PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=93853}

SeaQuest

SeaQuest DSV
7,4 4 725
ocen
7,4 10 1 4725
7,0 3
oceny krytyków
SeaQuest
powrót do forum serialu SeaQuest

Właśnie skończyłem oglądać ostatni odcinek SeaQuest. W mojej głowie obijają się teraz złowrogie myśli skierowane w kierunku osób odpowiedzialnych za skasowanie tego serialu w tym momencie. Niestety to nie jest pierwszy serial, który przedwcześnie zakończył swój żywot mimo iż na to nie zasługiwał (nieodżałowana strata Firefly). Ale może napiszę coś więcej o samym serialu.

Zaczynając oglądać pierwszy sezon nie miałem wielkich oczekiwań mimo, że jest to serial mojego dzieciństwa. Na początku fabuła nie była specjalnie interesująca. Bywały odcinki ciekawe ale i tych nudnych nie brakowało. Po paru dniach oglądania przebrnąłem przez pierwszy sezon bez większych emocji: ot, taki zapychacz wolnego czasu, żeby nieco stępić zęby gryzącej mnie nudzie.
Co mi najbardziej przeszkadzało to dialogi niektórych postaci: momentami były niesamowicie mdłe, że aż ciężko było słuchać. Najgorsze były te z udziałem Lucasa. Na szczęście nie było ich zbyt wiele. Oczywiście efekty specjalne były bardzo słabe i to też trochę psuło oglądanie. Powiecie, że to stary serial. Ja się zgadzam, ale powstał mniej więcej w tym samym czasie co Star Trek Deep Space Nine, a tam efekty stały na znacznie wyższym poziomie.

Drugi sezon zaczął się z nieco większym kopem. O ile pilot serialu nieco się dłuży, to pierwszy odcinek nowego sezonu był interesujący od początku do końca. Miałem zatem nadzieję, że serial się poprawi. Niestety tak się nie stało.W drugim sezonie było kilka bardzo dobrych odcinków, znacznie lepszych niż te dobre z pierwszego sezonu. Niestety było też kilka odcinków o których nie można napisać nic innego jak to, że były idiotyczne. Zdarzało się, że bzdura goniła bzdurę. Na siłę można scenarzystom wybaczyć gigantyczne podwodne robaki plujące ogniem czy pogoń za staroegipskim bogiem Setem. Jednak niektóre zachowania bohaterów czy postęp fabuły odcinka były kompletnie bez sensu. Najgorszy był Bridger, który chyba sam nie wiedział czy jest wojskowym czy rewolucjonistą (miejscami takie odniosłem wrażenie).
Ogólnie, drugi sezon jest niezwykle nierówny i przez to ciężko się go ogląda. Nigdy nie wiadomo, czy następny odcinek będzie bombą kretynizmu czy owocem rozsądku.
Niektórym może się też nie podobać, że zniknęła spora część starej załogi. Mi osobiście to nie przeszkadzało. Lubiłem wiele postaci z pierwszego sezonu, ale pojawiły się w ich miejsce postacie, które łatwo dały się polubić. Zmiana obsady nie wpłynęła znacząco na moją ocenę.

