Czy zdarzyło się wam, że w serialu pojawiła się jakaś postać albo wątek, której/którego nie mogliście znieść? Coś co sprawiłało, że mieliście ochotę już nigdy nie ogladać "Przyjaciół"? Ja tak miałam z Mike'm (na szczęscie dość rzadko się pojawiał) i parą Rachel + Joey (oglądanie ich calujących się było po prostu bolesne; równie dobrze scenarzyści mogli wymyślić nagły wybuch pożądania między Rossem i Monicą). A wam co się nie podobało?
hmm sam wątek Barbados nie, ale obecność Charlie i jej związki z Rossem i Joeyem. Jakoś tak nie pasuje mi ona do tego serialu ;p
Moze bez przesady, ze az 'sie juz nie chcaialo ogladac', ale wlasnie watek Rachel + Joey mi zupelnie nie pasowal...Ani troche.
Reszta chyba spoko...a moze cos mi sie przypomni jeszcze...;p
Mnie najbardziej raziła ciąza Pheobe, własnie sceną z embrionami zepsuli odcinek który mógł być jednym z najlepszych- znaczy ten z konkursem o mieszkanie. Dalej wszystkie wstawki w jakich sie pojawia Pheobe z Ursulą i Pheobe z Frankiem i jego żoną. A tak to ogólnie wszystko jest cacy;) Może tutaj sobie wrogów narobie ale z całej 6 najmniej lubie Pheobe!!;)
Ja tez. Znaczy sie nie, zebym jej nie lubila jakos strasznie, ale z 6 na pewno jest u mnie na ostatnim miejscu.
:>
mnie najbardziej wkurza ross. ale nie wiem czemu. tak po prostu. teksty ma super i czasami te jego zachowanie jest genialne ale mimo wszystko baaaardzo go nie lubie :/ mogloby go tam nie byc a jego kwestie moglby odgrywac ktos inny
Ja też z calej 6 najmniej lubię Phoebe! A Rossa uwielbiam! Aha i strasznie wnerwiała mnie 'zadurzona' Rachel (Joshua, Tag) Była wtedy bardziej żałosna niż Ross i Chandler w stosunkach damsko-męskich, razem wzięci. A to podobno oni byli w tej materii największymi ofiarami.
dla mnie pheobe była najlepsza w całym serialu moze na początku nie ale z czasem bylo coraz lepiej. a najgorsze to gruby chandler i jw joey i rachel.
ja ogolnie koooocham wszystkich, kazdy ma cos przezabawnego w sobie i moglabym w kolko ogladac serial :) a najbardziej wkurzal mnie motyw z Phoebe i policjantem Garym :/ mam uraz do tego aktora,I don't know why :P
Mnie najbardziej wkurza Monica, nie dlatego, że ma głupie teksty czy coś w tym rodzaju tylko to sprzątanie mnie u niej tak w*****a
A najgorsza wątek to chyba ten w którym wyjechali na Barbados, strasznie mnie on nudzi;]]
A mam takie pytanie;) jest ten śmieszny wątek 'bitwa aktorów', jak zapędzić Pheobe do Hall of Shame?;]
A mnie wkurzało to, że Monica i Chandler się na początku kryli.
Przecież chodzili ze sobą i mogli powiedzieć!
Ale później byli fajną parą :D
No i wątek z panną Green i panem Tribbianim był wnerwiający xDD
chyba kazdy przyzna mi racje-najbardziej wkurzajacym watkiem calego serialu byla zabawa w kotka i myszke miedzy rachel i rossem.byli razem,rozchodzili,nienawidzili....jak jedno chcialo to drugie nie i na odwrot.pasowali do siebie jak nie wiem co,kochali sie jak nie wiem co a mimo to rzucali sobie klody pod nogi.kazdy mial po drodze kogos innego,nawet jak urodzila sie emma.dobrze ze sie zeszli bo masakra z nimi:)))
ooo i emily mnie wkurzala.taka zimna bladź:)w dodatku zabraniala rossowi kontaktow z rachel:)))
Też nie przepadałam za Emily, ale uważam, że scenarzyści nie oddali jej sprawiedliwości. Która kobieta w jej sytuacji nie zachowywałaby się podobnie?
