnie jeszcze jak rozwiną postać Krystal - oby! W końcu wiemy,że wszystko z nią dobrze. Mam nadzieje,że dołączy do clone clubu :)
Krystal jest przezabawna. Wybuchnęłam śmiechem, jak przypadkowo przyłożyła Delphine. :P
Ciekawe co będzie z Kendall Malone. Wprawdzie jej nie lubię, ale fajnie mówi, fajnie się jej słucha. ;)
Bardzo ciekawi mnie co stanie się z Krystal, tylko Delphine wiedziała o podmiance. Poza tym obecnie nikt z clone clubu nie ma wstępu do DYAD'u. Oby w 4 sezonie było jej jak najwięcej, bo jest genialna! :D
Zgadzam się z Wami w stu procentach! Postać Krystal ma ogromny potencjał - zarówno na wątek dramatyczny, jak i komediowy. Tatiana w tym wcieleniu jest po prostu genialna! (Chociaż w sumie, w którym nie jest? ;)) Biorąc pod uwagę fakt, że trochę postaci nam się w tym sezonie wykruszyło, a Krystal została wplątana w ostatnie wydarzenia, nasze szanse na cieszenie się jej częstą obecnością na ekranie w sezonie czwartym oceniam całkiem wysoko. Marzy mi się bliska, przyjacielska relacja między Krystal a Felixem. Mieliśmy już okazję zobaczyć, że tworzą świetny duet! I nie wiem czemu, ale mam przed oczami temperamentne i pełne drobnych złośliwości wymiany zdań Krystal z Alison. Wam też coś mówi, że panie by się nie polubiły? :p
Delphine zorientowała się kto to po samochodzie - tak przynajmniej mi się wydaje - ktoś go już kiedyś widział, kojarzy?
Tam żaden samochód się nie poruszał ani też ta osoba nie wysiadła z samochodu.
Kroki wskazują, że był to mężczyzna.
Coś mi się wydaje, że może to być ktoś, kogo my jeszcze nie znamy, że to będzie nowa postać w czwartym sezonie. No chyba, że Ferdinand?
Typowy finałowy odcinek serialowy- więcej pytań niż odpowiedzi. W dodatkowo kilka chwytających za serce scen i sytuacji, po których widz nie jest wstanie wyjść z osłupienia. Krótko mówiąc, kolejny świetny sezon orphan black za nami!
Ech, czekanie cały rok... Moje serce krwawi </3
Ale mam nadzieję, że będzie warto czekać!
Cóż, pozostaje nam tylko masa domysłów i bycie zawsze sercem z Tatianowymi klonami.