Zdjęcia do całego filmu kręcone były z ręki. Tak, jakby w całych Niemczech nie znaleziono ani jednego statywu pod kamerę. Efekt: obraz jest nieustannie roztrzęsiony! Co irytuje, zwłaszcza gdy się ogląda na naprawdę wielkim ekranie.
Ja nawet rozumiem, że taki zabieg jest dopuszczalny. Czasami... Na przykład gwoli podkreślenia dramatyzmu jakiejś sceny, gwoli pokazania, że bohater(ka) jest strzępkiem nerwów. No ale żeby tak od początku do końca??? Męczące okropnie.