Na początku kryli się, bo sami przyznali, że związki im nie wychodzą i nie wiedzieli czy to będzie coś poważnego, coś poza seksem. Do ujawnienia się zostali zmuszeni, ale pewnie tak czy siak zrobiliby to w podobnym czasie, bo przecież po tym pół roku zdali sobie sprawę, że się kochają :)
tak, zdecydowanie joey i rachel;/ sezon 6 w las vegas lubie najmniej bo malo sie tam dzieje.
Mnie tam nic tak nie wkur.... jak wątek Chandlera z Janice, był za długi i pokręcony, natomiast akcja Green Tribiani wniosła w ten serial coś nowego, niekoniecznie złego, Rachel nie powinna zajść w ciąże z Rossem.
Zdecydowanie wątek Joey i Rachel sprawia, że łapię za pilot i przewijam te sceny. Troszkę też denerwował mnie wątek Cathy i Chandlera, a tak to wszysystko genialne. ;)
Nawiasem mówiąc to wyprowadzka Joey'a od Chandlera była lekko dołująca, jestem w połowie 9 sezonu ale myśle że wątek z Charlie będzie do kitu,
a mi sie jeszcze nie podobaja krawaty chandlera :/ sa strasznie dluuuugie :/ i zazwyczaj siegaja mu zazwyczaj do krocza :/ beznadziejnie w nich wyglada
mnie denerwowała Emily. acha i może to nie tak że to było wkurzające ale nie mogłem sie przestawić jak widziałem Chandlera w końcówce. był taki już... starszy i grubszy (chyba troszke) i inny. nie mówie o humorze ale wyglądzie. bardziej pasował mi ten z pierwszych czy nawet środkowych serii. no i przyznaje racje - Joey i Rachel, jak na nich patrzyłem to też takie dziwne uczucie miałem. jakby brat z siostrą. :P no a takto wszystko było naprawde super! :D
Cały serial obejrzałem 2 razy i to bez przerw. Wszystkie sezony, a nawet odcinki są dla mnie świetne. Natomiast bardzo mnie wkurzały związki Rossa i Rachel, które ciągle się rozpadały. Kłócili się o bzdety jak np. o to, że Ross nie przeczytał wcześnie rano listu Rachel (był bardzo śpiący :]) i okłamał ją, że jednak to zrobił, chyba nic by się nie stało jakby powiedział o tym i przeczytał później. Jakby tego nie było mało to Ross zdradził Rachel, bo przyszedł do niej ten kolega z pracy. Jeszcze nie mógł wziąć za to wszystko odpowiedzialność za co prosiła Rachel w tym liście. Normalnie mnie rozbraja ich chory związek.
Dokładnie! Też najbardziej irytował mnie właśnie ten nigdy niekończacy sie związek Rossa i Rachel, nie pozwalali sobie wzajemnie na bycie szczęśliwym. Przecież jak jedno z nich zaczeło się poważniej interesować kimś innym to nagle ta druga osoba była wielce zakochana i zazdrosna, irytujące to było.
Ja najbardziej zawsze lubiłam Phoebe;D
A najbardziej wkurzały mnie odcinki z Bruce willis'em, oraz Rachel+Joey.
Mi sie nie podbalo np:watki z Phoebe i jej bratem,i Monici z Richardem w pierwszych seriach.Mike tez byl troche dretwy i nic ciekawego nie wnosil do serialu.A watek Rachel i Joey to nieporozumienie
Nie wiem ale chyba jestem jedyny któremu podobał się wątek Rachel + Joey, ba chyba mój ulubiony bo często wracam do tych odcinków.
Moja lista będzie trochę dłuższa niż innych.
Po 1. Nie podobał mi się wątek Rachel i Ross'a. Sam w sobie był dobry, tyle, że przesadzili z jego długością. Dokładnie chodzi mi o część w której, gdy jeden umawiał sie na randki to inny był zazdrosny i odwrotnie. Pod koniec( od 6 sezonu :D) to była nuda. Mogli połączyć ich pod koniec np w 8,9 serii. Lub na początku zrezygnować z ich związku i związać ich dopiero w około 9 sezonie.
Po 2. Wątek Rachel i Joey'a był dobry, ale powinni go zakończyć na scenie w restauracji, gdy Joey wyznał Rachel miłość.
Po 3. Za szybko połączyli Monike i Chandler'a. Oczywiście, w nowej sytuacji Chandler dawał radę, ale to nie było już to, gdy mieszkał z Joey'em.
