PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=479538}

Synowie Anarchii

Sons of Anarchy
8,1 58 430
ocen
8,1 10 1 58430
7,2 6
ocen krytyków
Synowie Anarchii
powrót do forum serialu Synowie Anarchii

Tak długo serial zmierzał do końca, że nie sądziłem, iż kiedyś naprawdę do tego dojdzie...
No ale tak jak wszystko ma swój koniec, tak i nieuniknione było ostateczne pożegnanie naszej ekipy harleyowych 'badassów', z którą przynajmniej ja, zżyłem się jak z żadną inną, a seriali w swoim życiu obejrzałem nie mało.
Odnoszę wrażenie, że tyle co z ja nimi przeżyłem na przestrzeni trwania całego serialu to nie przeżyłem nawet z niektórymi dobrymi kumplami, co też stanowi o tym jak pochłonął mnie ten genialny serial, o immersji jakiej uległem.

Co najciekawsze, po obejrzeniu serialu, włącznie z 6 sezonem, postanowiłem w tym roku zabrać się za niego znowu, z tymże tym razem obejrzeć już wszystkie sezony pod rząd, by móc później rzetelnie ocenić każdy z nich, jako że jednak przerwy w oglądaniu serialu wynikające z czekania na premierę kolejnych odcinków zaburzają trochę odbiór całości sezonu, jak i serialu.
Moment, który wybrałem był o tyle dobry, że akurat jak kończyłem 6 sezon to premierę miały pierwsze odcinki 7 sezonu. Sezonu, który w moim odczuciu stanowi idealne zwieńczenie serialu i który jest kolejnym dowodem na geniusz Kurta Suttera.
Tyle, co wylałem łez oglądając ostatnie odcinki to nie wylałem nawet na przestrzeni 6 sezonów, a naprawdę sztuką było to zrobić biorąc pod uwagę moją reakcję na śmierć Opiego i to pomnożoną razy dwa...

Wspomniany wyżej Pan Sutter jest po prostu mistrzem w znajdywaniu złotego środka między cechami dramatu a elementami kina akcji.
Nigdy nie poczułem, że w serialu jest czegoś przesyt bądź niedosyt. Z zastrzeżeń jakie może mam do twórcy to, że efekty specjalne wyglądają momentami do tego stopnia tandetnie i sztucznie, że można odnieść nieodparte wrażenie, że zostały one na szybko dodane w programie Adobe After Effects...
Inna sprawa, że raz, że efekty to są koszta, a że w serialu dużo się dzieje to te bynajmniej nie są małe, dwa - to tylko niewielki mankament, który w żadnym wypadku nie przysłania pozytywów, a tym bardziej nie zaburza odbioru całości.

A pozostając jeszcze przez chwilkę w temacie ewentualnych minusów to za takowe jestem jeszcze w stanie uznać zbyt szybkie, w obliczu 7 sezonów, wykluczenie z SAMCRO Opiego, który był jedną z najlepiej zapowiadających się postaci, ale i na ową chwilę najciekawszą, której brutalna utrata dotknęła chyba Nas wszystkich...

Ale dość o wadach. Lepiej skupić się na zaletach, a tych tu od groma.
Zacznę może od obsady, która zasługuje na szczególne oklaski, bo tak wczuć się w rolę, jak zrobił zrobił to Charlie Hunnam albo Katey Sagal to mało kto potrafi. Jednak takie największe wrażenie to zrobiła na mnie chyba Katey, która starając się swoją fenomenalną grą zniechęcić do siebie widza (co najlepsze - na polecenie Pana męża, haha!), co swoją drogą świetnie jej wychodzi, jest przy tym tak niesamowicie przekonująca, że aż momentami przerażająco autentyczna...

Ale żeby nie było, że wychwalam pod niebiosa jedynie czołowych aktorów, to powiem, że dosłownie każdy członek SAMCRO został świetnie zagrany poczynając od Opiego, Claya, Tiga, Chibsa, Bobby'ego, Juice'a i Happy'ego, a kończąc na 'świeżakach', których grający aktorzy też odwalili kawał dobrej roboty, szczególnie zmarły Johnny Lewis, który wrył się w pamięć komicznymi nie raz scenami z udziałem Half Sacka.
Ale że nie samym SAMCRO żyje człowiek to muszę przyznać, że jedną z najlepszych kreacji jest kreacja targanego moralnymi rozterkami emerytowanego szeryfa Unsera oraz pierwszej i jedynej miłości Jaxa - Tary. Obie postacie niesamowicie charyzmatyczne i równie dobrze zagrane.

