PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=12159}

Polskie drogi

7,6 7 931
ocen
7,6 10 1 7931
Polskie drogi
powrót do forum serialu Polskie drogi

Kilka moich refleksji świeżo po ponownym obejrzeniu. Pierwszy raz oglądałem go młodym człowiekiem będąc, za komuny. Oglądając teraz, poddałem go surowej ocenie w kontekście dzisiejszej sztuki serialowej, kwitnącej w USA (w Polsce przeciwnie niestety) i mojej obecnej wiedzy historycznej. Wnioski zacznę od minusów:
1. Fabuła.
Zaszkodziła chęć splecenia losów głównych bohaterów z wszystkimi ważniejszymi wydarzeniami początkowych lat okupacji. W rezultacie Władek jeździ po całej GG w tę i z powrotem, "zaliczając" aresztowanie profesorów UJ, budowę Auschwitz, organizację tajnego nauczania, powstawianie PPR i GL, budowę getta warszawskiego i jego zagładę, pacyfikację Zamojszczyzny. Co za dużo, to trochę niezdrowo. W rezultacie scena, w której przypadkiem widzi aresztowanie Grota-Roweckiego, sprawia wrażenie lekko groteskowe.
Kolejny zgrzyt to cięcia fabularne między odcinkami. Kiedy po raz czwarty na początku kolejnego odcinka Władek powtarza kwestię "nie było mnie, bo musiałem na kilka miesięcy wyjechać", to brzmi to trochę niepoważnie.
Bohaterowie ciągle na siebie wpadają, całkiem przypadkiem. Prawie każda z postaci pierwszo i drugoplanowych musi się spotkać z wszystkimi pozostałymi, najlepiej kilka razy. Jednocześnie, ważne wątki nagle kończą się niczym.
2. Liczne błędy logiczne. Głównie dotyczą zachowania się w warunkach konspiracji, szczególnie Władka. Z drugiej strony, głupota Niemców tę konspirację zwalczających. Zupełnie bezsensowne wydanie przez Leona na siebie samego wyroku śmierci poprzez rzucenie nazwiska Heimanna.
3. Realia okupacji. Rozumiem, że Władek, jako nawiedzony pistolet, obraca się głównie w kręgu konspiratorów. Ale litości, przecież w serialu prawie każdy Polak jak nie walczy w partyzantce, to przynajmniej gazetki roznosi albo tajnie naucza. Nawet nauczyciel tańca patriotycznie uczy poloneza. Ze wszystkich bohaterów, po prostu przeżyć unikając kłopotów próbują raptem 4 osoby.
4. Propaganda komunistyczna. Manipulacja fabułą - komuniści są na ekranie przez prawie połowę czasu i widz nieznający historii odnosi wrażenie, że to oni byli główną siłą w ruchu oporu. Do tego jawne fałszowanie historii: komuniści przez atakiem Rzeszy na ZSRR przygotowują ładunki wybuchowe i palą się do walki z Niemcami, przecież w tym czasie sojusznikami ZSRR. Kłamstwa o oddziale Małego Franka, wykolejającym pociągi. Informacja, że Niemcy jeszcze w 1942 zawiesili akcję pacyfikacji Zamojszczyzny, w domyśle bo wystraszyli się GL, która przecież miała tam wtedy tylko jeden, niewielki, choć aktywny oddział. Ale muszę uczciwie przyznać, że jak na czas, w którym serial powstał, tej propagandy jest stosunkowo mało, nawet byłem zdziwiony, że cenzor puścił np rozmowę Mrowińskiego z Krajewskim.
Czy te wady istotnie przeszkadzają w oglądaniu serialu? Wg mnie niespecjalnie.

Zalety - bez porównania cięższej wagi, niż wady
1. Muzyka - komentarz zbędny.
2. Reżyseria, montaż, zdjęcia - bez słabych punktów, chwilami na wybitnym poziomie.
3. Scenografia - kapitalna. Aczkolwiek trochę za porządnie wszyscy są ubrani, jak na okupacyjną nędzę.
4. Batalistyka - bardzo dobra.
5. Aktorstwo, aktorstwo, aktorstwo !!! Chyba łatwiej wymienić czołowych ówczesnych aktorów, którzy NIE zagrali w filmie, niż tych, którzy zagrali. O ile nie zachwycam się szczególnie grą Strasburgera (choć to i tak jego życiowa rola), to reszta daje prawdziwy koncert. Szczególnie wśród ról trzecioplanowych lub obszernych epizodów są prawdziwe perełki. Ryszarda Hanin, Marek Walczewski, Emil Karewicz, Jerzy Michotek, Włodzimierz Boruński, Zdzisław Maklakiewicz (rola życia), Bronisław Pawlik - tylko się zachwycać.
6. Zakończenie - spojler.
W USA by nie przeszło, chyba, że w Grze o Tron. Nawet jak na Polskę, nadzwyczaj ponure, a jednocześnie dające nadzieję.
7. Poszczególne sceny, przejmujące, które wbiły mi się w pamięć już 20 lat temu. Spojlery.
Heimann u fotografa. Egzekucja w Palmirach. Sommer i jego córka u Mundka, a potem Sommer w restauracji. Ostatni taniec nauczyciela. Chłopka zastrzelona z bochenkiem chleba w ręce. Kuraś kupujący wagon dzieci. Egzekucja Kurasia. Strzelanina na cmentarzu (scena niezbyt prawdopodobna, ale przepiękna).
8. Serial w ogóle się nie zestarzał. Przeciwnie, nabrał szlachetnej patyny i szczególnie na tle współczesnych polskich produkcji prezentuje się wybitnie. Nie sądzę też, żeby był gorszy od najlepszych produkcji amerykańskich.
Młodzieży, wstyd nie znać.

ocenił(a) serial na 8
aklekot

Nic dodać, nic ująć.
Choć nie - dodam jedno, rozwinę wątek o realiach. Na przykładzie: babcia bliskiej mi osoby przeżyła wojnę w Warszawie. Oglądała ten serial "premierowo", w latach siedemdziesiątych, potem starała się go unikać (a nim odeszła, w telewizji pokazywali go pewnie z kilkanaście razy). Dlaczego? Bo dla niej był zbyt prawdziwy, bo po prostu - tak było. Sceny uliczne, łapanki, głód, prześladowania - odtworzone tu zostały w skali wiernie. Nie mogła po raz kolejny tego oglądać, choć zawsze mówiła że to ważny film.
Za każdym razem gdy widzimy ten serial - wspominamy jej słowa...

ocenił(a) serial na 8
Wanoga

Ostatnio rozmawiałem o tym filmie ze znajomą której ojciec przeżył okupację. Naszym zdaniem serial broni się sam. Jej ojciec jednak twierdził, że jest mało realistyczny. Myślę, że Ci którzy przeżyli okupację, każdy miał swoje przeżycia, każdy co innego pamiętał i trudno aby każdy podobnie to oceniał. Nie mniej jednak 'Polskie drogi' górują nad 'Czasem honoru'. 'Czas honoru' miał być filmem rewanżystowskim, wyszedł z niego taki sobie filmik fabularny luźno oparty na historii. Polacy coraz częściej chcą aby fabuła uczyła i często skreślają fabułę zapominając, że ona ma bawić albo uczyć dając do myślenia a nie zapoznając z faktami. Nie mniej 'Polskie drogi' oddają dużo bardziej polskie realia, mimo cenzury, mimo przekłamywania historii niż współczesne produkcje. Można znaleźć błędy, przekłamania czy naciągnięcia ale film ma swoją ogromną wartość.

aklekot

Powiem, jak widziałam go kiedyś. Trochę tak, jakby oddychanie groziło śmiercią. Horrory nie umywają się do życia w tamtych czasach. Wiem, że porównanie trochę niefortunne, ale jeżeli wyjście na dwór było ryzykiem na granicy przetrwania, to czy wojna nie jest najstraszniejszym z horrorów? Atmosfera strachu, osaczenia - powalająca.

ocenił(a) serial na 7
aklekot

Dziękuję :)

ocenił(a) serial na 7
aklekot

W Grze o Tron też nie przejdzie podobne zakończenie niestety

ocenił(a) serial na 10
niwrok_2015

Masz rację. 5 lat temu nie spodziewałem się, że GOT tak podupadnie.

