Mnie najbardziej rozwaliły przeprosiny Chucka, w których mówił jak to Blair zawsze myśli o innych i wierzy w nich... Chyba oglądałem inny serial, bo Blair poza Sereną nie miała żadnych przyjaciółek ("służek" nie liczę), a pozostali byli dla niej niewidzialni lub najgorszym marginesem.

W ich słowniku ''przepraszam'' ma niepowtarzalny wymiar haha :D.

Zgadzam się w zupełności - z odcinka na odcinek, patrząc na poczynania Sereny, myślałam tylko "Boże, co tu się, ku**a, wyprawia?". Najpierw wielce zakochana, na śmierć i życie, rozstaje się z jedynym normalnym gościem, który w dodatku miał na nią dobry wpływ i to tylko dlatego, że nie umie z nim szczerze porozmawiać. Brawo, brawo. W każdym kolejnym chłopaku jest mega zakochana, a kiedy tylko z którymś się rozstaje, pod koniec następnego odcinka ląduje w łóżku z innym i historia się powtarza. Zero, kompletnie, zero szacunku do samej siebie. Cały czas szuka czymś, czym mogłaby się zająć - bezskutecznie, bo przecież jedynym jej zainteresowaniem są faceci, którzy gotowi są się z nią przespać. Nie ma nic do zaoferowania, oczekuje bardzo wiele i biega dookoła jaka to ona jest bardzo pokrzywdzona.
Blair bardzo lubię, ma charakter, jest inteligentna i umie walczyć o siebie, tyle tylko że te jej intrygi i zachowanie prosto z gimnazjum sprawiają, że jest nieznośna. Nie ma tu w sumie nad czym się rozwodzić - dziewczyna z mnóstwem zalet i jeszcze większą ilością wad.
Pozdrawiam :)

Ja również bardzo lubię Blair i uważam, że to fajna i ciekawa postać. Dlatego mi szkoda, że scenarzyści nie do końca zastanowili się, nad tym, czy jej inteligencja i ambicja idą w parze z brakiem szacunku do siebie, co ukazał związek z Chuckiem. Nie rozumiem też tego zachwytu nad tą parą - facet jej nie szanował, puszczał się na prawo i lewo, a ta nadal nie mogła się wyleczyć z tej upokarzającej miłości.

Dokładnie tak, pal licho związek z Chuckiem, ale ta szopka z Louis? Masakra.
Hm, ja to rozumiem w ten sposób - oboje byli swoją pierwszą miłością, przeżyli bardzo wiele i widocznie byli dla siebie stworzeni. Zgadzam się, że Chuck jej nie szanował, ale później się zmienił, tylko te ich ciągłe "mogę albo nie mogę z tobą być" zaczynał mnie ostro wku***ać.

Niestety ale powieść bazuje na doświadczeniach autorki, która również uczęszczała do prywatnej szkoły na Manhattanie, także serial nie jest aż tak wyssany z palca... Ale co się dziwić, rodzice ich kompletnie mają w dupie, w książce jest to trochę wytłumaczone dlaczego oni są jacy są. I tak uważam, że pod koniec sobie lepiej poradzili, niż ich rodzice. A fascynacja nad Chuckiem skąd się bierze? Cóż, w rzeczywistości kobiety niestety często wolą "bad boy'a", smutne, ale nie takie nierealne.

Ostatecznie Chuck nie okazał się aż takim bad boy'em.

Serena to była ta mądrzejsza. Blair była ślepa, głupia idiotka, płytka. Jeb... nię... ta ostro w łeb. Zasłużyła na to, że ją poniżano.

Ja też uważam, że summa summarum to Serena była mądrzejsza w tym damskim duecie i zasługuje na mniejszą krytykę. Oczywiście jej postać jest niezrównoważona emocjonalnie i zgadzam się z tymi wszystkimi opiniami, że niestety jej wieczne poszukiwania partnera, samej siebie, swoich zainteresowań przez 6 sezonów stały się bardzo szybko męczące, ale w stosunku do Blair i swoich przyjaciół była prawie zawsze w porządku. Nie traktowała ludzi z góry i niemalże zawsze wyciągała rękę do B, czego nie można powiedzieć o Blair. Jak zaczęłam oglądać ten serial, to nie mogłam wręcz patrzeć na B i to jak się zachowuje w szkole, jak traktuje ludzi, dzieli ich na grupki i uważa się za królową Constance.. do tego te służki.. wtf ?! Mam nadzieję, że coś takiego nie ma miejsca w rzeczywistości i jest to tylko chora wyobraźnia scenarzystów. Później już się do tego przyzwyczaiłam, ale moją sympatię zdobyła dopiero kiedy jej charakterek nieco zelżał, poszła na studia i poczuła jak to jest być poniżanym. Oglądając te odcinki pomyślałam sobie, że dobrze jej tak. Dlatego nie rozumiem dlaczego dużo osób uważa B za lepszą postać od S. Ma ona konkretniejszy charakterek, jest pewniejsza siebie, ale nie jest ona wcale od niej lepsza i jest zdecydowanie o wiele, wiele bardziej podła (ciężko mi jest sobie przypomnieć te wszystkie akcje, ale chociażby jak ośmieszyła S na przyjęciu po powrocie Erica z kliniki, wepchnięcie jej do fontanny, robienie wszystkiego, aby nie dostała się na jej wymarzoną uczelnię itd...)