Trzeci sezon rozpoczyna się dziwnie. Już samo to, że akcja rozgrywa się 10 lat później wróży ogromne zmiany. Scenarzyści chyba zrozumieli (albo ktoś im dał do zrozumienia), że spaprali robotę i postanowili niejako zacząć od początku. Dlatego też przenieśli załogę (znów nie wszystkich, ale tym razem większość) bez zmian fizycznych 10 lat do przodu (nie postarzeli się dzięki pomocy obcych, pamiętajmy, że SaeQuest został zniszczony na obcej planecie pod koniec drugiego sezonu).
Przez te 10 lat świat zmienił się całkowicie: przedtem Ziemia była relatywnie spokojna, nie było większych konfliktów, konfederacje żyły ze sobą w zgodzie. Teraz natomiast Ziemia stoi na krawędzi wojny, konfederacje niemal skaczą sobie do gardeł a UEO bez SeaQuestu nie potrafi nad nimi zapanować. Do tego mamy też wrogów w sektorze prywatnym: wielkie korporacje podstępnie dążące do własnych celów. W ten oto straszny świat zostaje zrzucona nasza załoga pod dowództwem nowego kapitana.
Zaczynając oglądać trzeci sezon bardzo szybko przekonujemy się, że to już nie ten sam serial. Wraz ze zmianą świata, widz dostaje serial pełen podwodnych potyczek, politycznych intryg i wiszącej w powietrzu wojny światowej. Zmieniły się także same postacie. Mimo, że wiele osób ze starej załogi dalej służy na pokładzie okrętu, muszą się przystosować do nowego świata. Lucas wstępuje do marynarki (tak samo Dagwood) i wyraźnie dorasta. Nie ma już mdłych scen z jego udziałem. Nowy kapitan podoba mi się zdecydowanie bardziej od starego. Niektóre osoby giną a na ich miejsce pojawiają się nowe.
Nowy świat może się wydawać straszny i zapewne taka sytuacja nikogo by nie bawiła gdyby była prawdziwa, ale dla serialu zabieg ten był zbawienny. Wreszcie się coś dzieje, wreszcie nie można się doczekać kolejnego odcinka. Widz aż chce się dowiedzieć co się stanie z tym czy tamtym planem tego złego. Niestety, nic z tego. Zmiana serialu była bardzo udana, ale chyba spóźniona. Dostajemy ledwie 13 odcinków bardzo ciekawej historii, której zakończenia nigdy nie poznajemy. Serial urywa się w połowie sezonu i nic mi nie wiadomo o jakiejkolwiek kontynuacji. Podejrzewam, że produkcja nie odbiła się po słabym drugim sezonie i została zdjęta z anteny przez kiepską oglądalność. A szkoda, bo w świecie jaki stworzono w trzecim sezonie można było napisać jeszcze wiele ciekawych wktów.

Krisowski

Jestem właśnie po odświeżonym seansie pierwszej serii. Tylko pierwszej ponieważ dwóch pozostałych już nigdy w życiu nie chcę zobaczyć. Seaquest jak na swoje czasy był wspaniałym przygodowym serialem. Elementy fantastyki to tylko taki lukier, żeby Spielberg mógł poszpanować grafiką komputerową, która na rok premiery tego serialu była niesamowita. Pierwszy sezon miał swój klimat i grzechem jest to, że ktoś go postanowił zmienić. Druga seria to już niestety, ale kaszana. Z lekkiego przygodowego serialiku ktoś próbował zrobić… w sumie nie wiem co próbował zrobić, ale nie wyszło. Non stop kosmity, mutanty i inne pierdoły. Całkowicie zniszczono oryginalny zamysł serii. Nic dziwnego, że Roy Scheider zbojkotował ten serial.
Co do trzeciego sezonu to jakieś nieporozumienie. Druga seria tak położyła wszystko, że już nie było wiadomo co wymyślić. Więc do ogromu bezsensu drugiego sezonu dołożono jeszcze trochę nowych tępot… Efekt – głupota taka, że nikt tego nie chciał oglądać, dlatego też serial nie ma zakończenia.
Podsumowując moje niespójne wypociny… druga seria to dno, trzecia to żal mówić, że w ogóle była. Michael Ironside nie miał najmniejszych szans jako następca Scheidera. Wątek wojny kosmitów rozłożył wizję świata z pierwszego sezonu. Fabuły brak, tylko improwizacja. Jestem przekonany, że gdyby nikt nie mieszał w pierwotnych założeniach serialu to przetrwałby on dużo dłużej… Z drugiej strony, gdyby jednak się zakończył na pierwszej serii to osobiście miałbym do niego dużo większy sentyment (jak np. do kilku odcinków Siedmiu wspaniałych z Biehnem).

ian24

Zdaje się, że nasza TVP 2 wyemitowała tylko dwie pierwsze serie

Krisowski

To ja mam zgoła odmienne zdanie. To pierwszy sezon był dla mnie najciekawszy i o ile w serialu SF to możliwe, najbardziej realistyczny. W drugim doszło kilka ciekawych postaci nastawionych raczej na humor.. jak np. Piccolo, ale serial dryfował coraz bardziej w paszczę absurdu. Wiem że w SF trochę absurdów przemycić można, ale wielkie robale drążące tunele pod dnem i plujące magmą czy czym tam jeszcze, to już lekka przesada. Natomiast w moim odczuciu zakończyli sezon w całkiem niezłym stylu... wielka wyrwa w poszyciu SeaQuesta była ostatnią rzeczą której bym się spodziewał :D. Należy pamiętać że panował wtedy trend nieuśmiercania głównych bohaterów i tyczyło się to zarówno seriali jak i filmów. A tu nagle nie dość że śmierć (wprawdzie domniemana ale zawsze :D) to jeszcze praktycznie wszystkich czołowych bohaterów. No wyłączając Lucasa. Dagwood i Darwin są raczej drugoplanowi. Dlatego wielki plus za finał.... który tak brutalnie zdruzgotano kręcąc kolejny sezon.

iktorn

Ja tak na prawdę traktuję sezon trzeci jako zupełnie nowy serial (sądząc po nazwie takie było założenie twórców). Ten sezon poszedł w zupełnie innym kierunku niż poprzednie dwa i mi to odpowiadało. Jak dla mnie serial zrobił się zdecydowanie ciekawszy.

Krisowski

ilu ludzi tyle opinii :D.. wiadomo o gustach się nie dyskutuje, niezależnie od różnic pomiędzy 1 i 3 sezonem i tak ten serial chyba jako jeden z pierwszych zaszczepił we mnie bakcyla SF i będę go miło wspominał. Na swój sposób był innowacyjny, bo nie przypominam sobie innego serialu który toczyłby się w głębinach naszych oceanów. Jako dzieciak zapamiętam jeszcze Boba Ballarda bo tak mu chyba na imię :D.. który na zakończenie każdego odcinka opowiadał jakąś techniczną ciekawostkę związaną z eksploracją mórz i oceanów.

iktorn

Pod tym względem rzeczywiście było to dość innowacyjne, ale sposób realizacji przypominał mimo wszystko realizację Star Trek. Pewnie dlatego nazywają ten serial podwodnym Trekiem :). Szkoda, że zakończyli go w połowie 3 sezonu. Jestem fanem SF, w szczególności tych ściśle związanych z podróżami w kosmosie, ale uważam, że miło by było oglądać coś podwodnego dla odmiany.

Krisowski

Jak tak się zastanowić to większość tego typu seriali jest podobna do star treka.. schemat ten jest wszędobylski: jakiś futurystyczny twór (baza/statek/łódź/pojazd kosmiczny) w którym żyją główni bohaterowie i co jakiś czas desantują grupę ludzi/żołnierzy (na ogół związanych z mostkiem kapitańskim/oddziałem gł. bohatera co samo w sobie jest już dość absurdalne, bo mając do dyspozycji załogę w liczebności od 200-2000 dusz :D ostatnimi których wybrałbym na taką misję byliby moi kluczowi oficerowie) w różne miejsca, gdzie rozwiązują wszelkie problemy nawet tez związane z paranormalnymi bytami. Jeśli już ktoś ginie to na ogół ten kogo wcześniej nie widzieliśmy :D tajemniczy bezimienny w star treku odziany najczęściej w czerwone wdzianko :D. Tak pokrótce można opisać większość seriali SF. Od Star Treka i jego spinoff-ów począwszy, przez w/w seaquesta, stargate'y również ze spinoffami, babilony 5, farscape'y. Do tego schematu ostatecznie pasuje nawet fantastyczny (wg mnie) firefly, choć ze względu na ilość członków załogi tylko ten serial dostaje rozgrzeszenie za rozwiązywanie wszelkich problemów przez kluczowe postacie. Wg mnie SeaQuest jest nazywany podwodnym star trekiem tylko dlatego że ... jego akcja nie toczy się w przestrzeni kosmicznej. Bo ciężko np takiego farscape'a nazwać star trekiem w kosmosie bo to się rozumie samo przez się :D a star trek w żyjącym statku kosmicznym brzmi kretyńsko.

iktorn

Jak odpowiednio uogólnić, to niemal wszystko można nazwać niemal każdym imieniem. Tu jednak trochę za bardzo uogólniłeś. Ja na przykład nie widzę wiele wspólnego w schemacie wspomnianego Babylon 5 czy Firefly ze Star Trek i SeaQuest.

Krisowski

No ja taki schemat dostrzegam, wprawdzie zgadzam się że firefly odstaje (na plus naturalnie) od innych wymienionych, no ale zbyt wielu różnic między babylon 5 a dajmy na to star trek deep space 9 nie widzę. Wprawdzie babylonu widziałem tylko kilka odcinków bo mnie nie wciągnął, wiec dopuszczam możliwość pomyłki :D ale mówię na podstawie tego co widziałem. Star trek (ten z Shatnerem) zapoczątkował ten schemat i jako że się sprawdził to go kontynuowali. Naturalnie nie chodzi mi o identyczne fabuły bo to by była lekka przesada, ale wg mnie sama idea serialów zasadza się na schemacie który wyjaśniłem w poprzednim poście. Odczucie naturalnie jak najbardziej subiektywne ;P.

iktorn

No jasne, że generalnie się zgadza, bo taki schemat dopasujesz do wielu produkcji (nie tylko SF). Ja po prostu uważam, że to jest zbyt duże uogólnienie.

P.S. Babylon 5 ma relatywnie słaby pierwszy sezon (w porównaniu do następnych) i jeśli masz możliwość i czas, to sugeruję spróbować jeszcze raz :). Według mnie to jedna z najlepiej napisanych historii wśród seriali SF.

Krisowski

no skoro tak rekomendujesz no to spróbuję się zmusić :D.

ocenił(a) serial na 8
iktorn

koniecznie, nie trzeba się zmuszać :) No może na początku - rozwija się powoli ale jeśli chodzi o fabułę to mało seriali może się z Babylonem równać :)

iktorn

W ogóle lata dziewięćdziesiąte to w polskich telewizjach bardzo dobry czas dla seriali fantastycznych (Ziemia 2, Zagubiony w czasie, Gwiezdna Eskadra, SeaQuest, Po tamtej stronie, długo by jeszcze wymieniać)

Przemyslaw_Borowski

Do tego jeszcze Star Trek Voyager i DS9, Babylon 5, Stargate Sg-1 wtedy było dużo świetnych seriali. 


Ja lata 90 to te seriale ledwie pamiętałem, ale wszystkie nadrobiłem w latach 2010-12. Plus starsze np Star trek the next generation i jeszcze inne fajne. 


Powtarzam sobie te seriale co jakiś czas obecnie kończę właśnie Seaquest drugi raz i wiem, że to serial nie dokończony. Na 2 i 3 sezon mogą ludzie narzekać, ale znajdź jakiś serial sf obecnie produkowany, który miałby tak kapitalny klimat. Mi się wszystkie sezony podobały. NIE MA i już nigdy nie będzie takich seriali jak w latach 90.


Dobre seriale skończyły się około 2010 roku iz roku na rok coraz gorsza papka. W kółko robię sobie powtórki w tamtym roku star treki wszystkie stare. Obecne treki są do niczego totalna słabizna. Po Seaquest biorę się za Babylon 5.

Krisowski

Tak ja też nie mogę tego odżałować, podobnie jak skasowania przez Fox po pierwszym sezonie Space:Beyond and Above (polskie tłumaczenie jak zwykle genialne Gwiezdna Eskadra).
Te seriale i Babylon5 to wielka trójca mojego dzieciństwa :> no może jeszcze DS9.

ocenił(a) serial na 8
teshtoster

S:BAA wyprzedził swoją generację. Serial był genialny pod każdym względem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones