Heckowie to wychudzona rodzina jak na amerykańskie standardy ;) zdrowe jedzenie w USA jest bardzo drogie. Nic dziwnego że szczególnie biedniejsze rodziny żywią się byle czym.

Są chudzi, bo to aktorzy, a nie prawdziwa rodzina. Normalni ludzie, którzy odżywiają się na co dzień fast foodami rzadko kiedy są tak chudzi. Poza tym klasa średnia chyba nie zalicza się jeszcze do biednej, więc teoretycznie powinno być ich stać na lepsze jedzenie. Myślę, że w przypadku wielu Amerykanów odżywianie się śmieciowym jedzeniem jest kwestią mentalności i przyzwyczajenia, a nie wynikiem braku pieniędzy. I nad tym właśnie ubolewam.

oczywiście że to aktorzy i dlatego wyglądają telewizyjnie :) ale chodzi o to, że w Stanach nie-śmieciowe jedzenie jest bardzo drogim luksusem i rzadkością. W byle markecie nie znajdzie się większość produktów które Polacy spożywają na co dzień i które są względnie zdrowe. (Znajdą się jedynie ich zamienniki o jakości zupek chińskich).

Naprawdę? Nigdy nie byłam w Stanach i nie widziałam ich sklepów na własne oczy, ale chyba nie może być aż tak źle? Nie można kupić warzyw, owoców, mąki, cukru, makaronu itp? Wszystko mają gotowe? Nie chce mi się w to wierzyć.

Nie to że nie mogą kupić tych wszystkich produktów, po prostu są one bardzo miernej jakości :p jeżeli na obiad jedzą ziemniaki, to wszystkie są identycznej wielkości i kształtu, bo zostały kupione w paczce z fabryki. Ich identyczność jest chyba oznaką, że nasze pyrowate ziemniaki zostały mniej potraktowane chemią a ich są niezdrowe. I taka sama sytuacja jest z innymi produktami, tylko że nie zawsze widoczna gołym okiem. No ale możliwe że generalizuję trochę za bardzo ;)

Uwierz mi, jest zle. Mleko to nie mleko tylko wybielona woda, jedzenie jest bardzo sztuczne. Na pewno na przedmiesciach jest lepiej, no i chyba gorzej jadlam tylko w UK i Nowej Zelandii.

Bez przesady. Zwiedziłem prawie całe USA. Najdłużej siedziałem w New Jersey u rodziny. Na dzielnicy jest Biedronka, gdzie pracują prawie sami Polacy i Meksykanie do rozstawiania towaru na półkach. Jest w niej dosłownie to samo co w "polskich" biedronkach. Luksus cenowy? Absolutnie nie. Jest też polski sklep, gdzie kupimy wędliny Krakusa, Sokołów i inncyh marek. To tylko na jednej z dzielnic tego miasta. Dużo zieleni, duże odległości między domami, przestrzeń, ładnie i czysto.

Amerykanie po prostu są wygodni. Ich jedynym przyrządzanym posiłkiem oprócz kupna gotowców to weekendowy barbecue, czyli po naszemu grill. Wtedy grillują karkówki, szaszłyki, przeważnie przygotowywane (doprawiane) samodzielnie.

Natomiast na prowincji jest zupełnie inaczej. Życie płynie sennie i leniwie, ludzie się nie spieszą, mają czas na zakupy i gotowanie. Mają własne ogródki z warzywami, zdrowo jedzą i jest mało otyłych ludzi w przeciwieństwie do dużych i wielkich aglomeracji.

W stanach gdzie panują duże upały, dzień pracy przeciętnego amerykanina polega na nie wychodzeniu ze strefy klimatyzacji. Z domu do pracy, parkowanie i znowu klima. Po pracy szybki podjazd pod Wendys czy innego Burger Kinga, oczywiście drive thru i do domu chłodzić się. Oczywiście telewizor, zimny browar i spanie. Przeważnie są to ludzie bardzo mało wymagający od życia i otyli. W Polsce coraz częściej taki standard się praktykuje. Kto co lubi.