Na początku wolałam Serenę, bo wydawała się lepsza od Blair, która poniżała ludzi, uważała się za lepszą. Ale w miarę rozwoju serialu zmieniłam zdanie. O ile Blair nigdy nie ukrywała kim jest, podkreślała, że lubi intrygi, mówiła wprost co myśli, to Serena wiecznie grała ofiarę; ale to ona dwukrotnie przespała się z chłopakiem przyjaciółki. Naprawdę trudno było ją lubić w późniejszych sezonach i szczerze kibicowałam Danowi z jego książką. Żałuję, że ostatecznie skończyli razem.

Śmieszne jest to, że Serena ma swój męski odpowiednik w tym serialu. Mówię o Nacie. Aż mnie śmiech brał jak widziałam jak on zmienia te laski z dnia na dzień (Diana fuuuu). Przespał się z prawie każdą damską postacią. Dlatego moim zdaniem połączenie Nate i Serena było dobre bo jak wiadomo ciągnie swój do swego i w jakimś stopniu byli całkiem słodcy

Tylko, że na to nikt nie zwrócił tu uwagi, bo przecież Nate to FACET. Za to Serene od szmat juz można wyzywać, a co!

Dokładnie. Ta hipokryzja jest przerażająca i frustrująca. Najgorsze jest to, że kobiety same lepiej traktują mężczyzn i na więcej im pozwalają.

Zgadzam się, Nate znacznie bardziej pasował do Sereny niż Dan. Takie ofiary losu, nic im nie wychodzi, nie potrafią być sami, uzależniają się od partnera.

przedstawiasz B i S jako biedne nie szanują się, związały siE z facetami którzy nimi gardzili itd ble ble ble.
nastawiałam się na to w serialu że tak będzie CH i D źli do szpiku kości a one takie biedne kobitki
jestem w trakcie oglądania ale mogę już powiedzieć:
b. jest okropna, rozkapryszona myśli że wszystko jej wolno, poniża ludzi bawi się nimi, s. robi wszystko co b. chce nawet rezygnuje z uczelni bo b. taka biedna a ta głupia pi...a nawet zero wdzięczności, s. rzuca wszystko czym jest aktualnie zajęta bo panienka b. wzywa.
można by wiele wymieniać.
ch. hmm faktycznie ma wady , ale w wielu odcinkach widać że to ludzie zrobili z niego tego kim jest.
ojciec i brak akceptacji, śmierć ojca widać jak ją przeżył, tak naprawdę to on jest biedny i czasem mu współczuje, jednak serce ma.
d. myślałam po przeczytaniu posta zanim zaczęłam oglądać że faktycznie będzie dupkiem ale kurde... s. jak z nim jest już pisałam rzuca wszystko bo b. wzywa. w trakcie rozmowy i czegokolwiek bo ona leci.
b. go poniża, nie szanują go, wytykają to skąd pochodzi itd, dziwicie mu się że wytyka s. jakieś wady? ja wcale.
mimo wszystko jednak lubię cały ten serial żeby się rozluźnić oderwać trochę jest ok. i ogólnie s. i b. też są fajne nie wiem czemu skoro b. to wredota :D

http://joasis25.blogspot.com/

Zgadzam się - z przebiegu serialu naprawdę można zrozumieć postępowanie Chucka, ale wielokrotnie ratował swoich przyjaciół, nawet wówczas,kiedy oni się od niego odwracali. Jedynie czego nie mogę zrozumieć to to, dlaczego nie związał się z Blair, kiedy jego ojciec wrócił. Ta umowa miedzy nimi, że będą razem, jak on załatwi ojca,a ona osiągnie sukces w firmie matki było niepoważne.
Miłości Dana do Sereny też nie mogę zrozumieć. Ona go ciągle okłamywała, olewała, zawsze byłą najważniejsza - ona i jej przyjaciele. A najgorsze było to, że Ch, B, N i S wybaczali sobie wzajemnie naprawdę ciężkie rzeczy, a Dan zawsze był tym gorszym, którego czyny (często mniejszego kalibru niż pozostałych) zawsze były oceniane inaczej, wg innych kryteriów.

A mi się serial bardzo podobał i tyle ode mnie :)

ja oglądam ten serial ze względu na Blair i Chucka,pewnie porzuciłabym ten serial gdyby nie oni wątek Sereny jest nużący i banalny.....

https://m.youtube.com/watch?v=IgKrGOlFEVE
Czy ktos jest w stanie odczytac rozdzial ktory dan napisal o serenie