Kolejnym aspektem serialu, który zasługuje na nie małą uwagę jest klimat, na który składa się: kapitalna rockowa muzyka złożona w większości z coverów spokojnie mogących się równać z oryginalnymi wersjami,

Co mi się niesamowicie spodobało to implementacja w strukturę serialu swego rodzaju teledysków do rockowych kawałków będących w większości coverami spokojnie mogącymi się równać z oryginalnymi wersjami, którymi nie raz raczyły Nas wstępy i zakończenia odcinków. Pierwszy raz spotkałem się z taką formą i mam nadzieję, że nie będzie to ostatni raz, jako że świetnie się ona sprawdza, szczególnie w kwestii budowania klimatu, który to w tym serialu jest pierwszorzędny.
Aż czuć podczas motocyklowych wojaży ten wiatr smagający twarz i mierzwiący włosy, ryk silników fundujący potężny przypływ adrenaliny i wdzierający się do głowy niczym SAMCRO na imprezę z okazji 'przejęcia', świszczące wszędzie dookoła pociski czekające na spenetrowanie ludzkiego ciała oraz wybuchy, z których nasi bohaterowie nie raz ledwo uchodzili z życiem (Opie, Chibs...).

Ten serial ma ogólnie taką moc, że tak jak jeszcze przed tym, jak się za niego zabrałem, miałem chrapkę na motocykl typu cruiser (najlepiej oczywiście marki Harley Davidson :P), tak mój apetyt na stalową maszynę rósł w miarę jedzenia i to do tego stopnia, że teraz nie wyobrażam sobie, że mógłbym w przyszłości nie mieć takiej bestii. :)

'Synowie Anarchii' są jedyni w swoim rodzaju. Nie ma drugiego takiego serialu, nie utrzymanego w takiej motocyklowej stylistyce. Polecam go zarówno fanom integracji harleyowców w myśl klubów motocyklów, jak i widzom spragnionym mocnych wrażeń niebojących się czasem bardziej przyziemnych wątków rodem z dramatów obyczajowych, gdyż moja przygoda z tym serialem zakrawa o coś więcej niż jedynie przyjemność czerpaną z oglądania każdego kolejnego odcinka tego wybornego serialu...

Kto nie oglądał (a mam nadzieję, że ze względu na spoilery, nikt taki tu się nie pojawił) niech śmiało sięgnie po ten serial, a kto oglądał niech łączy się ze mną w bólu związanym z zakończeniem perypetii motocyklowego gangu spod znaku nieśmiertelnego Reapera, z którym ja spędziłem dwa lata... I na tym bynajmniej się nie skończy!

użytkownik usunięty
Shaggy777

Praktycznie wszystko już napisałeś, jedyne co chciałbym dodać, to że jednak jest serial dorównujący mu przynajmniej brutalnością i powagą sytuacji - "Breaking Bad", oba obejrzałem w dość niedalekim odstępie. Minusem były z pewnością watki Juice'a, błahostka(czarny ojciec - serio?!) od której zaczeły się jego problemy wskutek czego skończył w więzieniu a jedyną nagrodą była dla niego honorowa śmierć. Kolejny głupi wątek to oczywiście Gemma, która łatwo przekonała Jaxa, że to Chińczycy zabili Tarę, wiem że musieli jakoś z tego wybrnąć ale mogli to lepiej załatwić. No inajwiększy mankament - na pogrzeb Donny zjechało sięcałe Samcro i wielu wielu innych gości. Natomiast przy śmierci członków klubu była tylko mała stypa - no "come on!". No i Ottho - poświęcił dla klubu wszystko, mógł wyjść na wolność w krótkim czasie ale wolał popmóc klubowi. Zrobił naprawdę wiele a widowiskowe zabicie "pana Simply Red" było rewelacyjnym uwieńczeniem jego dokonań.

