Guzik prawda, od początku chodziło o przaśną i rustykalną sielankę, która została zakończona w finale czwartego sezonu. Po tym sam serial miał się zakończyć, na co wskazuje przebicie się przez czwartą ścianę w ostatniej scenie. Jednak serial był tak popularny, że było trzeba go kontynuować i wymyślić nowy koncept. I tak też rustykalną sielankę zastąpiła europropaganda i wyścig szczurów, które zakończyły się tym, że Wilkowyje zostały polskim Singapurem.

Faktycznie, uznaję to za dwa osobne seriale, jednakże nie uważam, że drugi jest gorszy.

Mało tego tak na prawde sa 3 seriale w finale 8 sezonu ławeczka również zwraca się bezpośrednio do widza i żegna bo to też miał być koniec serialu ale ponownie zdecydowano się przedłużyć tę historię na 9 i 10 sezon

i w 10 też się ławeczka zwróci na koniec do widza ;)

Pewnie tak, ciekawe co teraz nam powiedzą i jak się pożegnają?

Może życzenia świąteczne ;)

Ależ ogólny zamysł, polegający na przedstawieniu grupy "siłaczy", self-made manów, którzy wydostają się z krytycznego położenia i wymyślają siebie na nowo jest widoczny już w konstrukcji i wymowie pierwszych czterech sezonów. Wystarczy porównać kondycję bohaterów z pierwszego i ostatniego odcinka pierwotnego kwadryptyku. Moim zdaniem ewolucja serialu odbyła się zdecydowanie na jego korzyść, oglądanie go i wyszukiwanie ukrytych "oczek" puszczanych przez scenarzystę do widza to prawdziwa uczta.

Tak, ale w finale 4 serii Wilkowyje ciągle były gminą jak inne w Polsce choć fakt sporo odmienioną na plus dzięki min. Lucy, samozaparciu i uwierzeniu w siebie bohaterów oraz dzięki funduszom unijnym. Od 5 serii powoli robiła się z Wilkowyj wieś sukcesu, w której już mamy biskupa z wiejskiego proboszcza, gwiazdy disco polo z robotnika budowlanego i sklepowej, milionerów z patologicznej rodziny, uzdolnioną studentkę z ciemnej słabo wykształconej kobieciny, wicepremiera z gminnego urzędnika, kilku wiceministrów i posłów z aptekarza, wiejskiego lekarza, miejscowego budowlańca i dyrektorki małej szkółki, szefa wielkiej partii i poważnego kandydata na prezydenta Polski z wójta małej gminy, znanego pisarza z wiejskiego nauczyciela i światowej sławy malarza z upadłego i raczej lokalnego pacykarza i to nie jest ostatnie ich słowo mimo drogi jaką już przeszli przez te ponad 100 odcinków.

Oczywiście, że to nie jest ostatnie słowo. Daję sobie rękę uciąć, że prosty wioskowy wójt, krętacz, łapówkarz i tak można wymieniać zostanie Prezydentem. Brną już tak poważnie w te wątki polityczne, że to musi się tak zakończyć. A jak nastąpi taki koniec to i koniec serialu jest naturalny, bo Wilkowyj z perspektywy Pałacu na Krakowskim Przedmieściu nie jestem w stanie sobie wyobrazić.

Zobaczymy w 10 serii czy Kozioł zostanie prezydentem, pewnie tak, ale scenarzysta zawsze może czymś nas zaskoczyć. Z drugiej strony skoro jego brat jako biskup został już na stałe w Wilkowyjach to może i on sam przeniesie swoją siedzibę do swojego domu. Ale to już by bylo przegięcie bo scenarzyści dojdą do takiego momentu iż Wilkowyje ta zabita dechami wieś na końcu świata z serii 1-3 będzie Watykanem, Warszawą, Brukselą, Hollywoodem i Paryżem w jednym czyli de facto stolicą świata.