Jak Wasze wrażenia po 13 odcinku? Ja jestem świeżo po i powiem szczerze, że zaczną mnie denerwować ciągły brak odpowiedzi na nurtujące pytania i dokładanie nowych wątków + odgrzewane kotlety.
Na plus w tym odcinku jak dla mnie wspólne sceny Arii i Em. Genialna współpraca, podobało mi się to "osaczenie" Sydney.
Płaczący telefon- myślałam że będzie to zadanie dla Alison. Swoją drogą, czy ona w końcu powie dziewczynom o ciąży?
Fajnie, że Hanna była szczera z Calebem i powiedziała mu o grze. W sumie wymusiła to na niej sytuacja z kukłą, ale jednak zawsze coś.
Gdzie podziała się tak chętna do pomocy Hannie Mona?
Podobały mi się również wspólne sceny Spencer i Marco. Mogliby stworzyć związek.
Natomiast śmierć Yvonne sprawiła, że zbierałam szczękę z podłogi. Serio, Marlene?! Nie byłam może jej wielką fanką, ale kurde, była naprawdę fajną, uprzejmą i najbardziej niewinną osobą w tym mieście i nie zasługiwała na śmierć w dniu własnego ślubu...
Scena Toby'ego i Spencer po śmierci Yvonne rozwala na łopatki. Troian i Keegan zrobili świetną robotę, było mega realistycznie.
Co do cholery Nicole robi w The Brew?!
Furey dostał przesyłkę z palcem... Rollinsa?
Ogólnie podsumowując coraz bardziej mam wrażenie, że bez sensu była ta przerwa aż 9 miesięcy, jak na razie uważam, że odcinki 7B są średnio fajne.