ocenił(a) serial na 10
Shaggy777

MA BROTHA! IM WITH YA! Ze wszystkim się zgadzam, absolutnie. Oglądam to arcydzieło od 4-5 lat. Prawko kat A mam zrobione, teraz zbieram kase na HD dyna street ;) (prawie uzbierałem). Ten serial w gronie moich znajomych odkryłem jako pierwszy, poleciłem go innym i do dzisiaj mi dziękują. Wczoraj, bo dopiero wczoraj byłem wstanie obejrzeć finał, płakałem jak little bitch( a płacze tylko na braveheart`cie). Jak wracałem wczoraj do domu z pracy, aby obejrzeć ten odcinek to miałem łzy w oczach, czułem się jakbym szedł na pogrzeb baaardzo bliskiej mi osoby. Teraz mam jakiś taki stan lekko depresyjny, nie mam na nic ochoty. Nawet w pracy mnie sie dzisiaj pytai czy wszystko ok, bo źle wyglądam. Drugiego takiego serialu nie było i nie będzie. A aktorzy, heh, kolejny dowód że Sutter jest genialny, aktorzy niby mało znani, a jakie diamenty. Emocje jakie towarzyszyły mi przez te kilka lat, były niesamowite. W sumie to ten serial jest częścią mnie, bo jestem pewien że gdybym go nie odkrył, to nie byłbym taki jakim jestem dzisiaj.


A, i za każdym razem jak była przerwa między sezonami, to przed premierą kolejnego sezonu za każdym razem odświeżałem sobie całą serię. Strasznie miło mi się robi, kiedy dowiaduję się że są też takie osoby jak ja. :) Serio, aż kurna znowu mi się szklane oczy robią...

ocenił(a) serial na 8
Shaggy777

Gdyby tylko nie strasznie niska jakość siódmego sezonu, to byłbym bardzo usatysfakcjonowany tym finałem.

ocenił(a) serial na 10
Madoq

"Strasznie niska jakość siódmego sezonu"? Przesadzasz! Nie był aż taki zły. ;) Fakt, może i odstawał trochę poziomem od poprzednich sezonów, ale jak dla mnie wciąż trzymał poziom. No cóż, to twoja ocena i pozostaje mi ją uszanować. :) Pozdrawiam!

ocenił(a) serial na 8
Shaggy777

Może nie strasznie niska, ale momentami się męczyłem. Przede wszystkim Sutter przesadził i kolejny raz użył tej samej zagrywki - ktoś zostaje zabity przez czyjeś kłamstwo lub pomyłkę, przez co mamy kolejne tragiczne konsekwencje i podłoże pod prawie cały kolejny sezon. Mieliśmy to w pierwszym i drugim sezonie (podstęp Stahl -> śmierć Donny -> odwet na jednym z Majów), mieliśmy w drugim i trzecim (kłamstwo Stahl -> zabicie Half-Sacka i porwanie syna Jaxa -> SAMCRO w Irlandii), czwartym i piątym (okłamanie Tiga -> śmierć córki Pope'a -> konflikt SAMCRO z czarnymi). Gdy Sutter znowu odwalił tę samą szopkę w siódmym sezonie i wplątał SoA w kolejną bezsensowną wojnę, miałem już dosyć.

A druga sprawa jest taka, że zdecydowanie przegiął z ilością egzekucji w tym sezonie. Rozumiem, że serial stawał się coraz brutalniejszy i siódmy sezon miał być tego kulminacją, ale efekt jest raczej odwrotny - każde kolejne rozstrzelanie robi coraz mniejsze wrażenie. Pamiętam, gdy po raz pierwszy SAMCRO przeprowadziło bezwzględną masową egzekucję (początek czwartego sezonu), to zrobiło to na mnie wstrząsające wrażenie. W siódmym sezonie byłem już nimi znudzony (żeby nie być gołosłownym - przypominam sobie co najmniej pięć tego typu scen z tego sezonu). Zresztą, jestem pewien, że w siódmym sezonie ginie więcej osób, niż w trzech pierwszych razem wziętych.

ocenił(a) serial na 9
Shaggy777

W pełni zgadzam się z Twoja opinia. SoA to niesamowity serial! Kiedy zaczęłam go oglądać, miałam wobec niego niskie oczekiwania, jednak od 2 sezonu wciągnęłam się bez końca w osobista historię Jaxa i jego klubu. Oglądałam juz naprawdę dużo znakomitych seriali, niektóre z nich były lepsze niż SoA, jednak do tego serialu niesamowicie się przywiązalam. Tak bardzo wczułam się w losy bohaterów, iż miałam wrażenie, że jestem członkiem SAMCRO. Serial zobaczyłam dopiero w tym roku, w zeszłym tygodniu obejrzałam ostatni odcinek. Juz dawno nie było mi tak smutno, z powodu zakończenia serialu! Niesamowicie podobała mi się muzyką, która razem z doskonałym doborem aktorów, stworzyła niezapomniany klimat. Jednak najbardziej zasługuje na uznanie scenariusz, historie zawarte w serialu, monologi Jaxa, oraz przemyślenia jego ojca niejednokrotnie dawały do myślenia. Widz zostaje wrzucony w świat odwróconego kodeksu moralnego, a jednak dostrzega, że w tym świecie nie brakuje przykladow prawdziwej miłości, przyjaźni, oraz lojalności. Postacie są idealnie zarysowane, tak naprawdę większość postaci zdobyła moja sympatię. Bardzo cieszę się, że w ostatnich sezonach dołączył do czołówki Nero :) Polecam każdemu kto lubi dobre dramaty z odrobiną kina akcji.

ocenił(a) serial na 10
gosia_filmweb_2

O, fantastycznie mi to słyszeć! :D Cieszy mnie też niezmiernie fakt, że zwróciłaś uwagę na bardzo istotne dla mnie kwestie. :)
Sezon 2 - emocjonalna jazda bez trzymanki, co? Ten sezon, z wiadomych względów, wstrząsnął mną chyba najbardziej ze wszystkich... Mam na myśli szczególnie jedno wydarzenie, które ja oglądałem z autentycznym niedowierzaniem. Na pewno wiesz, o czym mówię, ale przez wzgląd na ludzi, którzy mogli nie oglądać serialu postaram się o tym nie wspominać głośno. :)

Dokładnie! Miałem to samo z tym, że w pewnym momencie oglądania serialu czułem się jak członek SAMCRO. Doszło nawet do tego, że do seansu z odcinkami ostatnich sezonów serialu przywdziewałem któryś z moich "klubowych" T-shirtów... Wczucie pierwsza klasa! Polecam! :D
W ogóle motyw na tyle daleko posuniętej więzi z bohaterami, która sprawia, że zaczynasz ich traktować niemalże jak starych, dobrych znajomych, a nawet przyjaciół... Coś pięknego i magicznego! Uwielbiam to w serialach..ale jednocześnie nie znoszę. Pewnie domyślasz się, o co mi chodzi. Po prostu nie cierpię żegnać się postaciami, do których tak się przywiązałem! To autentycznie, jak żegnać przyjaciół. :(

TAK! Muzyka! Super, że też zwróciłaś na to uwagę. :) W sumie odpisując na tę wiadomość słucham sobie właśnie soundtracku i..myślami z powrotem jestem w serialu przemierzając harleyem kalifornijskie drogi! Muzyka to bez wątpienia jedna z najmocniejszych stron serialu. Chociaż jaki aspekt tegoż cudownego serialu nie jest mocny? :D

I jeszcze raz: TAK! Te filozoficzne wywody/monologi były niezwykle przemyślane i nadały serialowi niebywałej głębi, choć i bez nich ten wciąż byłby świetny. :)
Najbardziej lubiłem te sceny, kiedy to Jax przemierzał na swojej maszynie Kalifornię, a jego głos stanowił jednocześnie równolegle poprowadzoną narrację. To tak fenomenalnie podkręcało już i tak świetny klimat serialu... Zawsze wtedy miałem niesamowite ciary!

I po raz trzeci: TAK! To jest właśnie ta genialna magia kontrastu w SoA. Niezwykle brutalne środowisko, w którym jednak czasem dochodziły do głosu i te pozytywne emocji... I tutaj pojawia się kwestia kobiecego wkładu w serial, który jest niezaprzeczalny. ;)

Fakt, kreacje aktorów były na tyle dobre, że ciężko było wybrać swoją ulubioną postać... Chociaż ja mam dwóch takich ulubionych bohaterów: Jax i Opie. Może niezbyt oryginalnie, ale..jak tu ich nie uwielbiać! A jacy są twoi? :D
Dokładnie! Nero tchnął w serial niezaprzeczalną świeżość. Bardzo polubiłem jego postać. Taka niezwykle..autentyczna, wiarygodna, a przede wszystkim sympatyczna. Polecam również jego kreację w innym serialu - "Dexter", gdzie także świetnie zagrał. Sam serial też jest zresztą jak najbardziej wart polecania. ;)

A co do, właśnie, innych seriali to ja również widziałem wiele znakomitych - wspomniany przed chwilą "Dexter", wspomniane również w wątku "Breaking Bad", "Gra o Tron", "The Walking Dead", "Peaky Blinders", "Sherlock"..i tak w sumie mógłbym wymieniać... Każdy inny, ale równie dobry, co pozostałe! A Ty co byś mogła mi tam polecić z seriali? :)

Właśnie! Słyszałaś może o wspomnianym "Peaky Blinders"? Świetny serial! Ale dlaczego o nim wspominam. Chodzi o to, że paradoksalnie (paradoksalnie, bo akcja toczy się na początku XX wieku) serial jest niezwykle podobny klimatem do "Sons of Anarchy"... Słuchaj, tam nawet pojawiają się aktorzy z SoA! To było niczym wisienka na torcie..ale więcej nie powiem. Musisz obejrzeć, jeśli nie widziałaś. :D
Może i "Peaky Blinders" nie ogląda mi się tak dobrze, jak SoA, ale też jest to wyśmienity serial. Zresztą..chyba żadna inna produkcja nie dorównuje SoA. Ten serial to dla mnie istny fenomen. Oj, zdecydowanie najlepszy i najbardziej wciągający, z jakim miałem styczność. :)

I wiesz, co myślę? Że jeszcze nie raz wrócę do tego serialu, tylko na razie wolę jednak odczekać dłuższą chwilę, bo jestem wciąż zbyt świeżo po obejrzeniu, choć zaraz minie rok od finału serialu... Szok, jak ten czas leci!

Także podsumowując: niezwykle miło było mi zetknąć się z podobnie rozentuzjazmowanym, co ja sam, fanem serialu! Dzięki wielkie za tak obszerny i rzetelny komentarz. :)

Pozdrawiam gorąco z wrocławskiego oddziału SAMCRO! ^^

ocenił(a) serial na 9
Shaggy777

Co do ulubionej postaci hmm...ciężko wybrać jedną. Lubiłam Jaxa i Gemme chociaż niejednokrotnie nie popieram tego co robili, ale myślę że bez względu na to czy ich lubilismy czy nie, wnieśli oni bardzo dużo do serialu. Poza tą dwójką darzyłam sympatią Chibs'a i jego akcent :D i jak wcześniej wspomniałam Nero, który jest dla mnie ideałem gangstera. Muzyka jest fenomenalna i tak samo jak Ty ciągle słucham w wolnym czasie soundtrack'u. 'Day is gone' w finałowym odcinku 6 sezonu to była taka bomba uczuciowa, że przez cały dzień miałam w głowie ta melodie, do tego 'Hey Hey na na', 'House of the rising sun' i wiele wiele innych. Każda z nich tak idealnie dopasowana do sceny, w której ja słyszymy. Co do 'Peaky Blinders' - słyszałam ale nie widziałam, dziękuję za rekomendacje :) Poza serialami, które wymieniłeś kocham jeszcze "Rodzina Soprano" (jak dla mnie serial matka dla innych produkcji jeśli chodzi o dramaty i daj lepszy serial gangsterski) i "House of Cards" (bardziej polityczne klimaty). 'Breaking Bad' to oczywiście klasyka! :)
Fajnie popisać z kimś kto ma podobny gust do seriali! Wielka szkoda ze Sons of Anarchy juz się skończył, ale podobnie jak Ty mam zamiar odświeżyć sobie ich historię za jakiś czas :D

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones