To jeden z kolejnych filmów, który ukazał się na DVD, lecz bez rewelacyjnego dubbingu z lat 70-tych, w którym wystąpiła między innymi Ewa Złotowska. Co oni z tym filmami robią. Po co robić drugi raz to co było już kiedyś zrobione i dobrze. Czy nie maja co z pieniędzmi robić.
Wielka szkoda, ze tracimy takie skarby narodowe.
Liczyłem, że chociaż tym razem wydawca postara się o umieszczenie na płytach starego dobrego dubbingu, ale się przeliczyłem. Jak widać, nasi dystrybutorzy nawet biedne dzieciaki mają gdzieś i wolą katować je śmierdzącym lektorem, niż trochę się wysilić i odszukać dubbing, który na pewno gdzieś tam jest w filmotece narodowej i który z pewnością niejednemu sprawiłby wiele przyjemności (stare polskie dubbingi to prawie same perełki). Mam nadzieję, że odbije im się to na zyskach ze sprzedaży. Ja dla samego dubbingu kupiłbym ten serial, ale w tej sytuacji tego nie zrobię. Mogą go sobie wsadzić tam, gdzie mają przeciętnego polskiego widza/klienta.
Oczywiście, że lektor jest śmierdzący! Jedzie od niego na kilometr tandetą, tandetą i...acha, tandetą.
No i nie widzicie tego co dla "dystrybutora" najważniejsze - pieniędzy. Dlaczego w nowej wersji Kubusia Puchatka pojawia się "stuletni" ("stucośtam") las zamiast starego dobrego i przez większość z nas znanego "Stumilowego"? Bo trzeba by zapłacić rodzinie Tuwimowej za prawa autorskie, a tak, jakiś student anglistyki wziął za tłumaczenie 1/50 albo nawet 1/100 tej kwoty. To samo z dubbingiem Pippi - prawa autorskie tłumacza, gaża dla aktorów-lektorów za ponowne wykorzystanie... Smutne to ale prawdziwe... a kto z Was pamięta "podziemne" (ze stanu wojennego) tłumaczenie "Top Secret"? A raczej Lektora, który czytał listę dialogową? (Lektor specjalnie przez Wielkie "L") To co teraz można znaleźć na DVD to popłuczyny po naprawdę wspaniałym dziele, zarówno tłumacza jak i wspomnianego wyżej Lektora...
No właśnie. Marnowanie czasu i pieniędzy publicznych na ponowne „odkrywanie Ameryki” to sabotaż i postponowanie dorobku polskiego aktorstwa w dziedzinie dubbingu. Niszczą w ten sposób tę fenomenalną robotę, udając, że jej nie było. Boją się przyznać, że za PRL coś zrobiono lepiej niż dzisiaj?! Takie poczynania to permanentny powód do mojej furii!
Ewa Złotowska to wyjaśniała. Na początku stanu wojennego ktoś wdarł się do miejsca gdzie przechowywano zdubbingowane kopie i je wszystkie zniszczył. Zniszczył też część kopii Pszczółki Mai. Przy tym serialu udało się zebrać ekipę i odtworzyć zniszczone odcinki. Przy Pippi już nie.
Nawet gdyby dubbing był nikt by go nie wykorzystał. Dowodem na to jest serial Ja Klaudiusz, do którego odtworzono dubbing w całości korzystając z amatorskich kopii i jest całkowity brak zainteresowania wśród dystrybutorów. Niestety żyjemy w czasach, w których wszystko opiera się o pieniądze, za darmo nikt palcem nie kiwnie. Po co zajmować czas atenowy czymś z czego nie ma kasiorki.