Kompania braci jest duuuuużo lepsza. Uwielbiam. Wyraziste postaci ciekawa narracja człowiek się nie gubi jak na Pacyfiku, który dla mnie był nudny a chwilami całkowicie bez sensu.
Kompania braci znacznie lepsza. W Pacyfiku tylko niektóre odcinki są dobre. A np. odcinek w Australii nic nie wnosi, zupełnie niepotrzebny "wypełniacz".
kompania braci o niebo lepsza, świetna historia i znakomicie odtworzone wydarzenia II WŚ. Aktorzy grali wyśmienicie poza tym mieli niezłe teksty, mnie najbardziej zapadli w pamięć major Winters oraz sierżant Lipton :)
Kompania Braci, bez wątpienia: za obsadę oraz kunszt aktorów, za wkład weteranów, w sumie film jest dla nich pewnego rodzaju hołdem i pomnikiem zarazem, za efekty specjalne, których zwykłe oko nie wyłapie, za muzykę. Dużo by tu wyliczać po prostu dobra robota.
jestem świeżo po Kompanii Braci, ale właśnie czytam With The Old Breed E. Sledge'a i nie umiem wybrać.
Kompania Braci kładzie wszystkie filmy na łopatki ( z tej dziedziny ) Szeregowiec Ryna to film który jest tak samo świetny
Nie będe oryginalny i zdecydowanie wskażę na Kompanie Braci. Większość filmów o tematyce wojennej w konfrontacji z tym serialem wypada, że tak delikatnie powiem
BLADO !
Walka zacięta, ale ostatecznie wygrywa Kompania. Trzeba zwrócić uwagę na fakt że oba seriale mają inną podstawę. Z jednej strony mamy oparcie na książce historycznej, z drugiej strony oparty na dwóch wspomnieniach. Dlatego też nie można rozpatrywać tych dwóch pozycji tak samo.
Dla mnie lepsza była "Kompania Braci" bo jak oglądało się to się w jakiś sposób zżywało się z bohaterami i najlepsze w serialu było to że czuło się jakąś więź z nimi nie wiem ja tak w każdym razie miałem.Natomiast bohaterowie byli bardziej wyraziści niż w Pacyfiku.
Ale najlepsze było zakończenie "Kompani Braci" jak Winters powiedział "Kiedyś wnuczek zapytał mnie
-Dziadku czy byłeś bohaterem?
-dziadek odparł nie ale służyłem w "Kompani bohaterów"
Dokładnie ja miałem to samo oglądając każdy odcinek czułem się tak jakbym tam z nimi był, przeżywałem to z nimi. Zakończenie tak samo wspaniałe
Jak dla mnie, obydwa gnioty. Dotrwałem do drugiego odcinka. Resztę usunąłem z twardego. Jak to ma być taki sam "hit", jak kompania braci, to nie żałuję tego co uczyniłem.
Nie słyszałem o Tym. Skoro w tym temacie polecasz to podziękuję. Nie skorzystam.
Zdecydowanie Kompania lepsza. Mistrzostwo w swojej dziedzinie. Pacyfik dobry, ale ustępuje jej w wielu miejscach.
obejrzałem najpierw kompanię, potem pacyfik i ten drugi zdecydowanie bardziej mi przypadł do gustu. Przede wszystkim cały czas są ci sami bohaterowie a nie każdy odcinek o innym tak jak w Kompanii. Pacyfik wydaje się dużo mniej chaotyczny.
Ja osobiście te miniseriale stawiam na równi. Odnoszę wrażenie, że Pacyfik jest nieco bardziej skupiony na aspekcie psychologicznym niż na konkretnej akcji. Ciężko stwierdzić co jest lepsze więc jak dla mnie obydwie produkcje są na "megaporównywalnym" poziomie ;)
Pacyfik do Kompanii ma się dokładnie tak jak porównanie pierwszych odcinków. Pacyfik - senność i żenada, tu nawet sceny akcji męczą jak przeżuwanie wysuszonego kotleta. Kompania - trzymający w napięciu dramat wojenny, ciekawi i wiarygodni bohaterowie, pierwszy odcinek mimo iż toczy się praktycznie tylko w koszarach, jest jednym z najlepszych w całej serii.
wolę "Kompanię braci", ale w "Pacyfiku" udało się oddać to, o czym jest mowa na końcu. Mieli ciężej. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Kompania Braci jest nam bliższa, z racji Europy. Pacyfik pokazuje bardziej amerykańską wojnę, dla nich trudniejszą,krwawszą. Jeden i drugi serial jest dobry na swój sposób. Mi bardziej podobała się Kompania, może dlatego że byłam po lekturze książki i bohaterów już trochę znałam. Nie mniej obrazy z Pacyfiku, zostaną mi w pamięci i uważam że to historia warta zobaczenia.
Wojna na Pacyfiku dla Europejczyków szczególnie dla nas Polaków była czymś egzotycznym. po za Brytyjczykami i Holendrami którzy mieli tam sporo swoich "kolonii" nikogo nie interesowały tamte walki. Nawet sami Amerykanie podchodzili początkowo do zmagań na Pacyfiku dość obojętnie. Jestem w trakcie lektury "Pacyfik. Starcie Mocarstw" gdzie można wyczytać o to takie dane. Dla aliantów priorytetem było pokonanie III Rzeszy po przez walki w Afryce Płn, lądowanie w Europie a także wspieranie Związku Radzieckiego nieprzerwanymi dostawami uzbrojenia w ramach Lend Lease Act. Dopiero po pokonaniu III Rzeczy Alianci mieli zająć się Japonią. Najlepszym przykładem powyższej polityki był stopień zaangażowania sił przez Amerykanów. Aż do jesieni 1943 r. Amerykanie tylko 15% swoich sił kierowali na Pacyfik ( słabe samoloty, kiepskie załogi, niewyszkoleni żołnierze). Reszta szła do Europy. dopiero na jesieni 1943 Amerykanie postanowili zwiększyć stopień zaangażowania na Pacyfiku ze wspomnianych 15% do 30% czym narazili się poważnie Brytyjczykom. tak więc przez długi czas Pacyfik był również obcy dla Amerykanów.
Serial obejrzę bo temat Pacyfiku wciąż jest mało znany. O ile w Europie Zachodniej obowiązywały jakieś "zasady walki" a jeńcy mogli w miarę czuć się bezpiecznie tak Pacyfik był istnym piekłem na ziemi! długo by można było pisać i opowiadać. to było starcie dwóch skrajnych stron gdzie po przez wojnę totalną można było osiągnąć jedynie zwycięstwo! wystarczy wspomnieć tylko o jednym aby uzmysłowić sobie co działo się na Pacyfiku, Japończycy nie uznawali jeńców, dla nich ktoś to się poddał, został wzięty do niewoli, nie zasługiwał na nic więcej niż śmierć
Bez obrazy, ale chyba nie wiecie co to jest dobry mini - serial wojenny. Jedynym takimi filmem jest Karny Batalion z 2004, Te dwa o którym piszecie tj. Kompania braci i Pacyfik to gnioty, w sensie propagandy i wybielania aliantów jako bohaterów -w gruncie rzeczy część z nich sama nie wiedziała po co na tej wojnie walczy, w imię jakich idei itp.