Po 4. Szkoda, że Rachel i Ross nie mieli ślubu. Ich wątek był ciągnięty praktycznie od początku serialu a ślubu się nie doczekali.
To chyba na tyle z wątków. Z postaci nie podobali mi się: ten asystent z którym umawiała się Rachel, Jeanice (czy jakoś tak), siostra Rachel i to chyba na tyle.
1. Ross-Rachel, po prostu w każdym sezonie albo zrywali, albo znowu zapragneli być razem
2. Szkoda że tak zakończyli wątek Joey-Rachel, ja wolał bym aby oni byli razem, pasowali do siebie bardziej niż Ross do Rachel.
3. Niektóre zachowania Phoebe, tak naprawdę w niektórych sytuacjach była głupsza od Joey, tylko że głupota Joey śmieszyła a Phoebe czasami wyglądała żenująco.
Mnie najbardziej nie podobał się odcinek,gdzie zatrudnili boskiego Brada /: niby śmiesznie ,że ten klub nienawiści do Rachel,ale jakoś kompletnie mnie to nie przekonało.
powiem wam tyle .. oczywiscie kazdy ma prawo do swojej opini jednak mysle ze gdyby zebrac wszystkie te "wasze wady" ktore tu wypisaliscie ten serial nie byl by juz taki sam . Te wkurzajace kontakty Rachel i Rossa mialy swoj urok. nie bee juz tu wymieniac reszty. Dla mnie ten serial jest dziełem wszechczasów i nigdy nie powstanie lepszy serial komediowy. Wielki szacunek dla tworców i samych aktorow ktorzy wykonali swietna robote. Dla mnie ten serial nie ma wad ;]
jak dla mnie:
1. bardzo słaby jest Mike, np jego spotkanie z Ross'e, albo kolacja Phoebe u jego rodziców- między nimi w ogóle nie ma chemii, lubię tego aktora, ale nie pasuje do Przyjaciół, między Phoebe a naukowcem z Mińska była prawdziwa chemia
2. Charlie i Joey to pomyłka, ona tylko do naukowca miała sens
3. Barbados było słabsze
4. Monika, której nie lubili i bojkotowali w kuchni, to było skrajnie nienaturalne i dziwne
No to ja dorzuce swoje 4 grosze...
1. Na początek ciąża Phoebe... sam fakt, że zrobiła to był mocno pokręcony (chociaż muszę przyznać, że wybrnięcie scenarzystów z powodu ciąży Lisy było pomysłowe, nie tak jak ukrywanie na końcu 10 sezonu ciąży Courntey) ale taka już jest Phoebe, wiec to można wybaczyć, szkoda, że potem jakiekolwiek wątki z trojaczkami się nie pojawiały, z pominieciem jednego lub dwóch odcinków... tego nie wybacze, że ciocia no i też w pewnym sensie matka, Phoebe się nimi nie zajmowała.
2. Monica i Chandler, wszystko w porzadku, fajnie, że ich połączyli tylko za szybko. Rola Chandlera miała jeszcze duży potencjał, a on niestety przyhamował pod butem Monici.
3. Relacje uczuciowe Joeya i Rachel... tego nie przeżyje, bardzo źle oglądało się te odcinki, po prostu to tak bardzo nie pasowało... może i ciekawy zabieg scenarzystów, ale jednak wydaje się to niewłaściwe
4. W końcu postać i cały wątek z Charlie... nikt mnie jeszcze z obsady tak nie denerwował jak ta postać... Mimo, że wcześniej nie znałem gry aktorskiej panny Tyler (tylko miałem okazje zobaczyć na konferencjach Ubisoftu na E3), to w tym przypadku sie poznałem i było to naprawde kiepskie, jak cała otoczka historii do tego wątku...
Bonus: Denerwują również znikające postaci, niekonsekwencja wobec wcześniejszych wątków, czasami scenarzyści po prostu dali pupy (gdzie Ben, gdzie rodzice bohaterów, no i aż do końca zastanawiałem się co się stało z kurczakiem i kaczką, dobrze, że ten wątek przytoczyli), denerwowała mnie również zamiana mieszkać chłopaków i dziewczyn, ale było to tak małe poirytowanie, że te pare odcinków dało się znieść.
Nie mógłbym wybrać mojej ulubionej postaci z serialu, ale zdecydowanie najbardziej nielubianą postacią dla mnie jest Rachel. Nadal lubię tą postać, ale zdecydowanie najmniej ze wszystkich. Także gra aktorska Aniston była lekko gorsza od reszty obsady, ale nadal oceniłem ją na 10. Cóż, taka musiała być Rachel, "piękność", która jest zapatrzona tylko w siebie, rozpuszczona dziewczynka tatusia, która nie umię nic poza dobrym ubieraniem się i żeglowaniem. Tak jak w przypadku Phoebe można wybaczyć jej to, że jest taka dziwna, Joey, że jest lekko głupowaty, Chandler ma swoje głupie żarty, Monica swoje sprzątanie i widzimi się, a Ross niezdarność, to wszystko dodaje kolorytu serialowi, o każdym z tych przyjaciół mógłbym powiedzieć, że mogę polegać. Niestety, o Rachel nie mógłbym tego powiedzieć, była zbyt zapatrzona na czubek swoje nosa.
I to w zasadzie tyle ode mnie :).
Tyle, że co mieli zrobić z ciążą Courteney? Zwłaszcza po całym wątku, kiedy Monica i Chandler nie mogą mieć dzieci, Erica rodzi im bliźniaki. Jedyna opcja, to nagła zmiana sytuacji i Monica może mieć dzieci. A skoro plemniki Chandlera "nie działały" to jeszcze w grę mogła wchodzić ciąża Moniki z kimś innym. Ale to wszystko byłoby bardziej naciągane i bezsensowne od zwykłego ukrywania poprzez ubiór Courteney.
Nie do końca mogli. Monica w wieku 35 lat jest świadomą szefową kuchni. To kłóci się z nagłą otyłością :)
Moim zdaniem nie wyklucza otyłości. Pamiętam że były takie odcinki, gdzie Monica miała objawy dawnych nawyków żywieniowych.
Friendsów kocham całym sercem, ale prawie wszystko, co wypisujecie tutaj jako minusy, mnie też wkurza. W zasadzie po głębszym zastanowieniu denerwuje mnie w tym serialu tyle rzeczy, że aż dziwne że tak go kocham... Może to jakiś sentyment, a może po prostu całokształt i plusy przyslaniaja resztę; jednak wygrywają. A może po obejrzeniu odcinków po kilkadziesiąt razy (nie przesadzając) nie da się nie dostrzec tylu minusów...
Do tego, co napisaliście, od siebie dodam, że wkurza mnie niekonsekwencja w budowaniu postaci Rachel: z jednej strony są wspomnienia Moniki ze szkoły, gdzie Rachel była "puszczalska", a z drugiej wielokrotne napomykanie Rachel o tym, że jej życie seksualne i uczuciowe zanim poznała Rossa było nudne (np. scena, w której bohaterowie mówią o najdziwniejszych miejscach, w których uprawiali seks, a Rachel zazenowana swoim niewielkim doswiadczeniem: w nogach łóżka).
W ogóle w serialu jest dużo pomyłek i nieścisłości, ale może to, że je widzę i mnie irytują, wynika właśnie z tego, że już za dużo go oglądałam;)
O ile wątek Rachel i Joeya był mi całkowicie obojętny, nie mogłam wytrzymać scen z Charlie. To jedna z niewielu postaci w tym serialu, których nie lubiłam ;/ Zupełnie mi do Rossa i Joeya nie pasowała.
Najgorszym według mnie wątkiem były próby poderwania Joshuy przez Rachel, ale ten facet mi działał na nerwy. Ciągle był jakiś niepewny i strachliwy, na szczeście, wątek się szybko skończył :)
Nie lubiłam jeszcze odcinków z Emily, które ciągneły się naprawdę długo ughh.
Mnie najbardziej denerwuje robienie z Joey'a kompletnego idioty :/ Od początku jest to prosty chłopak, który często czegoś nie rozumie, ale nie jest przy tym debilem - po prostu nie ma wykształcenia lub nie interesuje się światem. Ale pod koniec serialu stał się po prostu niewiarygodnie głupi. Mówię np. o nauce francuskiego albo dzwonieniu po poradę do 8-latki.
I nie lubię też Mike'a - nigdy nawet nie próbował zintegrować się z całą paczką i jest jakiś taki bezczelny.
Rossa i Rachel lubię, Rachel i Joey'a mogę przeżyć :) Monica i Chandler to najlepsza para telewizyjna :)