ocenił(a) serial na 7
aklekot

Dlatego porzuciłem Martina i wziąłem się za czytanie Malazańskiej Księgi Poległych. Najlepsze fantasy, choć nikt by się nie podjął dzieła ekranizacji teraz

ocenił(a) serial na 10
niwrok_2015

Książki Martina są rewelacyjne, a problemy serialu wzięły się stąd, że scenarzyści uwierzyli, iż potrafią napisać lepszą historię.
Co do MKP, to jak najbardziej polecam. Erikson jest słabszym pisarzem od Martina, z kolei bije go na głowę wyobraźnią i niezwykle zdyscyplinowaną kreatywnością. Drobna sugestia - przed przeczytaniem ostatniego tomu MKP przeczytaj wszystko jeszcze raz od początku. Mnie dopiero wtedy udało się ogarnąć całość.
No i sprowokowałeś mnie do pisania na mój ulubiony temat, a przecież tu o Polskich Drogach dyskusja, a nie o fantasy :)

ocenił(a) serial na 7
aklekot

O, widzę że natrafiłem na specjalistę mojego ulubionego gatunku literackiego :-). W fantasy można znaleźć wszystko: literaturę wojenną, polityczną, przygodową, romantyczną, odniesienia historyczne, religijne. Niestety bardzo trudno, a nieraz nie sposób dobrze te dzieła zekranizować. Wracając do głównego tematu; oczywiście bardzo cenię Polskie Drogi z tych samych powodów, które wyżej podano: mistrzowska obsada, realia okupacji, działalności w konspiracji, relacje społeczne; a także odważne odrzucenie przyjętych standardów. Uwielbiam dobre zakończenia, ale Morgenstern pokazał brutalny autentyzm- główny bohater walczy z nazistowskim terrorem, przyjaciel niezłomnie zachowuje lojalność, za co obaj płacą najwyższą cenę. 11 odcinek jest równie ciekawy, co wzruszający. Pozostaje także światełko nadziei (zmieniające się koleje na froncie). To klasyk, do którego się wraca, podobnie jak Hans Kloss ocenił bym serial wyżej, ale kłuje trochę w oczy to podkreślanie znaczenia komunistów. Ogólnie, gdy przy tym jesteśmy uważam że polskie filmy i seriale wojenne z lat 60 i 70 były o wiele lepsze i bogatsze niż obecnie. Podobnie zresztą kino zachodnie: Patton, Bitwa o Anglię, Tora Tora Tora; dziś nikt już takich nie kręci, a szkoda.
Martin czy Erikson? Trudno powiedzieć, kto jest lepszy, bez poznania wszystkich dzieł, obaj mają bez wątpienia wielki talent i wspaniale budują napięcie w wielowątkowych opowieściach. PLiO poznałem dzięki Grze o Tron, która jest rewelacyjną ekranizacją. Niestety, odkąd w 5 sezonie wyprzedzili sagę fabuła stała się prostsza i bardziej przewidywalna, a także nieco czarno- biała. (Wątek Baelisha w 7 sezonie...). Książki nie straciły pierwotnego klimatu, ale niestety autor strasznie zwolnił z pisaniem. Właśnie w oczekiwaniu na Wichry Zimy i Sen o Wiośnie przystąpiłem do lektury Księgi. Wrażenia przewyższyły wszystkie pozytywne recenzje. O ile Martin góruje konstrukcją postaci, poziomem politycznych intryg i walk o władzę, to Erikson jest niezrównany w tworzeniu nowych ras, kultur, systemu magii, a także opisach wojennych i batalistycznych. Takich scen, jak np z marszu Coltaina nie znajdziemy ani w PLiO, ani w Wiedźminie, ani u Cooka. Podobnie jest ze wszystkimi wątkami boskimi i rysem historycznym. Także ja byłbym chyba za MKP, ale to zależy czy się woli high czy low fantasy.
Dziękuję za radę, aż tak trudno będzie pod koniec? :-) Ponowna lektura zawsze więcej daje, początkowo jak chyba każdy czytelnik gubiłem się kto jest kim w Ogrodach Księżyca. Na razie dotarłem do IV, mam nadzieję że seria nie straci na poziomie...

aklekot

Zgadzam się z tymi minusami 1i 2. Próbowałam zrozumieć powód dla którego Kuraś pytał o tamtego i nie rozumiem.

Indra_5

Mi przyszło do głowy że Kuraś pytał o tego Polakoniemca bo zdecydował sprzedać mu Niwińskiego w zamian za córkę. To chyba jedyna logiczna interpretacja. To że się wyparł na przesłuchaniu to może z powodu braku chęci bycia posądzonym o konspirę i jakąś próbę zlikwidowania Heimanna.
Musimy pamiętać że ten serial mial problemy w produkcji i chyba został mocno okrojony więc prawdopodobnie z tego powodu niektóre wątki sa niedokończone, niezrozumiałe.
Dla mnie największym problemem tego serialu jest główna rola Strasburgera. On gra tak beznadziejnie że aż cud że ten film przy tym co zagrał jeszcze się broni. Trudno żeby się nie bronił skoro gra tu cała plejada fantastycznych aktorów z K.Kaczorem na czele. Nigdy chyba nie zrozumiem czemu zaangażowano aktora ról charakterystycznych i drugoplanowych do głównej roli w tak rozbudowanym serialu i tak zbudowanej roli. Być może dlatego że idealnie pasował fizjonomią do wizerunki malowanego chłopca Kampanii Wrześniowej. Innych powodów to ja nie znajduje po prostu. Podobny zarzut postawić można i pani Miszczykowej. Kobieta piękna, ale aktorka przeciętna. Uroda i talent niekoniecznie muszą stać w sprzecznosci przecież. E. Czyżewska miala i jedno i drugie. Strasburger i Tyszkiewicz to dla mnie tak naprawde aktorzy do specyficznych, charakterystycznych ról a i one w ich przypadku nie gwarantują sukcesu.
Ktoś wspomnial o muzyce. Tutaj poza głownym motywem będącym pomnikiem polskiej muzyki filmowej właściwie nie ma muzyki poza wariacjami (dośc kontrowersyjnymi zresztą) na ten główny motyw. jakoś nie przemawiają do mnie zachwyty nad ścieżką dźwiękową tego filmu. NO jest jeden piękny motyw i tyle.
Dużą wpadka są też dubbingi. jeden Niemiec obsłużył chyba 4 role. od żandarma po oficera. To samo w polskojęzycznych - jest tam wielu aktorów posługujących si tym samym głosem.
Generalnie serial jest typowy dla scenariuszy własnych J.Janickiego czy tworzonych przez niego na podst. nowel. Wielość postaci, wątków, główny bohater ciągle stawiany przed moralnymi wyborami, bogactwo niezwykle barwnych postaci drugoplanowych i epopeiczny charakter całej historii. Takich pisarzy już dziś nie ma niestety.
Do dziś bardzo dobrze się ten serial ogląda. Zestarzał się dobrze mimo że widać czasem prowizorkę w scenografiach i plenerach. A wątek komunistyczny? Bardzo męczący i wyidealizowany, ale takie to były czasy w kinie. ówczesna elitę służb siłowych stanowili dawni członkowie GL. I tyle

mark_crowley1234

Mało prawdopodobne żeby Kuraś chciał wydać Władka akurat Heimanowi. Nie był on jakimś wysoko postawionym oficerem. Bugajczyk wspomina Władkowi,że Leon "z kim nie pił" żeby zdobyć informacje o córce. Wydał praktycznie wszystkie pieniądze na łapówki więc to nie byli zwykli oficerowie. Więc po co pytał agenta gestapo Michanka o Johana? Na pogrzebie ojca Niwińskiego dochodzi do jego aresztowania osobiście przez Heimana. Podczas jazdy pojazd wpada w pułapkę. Niwiński przypadkiem zostaje odbity,a Heimann ucieka. W następnym odcinku akcja przenosi się na Zamojszczyznę,gdzie Władek jest z oddziałem m.in jest ten dowódca co go odbił. Dociera tam również Kuraś. Nie jest to pokazane w filmie,ale wtedy Władek musiał powiedzieć o aresztowaniu. Później zaczyna się dramat Leona. Bożenka zostaje zabrana z ochronki. Leon natomiast w ostatnim odcinku nawiązując kontakt z Michankiem chce wypytać się o wroga Władka. Czy robi to z jego prośby? Być może. Może też Kuraś sam od siebie wypytał bo wiedział,że Niwiński jest cały czas w niebezpieczeństwie. Zobaczmy zdziwienie Michanka gdy słyszy od Kurasia pytanie o Heimana. Agent wiedział jakie zadanie pełni (Nowaczyk "inkasent").

tomi_gliwice

Z większością głosów się zgadzam. Film rzeczywiście i dziś nadaje się jeszcze do oglądania, głównie ze względu na aktorów i niektóre sytuacje fabularne, dialogi itp. Natomiast konstrukcja całości wyraźnie szwankuje, o czym już była mowa wyżej. Mnie osobiście bardziej niż pytanie o Heimanna zawsze zgrzytała inna sytuacja z tym samym bohaterem (Kurasiem). Wspaniały motyw wiernego przyjaciela, kiedy Kuraś poświęca cały swój majątek, żeby wykupić aresztowanego Niwińskiego. Cudownie, tylko skąd Kuraś zna nowe nazwisko Władka, które ten otrzymał w dokumentach odebranych w kawiarni na chwilę przed aresztowaniem? Tymczasem podaje je swemu niemieckiemu kontrahentowi. Nic nie wiadomo, żeby Niwiński zdążył wysłać np. gryps do przyjaciół z tym nazwiskiem, bo i kiedy? Ten błąd fabularny (dotyczący przecież bardzo ważnej sytuacji) zostaje szybko przykryty wstrząsającą sceną egzekucji w Palmirach, gdzie ginie jeden z najsympatyczniejszych bohaterów - pan Tosiek ("jeżeli oni chcą sracz Sommera na czołg przerobić..."). A z wpadek realizatorów, dopiero ostatnio zwróciłem uwagę, że w chwili, kiedy Kuraś idzie od podwórza na zaplecze cukierni Gorączki, żeby zabezpieczyć tylne wyjście, za jego plecami widać furgon z napisem "Deutsche Ostposten". Niczego takiego nie było - poczta w Generalnym Gubernatorstwie nazywała się "Deutsche Post Osten". Rekwizytor pewnie nie dosłyszał, albo przekręcił podaną mu nazwę, którą miał namalować. Dziwne tylko, że nikt z ekipy nie dostrzegł tego ewidentnego byka. O przecenianiu roli komunistów w ruchu oporu dużo tu już napisano. Chciałbym jednak dorzucić swoje trzy grosze. Ci wspaniali krakowscy kolejarze, tak autorytatywni i świadomi politycznie, pouczający nieopierzonego Niwińskiego i zlecający mu zadanie sfotografowania tego, co Niemcy budują w Oświęcimiu. Komuniści na przełomie 39 i 40 roku na pewno nie interesowali się takimi sprawami. Były to jakieś rachityczne grupki po rozwiązaniu KPP i zawarciu przez Stalina sojuszu z Hitlerem borykające się z kompletnym chaosem organizacyjnym i brakiem kontaktów. Wystarczy spojrzeć na ich ówczesną prasę - to jakieś śmieci składane na dziecinnej drukarence (więc rzeczywiście zdobycie maszyny drukarskiej, w którym pomógł im Niwiński, było ważną akcją). Skąd więc taka wywiadowcza akcja w Oświęcimiu? Ano, najprościej byłoby założyć, że obaj kolejarze byli agentami NKWD i to sowiecki wywiad chciał patrzeć sojusznikowi na ręce - wtedy cała ta historia byłaby prawdopodobna. Ale oczywiście w PRL takie wyjaśnienie byłoby nie do pomyślenia. Co do krytycznej oceny gry Karola Strasburgera, to warto pamiętać, że w momencie kręcenia filmu miał on 30 lat, był więc sporo starszy od swego bohatera, który jest świeżo po maturze, więc może to wrażenie wynika z tego dysonansu. Na spotkaniu klasowym wygląda trochę jak starszy brat swych gimnazjalnych kolegów, a w różnych sytuacjach zachowuje się jak nieopierzony młodziak - coś tu rzeczywiście nie pasuje. Zdecydowanie bardziej podobał mi się w "Agencie nr 1". Nie patrzyłbym jednak na jego całą karierę filmową przez pryzmat prowadzącego "Familiadę", zagrał w końcu nieźle np. w "Wielkim Szu" i "07 zgłoś się". Marek Walczewski stworzył wiele wspaniałych kreacji (jak w "PD" Henryka Gorączki), a przez pokolenie dorastające w latach 90. (co sprawdziłem na moich studentach) został zapamiętany tylko jako półślepy policjant z "13 posterunku". Tak to bywa.

ocenił(a) serial na 8
aklekot

Jakie wstyd nie znać jak poznałem, a jak nie zna to raczej tego nie przeczyta :p

ocenił(a) serial na 8
aklekot

Jedna poprawka, bo na świeżo po latach obejrzałam ten serial: Sommer z wnuczką u Mundka, nie z córką :-)

ocenił(a) serial na 10
Ewiatko

Oczywiście masz rację :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones