Ja również planuję w sierpniu zrobić sobie n-ty maraton ze Spartym i jego ekipą.

Podpisuję się pod Twoimi słowami rękami i nogami, jeśli oczywiście pozwolisz :)

ależ oczywiście :)

Czy można żyć bez Spartacusa? Można. ALE CO TA ŻYCIE.
Sama zabieram się za powtórkę, ale nie mogę się zdobyć. Potem będzie mi znowu smutno :(
Ja też otaczam go kultem i mam dla niego specjalne, wysypane najdelikatniejszym piaskiem miejsce w moim sercu :> Może jaką religię założymy w takim razie, jak już stawiamy ołtarzyki naszym Bogom Areny? :D

Wiesz co bejbe, jak mi pomysł przyszedł do głowy przez ciebie? Stworzyłam panteon Bogów Areny ;>

http://kasiek-nav.blog.pl/2014/11/16/spartakusowy-panteon-bogow-areny/

Czy ty wiesz moja kochana, że czytając twój wpis na blogu zaszkliły mi się oczka? Wszystkie emocje związane z tymi bohaterami spłynęły na mnie w jednej chwili.
Pękłam przy Glaberze. Nawet nie wiem czemu :)
Również cię pozdrawiam :) Sparty-religia is ON!
Chyba jednak zacznę oglądać ponownie - wciągnę siostrę, żeby mi było raźniej ;)

awww
ale rzeczywiście, Glaber jakoś najbardziej poetycko mi wyszedł :)

Ja co jakiś czas oglądam sobie the best of'y. Odcinek 8 i finał pierwszego sezonu. Odcinki 2, 5, 8 i 9 drugiego sezonu, finał Bogów Areny i bardzo dużo z sezonu trzeciego. I później to kończy się takimi wpisami jak ten pierwszy :)
psychofanka :(

Dzieci Ala Bundy'go śpiewały taką piosenkę: sajkodaad, sajkodaaaad, więc na tę nutę: sajkofaan, sajkofaaan :D i razem w kółeczku się kręcimy :D

Poczytałam sobie twój blog. Widzę, że koleżanka całuje ziemię, po której stąpa Byung-hun Lee oraz uwielbia A Perfect Circle :) Ja oczywiście nie znam ani jednego, ani drugiego, a nawet jakbym znała, to na pewno bym nie lubiła takiej mózyki, ani nie chciała pobośkać Star Shadow w jego cheeks (ani tym bardziej w asscheeks).
I co ja widzę - wzmianka o Raidzie? Toż to takie niewychowawcze kino!
Muszę nad tobą popracować i podsunąć ci dobra kultury promujące ważne wartości! Czy jest jakaś wartość w loczkach Iko? No przecież że nie!

sajkofaaan, sajkofaaan <tany tany>

Ja się zastanawiam, czy zacząć również nie-znać pana Byunga z Korei, bo mnie wkurza tym występowaniem w Hollywood, zamiast w czymś dobrym.
A z muzyki to tam jakieś APC, Big Bang to jest dopiero coś!

Iko, Iko, ja bym go w jakimś dramacie poważnym widziała :)

Zapomniałaś o Laecie. :)

Już dodana :)

zajebisty serial!!!

Nie no...skoro sam Tyrion Lannister we własnej osobie, z równie zajebistego serialu Gra o Tron, mówi że Spartakus to zajebisty serial, to widocznie tak jest:)

Co znajduje sie w tych odcinkach rozszerzonej wersji i ew. gdzie można tego szukać? Już kiedyś miałem to zobaczyć, ale jakoś zapomniałem, a teraz bym zobaczył te wszystkie odcinki z nowymi scenami.

gdzieś w necie jest cały spis dodatkowych scen, co w którym odcinku i ile minut dodane
a najlepiej szukać wersji complete uncut bluray

to o to się rozchodzi?
http://www.movie-censorship.com/list.php?o=4679
zresztą był nawet temat o tej wersji:
http://www.filmweb.pl/serial/Spartakus%3A+Wojna+pot%C4%99pionych-2013-657154/dis cussion/Dobre+wie%C5%9Bci+od+Liama,2286037

dokładnie o to
nie jest to dużo, ale dla fana ogromna radocha

A gdzie obejrzeć rozszerzoną wersje ?

O ile pierwszy sezon można nazwać genialnym i postacie wykreowane interesującymi, których namiętności i cele doskonale się nawzajem przeplatają popychając fabułę do przodu tak z sezonu na sezon pan Steven udowadnia, że tak się pogubił w tych wszystkich intrygach i spiskach, że gotów wykreować najbardziej absurdalny w efekcie stosując dysonans poznawczy bohaterów. Przykłady? Proszę:
-Spartakus, który brzydzi się niepotrzebną przemocą i nie chce upodobnić się do Rzymian, zabija edyla(właściwie bez powodu) i zaczyna po paru sekundach tłumaczyć jego żonie, że wie co czuje bo też kogoś kiedyś stracił - to nadaje się naprawdę pod Monty Pythona, mam nadzieję, że kiedyś jakiś youtuber to wychwyci
-bohaterowie zaczynają "pieścić się ze śmiercią" - człowiek, który zajmuje się porcjowaniem jedzenia ( a właściwie padliny) w momencie śmierci wyznaje czule, że "naszcza na cień swojego pana". Ja rozumiem, że amerykanie mają specyficzne poczucie humoru, ale niech pan Steven się zdecyduje, czy to jest parodia w stylu "Poznaj moich spartan", czy tylko film pozujący na kostiumowy dramat z inspiracjami historycznymi
-Cezar, który zakrada się do miasta - czule dotyka go brutalnie pobita i zgwałcona Rzymianka, postanawia skrócić jej cierpienia, po czym bez mrugnięcia oka w celu skłócenia buntowników nakłania ich do wymordowania swoich rodaków(ja rozumiem, że ma w tym cel, ale niech jego postać będzie konsekwentnie skonstruowana, bez szlochów nad Rzymianką kiedy sam przyczynia się do tego samego parę minut później)
- Naevia, która nagle dostaje pier*olca (mimo, że ma swojego bolca) i zaczyna mordować bez powodu nakłaniając do tego przygłupiego Kriksosa powtarza w kółko to samo o Spartakusie "wiem że zawdzięczamy mu dużo ale i tak wiemy lepiej", panie Steven tak się pan tłumaczysz przed widownią z braku motywacji tej bohaterki, że jest to godne pożałowania.
-Kriksos - rozumiem, że jest totalnym przygłupem, który charczy zamiast mówić, ale scena w której chce wytropić szpiegów w mieście i patrzy się na nich jakby ślina mu miała zaraz pocieknąć z pyska i drze mordę przed nimi że nie może znaleźć szpiegów świadczy o tym że Steven nie dba już o logiczność działań bohaterów, tylko ciągle uprawia parodię.

Podobnych genialnych historii było o wiele więcej, te mi najbardziej zapadły w pamięć.
Mam wrażenie, że Steven po ciężkiej pracy i sukcesie kasowym tak się nawalił z kolegami, że sami zaczęli mu podpowiadać te wątki w alkoholowej majaczce. Bo jak wytłumaczyć, że połowę dialogów zajmują teksty z "ku*asami i cyckami", a do serialu przenikają konstrukcje gry wstępnej z pornoli, gdzie każdy chce się walić z miejsca, nawet jeśli nie ma nic do gęby włożyć. Pierwszy sezon można było nazwać brutalnym i przepełnionym seksem, ale ten wystarczy nazwać bezsensownym, gdzie przemoc i seks jest treścią, a nie jak to było w pierwszym sezonie "motorem działań".

No i na koniec fatalny aktor w roli Spartakusa. Mam takiego aktora przed blokiem. Też potrafi wytrzeszczać oczy jakby miał za chwilę się zerżnąć w gacie i reagować na wszystko jakby ktoś mu włożył bolca w tyłek. Sezon oglądałem tylko dla śmiechu, ale powtarzalność tego aktora po kilku odcinkach była już tylko irytująca. I wcale nie chodzi, że Andy był lepszy, genialny i że umarł. Podejrzewam, że Mroczek by już to lepiej zagrał, przynajmniej się wysilił bez napięcia, że zaraz zwali kloca.


Sezon broni tylko gra Simona Merrellsa wcielający się w Krasussa, bo i postać ciekawie, niesztampowo skonstruowana, konsekwentna i świetnie zagrana przez człowieka z krwi i kości, a nie marionetkę Stevena bez logicznych motywacji i działań.