PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=89546}

Sześć stóp pod ziemią

Six Feet Under
7,9 37 444
oceny
7,9 10 1 37444
8,6 10
ocen krytyków
Sześć stóp pod ziemią
powrót do forum serialu Sześć stóp pod ziemią

Długo zbierałam się do obejrzenia "Six feet under" i kiedy byłam już po wszystkich odcinkach nie bardzo wiedziałam co dalej. Dopadło mnie najdziwniejsze uczucie w życiu, albowiem tęsknota za postaciami, które nigdy nie istniały a stały się dla mnie drogowskazem. Nie sądziłam, że jakikolwiek serial może mieć aż tak duży wpływ, a jednak "SFU" okazał się arcydziełem i wracam do niego myślami zadziwiająco często.
Zawsze blisko mi było do Claire, która nie miała pojęcia jak pokierować swoim życiem. Też miałam w życiu okres, kiedy nie wiedziałam w którym kierunku pójść. W najśmielszych snach nie przypuszczałam, że jakiś tam "serialik" mi pomoże, ale stało się inaczej. Dzięki "SFU" nauczyłam się, żeby robić to co uważa się za słuszne i nie bać się konsekwencji bo może być kiedyś za późno. Taki tok myślenia dał mi Nate, który powiedział mniej więcej, że całe życie się czegoś bał: że nie jest gotowy, że nie zachowuje się właściwie i nie jest tym kim powinien być. Zastanowiłam się wtedy ile razy to ja bałam się czegoś zrobić z tych samych powodów. Wnioski nie były miłe.
Nie jestem teraz nowym wcieleniem Nate'a, która robi wszystko na co ma ochotę, ale dzięki jego słowom, uwierzyłam, że warto podjąć ryzyko i dać jednak sobie czasem szansę bo pewnego dnia możemy tego bardzo żałować.
Dzięki tak genialnie zagranym postaciom poczułam się nie jakbym oglądała kolejny nudny serial o perypetiach rodzinnych, ale jako cichy obserwator prawdziwego życia, trudnych problemów i żywych postaci, które skłaniają do refleksji nad kondycją każdego z nas.
Będąc prawie dwa lata po tym, jak obejrzałam "Six feet under" nie mogę zignorować faktu, że bardzo mi pomógł. Sam fakt, że natchnęło mnie aby o tym napisać niech będzie na to najlepszym dowodem.
Po bardzo emocjonującym finale, który śnił mi się po nocach usiadłam i zastanowiłam się nad całym życiem. Przewartościowałam pewne rzeczy i podjęłam decyzje, które dojrzewały we mnie od dłuższego czasu.
Serial dał mi odwagę i za to będę go uważała za arcydzieło przez całe swe życie. Ryczałam i zżyłam się z bohaterami jakby byli bliskimi mi osobami. Żaden z seriali, które dotychczas oglądałam nie miał na mnie tak ogromnego wpływu.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam nikogo z was, ale poczułam potrzebę podzielenia się tymi odczuciami z innymi i spytania, czy wy też czujecie/ czuliście coś podobnego?
W niemal każdym z bohaterów znalazłam cząstkę siebie i cechy, które były moimi demonami. Nie jestem teraz ideałem, ale staram się jak najlepiej wykorzystać swój czas na ziemi. I choć czasem upadam to wstaje bo mam nadzieję, że jednak warto. I choć może 'SFU" pozytywnym serialem nie był i więcej w nim było pesymizmu ja wolę postrzegać go jako słodko-gorzką lekcję życia z wszystkimi jego aspektami (i tymi dobrymi jak i złymi). I chociaż wszyscy umrzemy, a ten post przepadnie gdzieś w czeluściach internetu cieszę się, że dane mi było obejrzeć tak genialny serial i jestem pewna, że kiedy przyjdzie czas że sięgnę po niego znowu.

ocenił(a) serial na 10
Paulina_1108

"Dzięki tak genialnie zagranym postaciom poczułam się nie jakbym oglądała kolejny nudny serial o perypetiach rodzinnych, ale jako cichy obserwator prawdziwego życia, trudnych problemów i żywych postaci, które skłaniają do refleksji nad kondycją każdego z nas. "

------- Zgadzam się. To jest siła tego serialu. Żadne fajerwerki, żadne lukrowane obrazki, żadne pseudo-podniety.... tylko samo i boleśnie prawdziwe życie.

"....zżyłam się z bohaterami jakby byli bliskimi mi osobami. Żaden z seriali, które dotychczas oglądałam nie miał na mnie tak ogromnego wpływu. "

------- I to zżycie w głównej mierze jest generatorem erupcji emocji, jakie odczuwa się po scenie finałowej... wszystkiego tego, co rozsadza widzowi wówczas głowę... wrażliwemu widzowi rzecz jasna, bo....i tu przepraszam wszystkich niezachwyconych - trudno nazwać kogoś wrażliwym, kto po scenie finałowej pisze: "nic szczególnego"... "spodziewałem się czegoś lepszego" itp. Takie uwagi świadczą moim zdaniem o zbyt małej wrażliwości, przez co efekt "zżycia" z tymi przebogatymi postaciami nie jest możliwy do osiągnięcia w stopniu wysokim, a tym samym niewystarczający jest wybuch emocji... wówczas potrzeba wybuchu ładunków pirotechnicznych i morza krwi by móc docenić. Tu na finał i to, co powoduje... składają się wszystkie sezony serialu.... życie, które śledzimy, w którym jesteśmy wręcz razem z naszymi bohaterami, w życiu których odnajdujemy części siebie...

" 'SFU" pozytywnym serialem nie był i więcej w nim było pesymizmu ja wolę postrzegać go jako słodko-gorzką lekcję życia z wszystkimi jego aspektami (i tymi dobrymi jak i złymi). I chociaż wszyscy umrzemy, a ten post przepadnie gdzieś w czeluściach internetu cieszę się, że dane mi było obejrzeć tak genialny serial i jestem pewna, że kiedy przyjdzie czas że sięgnę po niego znowu. "

------- Lekcja życia w najczystszej postaci i światopoglądowe tornado.

p.s. Również kiedyś sięgnę po raz wtóry. Kiedyś... jak przyjdzie czas. Chyba, ze czas zabierze mnie wcześniej.

użytkownik usunięty
Paulina_1108

Miałem podobnie. Wszystkie odcinki SFU czekały na kompie, ale jakoś nie mogłem zacząć. Dopiero opinie dwóch użytkowników(frojd1978 i snoopy) przekonały mnie do obejrzenia pierwszego odcinka, a potem już poleciało. Oglądałem wiele seriali zarówno przed jak i po wspomnianej produkcji, jednak tylko ona odcisnęła tak duże piętno w mojej świadomości. W pewnym sensie jest to przekleństwo, niezależnie jaki serial oglądam zawsze porównuje go do SFU...zawsze wygrywa SFU.
Serial i jego bohaterowie przeniknęli do mojego życia, w jakiś stopniu stali się jego częścią(wiem, że dziwnie to brzmi).
Ostatnio oglądałem "Dochodzenie", akcja dzieję się w Seattle, moje pierwsze skojarzenie: Nate tam mieszkał. W pracy koleżanka oglądała trailer jakiegoś filmu, w którym leciała piosenka, sia "breathe me", od razu zaduma nad zakończeniem SFU. Zacząłem nawet dziwnie reagować na zakłady pogrzebowe, gdy je mijam to zazwyczaj się uśmiecham(i wiele innych przykładów).
Jak dla mnie kwintesencją tego serialu jest opinia frojda1978"I jeszcze jedna uwaga do tych co oglądali i "zamarli" a jednocześnie nie rozumieją tych, co oglądali i się zanudzili: Wiecie co? Tym drugim - mimo wszystko, wbrew temu, co myślicie - jest łatwiej. Żyć rzecz jasna. Bez tego wszystkiego, co Wy i ja teraz mamy w głowie po SFU."


...i chyba tylko na forum dotyczącym tego serialu ludzie tak bardzo się otwierają.

PS. mam SFU na kompie, także na płytach...kiedyś do niego wrócę!

ocenił(a) serial na 10
Paulina_1108

Właśnie jestem po ostatnim odcinku - uffff! Nawet nie wiem co napisać, ten serial jest jedyny w swoim rodzaju, jest genialny. Jeszcze z żadnymi serialowymi postaciami tak się nie zżyłam, tak nie przeżywałam ich losów. Najbliższa od początku była mi Brenda. Doskonale rozumiałam jej wewnętrzny ból, rozterki i destrukcyjne zachowania. Ten serial jak żaden inny daje do myślenia, rodzi się tysiąc nowych pytań, po których jeszcze bardziej nie wiesz co zrobić. Jestem pewnie w "pofinałowym" szoku - łzy i ciarki na całym ciele...

ocenił(a) serial na 10
Kassandra85

Czuję to samo co Wy, jak skończyłam to ogladać to nie mogłam do siebie dojść, jednocześnie byłam tak szcześliwa- za takie zakończenie bo do tej pory wszystkie moje niby ulubione seriale mocno zawiodły zakończeniem (Gotowe, Lost i Bez Skazy), dlatego zdecydowałam się ocenić ten serial najwyżej ze wszystkich jakie widziałam. Od początku go polubiłam i chętnie ogladałam ale tak na spokojnie jeden odcinek na kilka dni, w między czasie wpadłam w ciągi oglądania godiznami: Dexter, Breaking Bad, Mentalista, Lost itp a ten spokojnie miesiącami na wieczór ale dopiero ok 4 sezonu zaczęłam rozumieć że jest to niezwyka przygoda która powoli dobiega końca. Po zakończenia zastanawiałam się czy jeszcze coś dobrego obejrzę... Skończyłam Med Mena, Shameless, Bracia i Siostry (męczę powolutku), True Blood ze wzgledu na Alana ale średnio mi idzie, no i znalazłam ukojenie-PARENTHOOD. Oczywiście to nie jest nic w tym stylu, prawdziwy rasowy obyczaj bez żadnych kontrowersji itp ale jest tam Nate, pierwszy odc zaczyna się jak biegnie ulicą na przedmieściu (podobnie jak biegał w SFU) i wbiłam sobie do głowy, że to jest dalsza historia tylko w takim lepszym, szczęsliwszym życiu. Mimo że serial jest wręcz przeciwieństwem do SFU narazie zaleczył moją pustkę po SFU, co będzie dalej nie wiem, bo nie wierzę, że jeszcze jakiś serial tak mną potrząśnie, no i ta rodzina. Wszyscy byli tak pokręceni ale cudowni, każdy na swoim miejscu.

ocenił(a) serial na 9
Paulina_1108

W nocy obejrzałem ostatni odcinek i czuję przejmujące uczucie, że to już koniec. Przez cały czas trwania nie było momentów, że miałem dość bo zawsze byłem ciekaw dalszych losów, niektórzy bohaterowie działali mi na nerwy, innym mocno kibicowałem - szczególnie Davidowi i Keithowi. Obejrzałem w swoim życiu już trochę seriali mimo wszystko nawet po zakończeniu mojego ukochanego Breaking Bad nie towarzyszyły mi takie uczucia. 'Six Feet Under' nie zmieni mojego życia jednak jestem bardzo szczęśliwy, że udało mi się natrafić na niego i obejrzeć.

ocenił(a) serial na 10
Paulina_1108

Tęskini się, tęskni bardzo...

Paulina_1108

Wydaje mi się, że chyba każdy, kto obejrzał SFU w całości, wie, że jest arcydzieło, i wywarło na nim większy czy mniejszy wpływ. Najlepsza lekcja w życiu.

użytkownik usunięty
geefux

Niektórzy nie rozumieją tego serialu, więc nie każdy :d

ocenił(a) serial na 10
Paulina_1108

Z jednej strony na pozór zwykły, obyczajowy serial. Z drugiej świetnie zagrana i opowiedziana obyczajówka. Obyczajówka, która opowiada o zwykłych rzeczach w taki sposób, że... cholera jasna, nawet ciężko napisać jak. Niesamowite. Serial może wydawać się nudny, bo jak wspomniałem to "zwykła historia". Ale żaden serial, nawet Breaking Bad, który jak moich poprzedników poruszył, nie dał takich emocji jak SFU. Minęło parę miesięcy odkąd obejrzałem finał, a nie umiem zapomnieć, uwielbiam obejrzeć sobie końcowe sceny na YT. :) Paulina_1108 opisała to co czuję w perfekcyjny sposób. :)

Paulina_1108

Oj jak się tęskni! Oglądałam ten film już z 2-3 lata temu a ciągle zaglądam na to forum. W czasie oglądania (a połknęłam 5 sezonów chyba w 2 miesiące) miałam wrażenie, że spotkam Fisherów po wyjściu z domu. Do zakładów pogrzebowych też się czasem uśmiecham ;) podobnie jak onetwo86. Po zakończeniu, które obejrzałam ok. 2 w nocy nie spałam do rana i to wcale nie była męcząca bezsenność...

ocenił(a) serial na 10
Paulina_1108

Heh.. chyba właśnie piękno tego serialu opiera się na tym, że każdy z nas może utożsamić się z przynajmniej jednym z bohaterów, ponieważ każdy jest niesamowicie wiarygodny.
Mi także jest blisko do Claire, a co gorsza w moim życiu przyszedł czas wyborów i myślenia nad przyszłością. Moja historia jest troche inna, w odróżnieniu od niej zawsze szło mi bardzo dobrze w szkole, oceny nie były problemem, ale zawsze czułem, że nie czuje tam wolności, tylko powielam wyuczone regułki, które nigdy mi się nie przydadzą. Teraz rodzina naciska mnie żebym wybrał takie czy inne studia, które są tylko przedłużeniem wcześniejszych szkół.
Cóż, może plan studia>dobrze płatna(nudna) praca nie jest dla wszystkich?
To zabawne, że natknąłem się na ten serial akurat w momencie gdy myślę o tym każdego dnia.
Możliwe, że zdecyduję o tym, że pierwszy raz w życiu zrobię to, co czuję że przynosi mi radość, a nie to co uszczęśliwi moją rodzinę.
Tak czy inaczej, świetny serial

ocenił(a) serial na 10
Paulina_1108

Skończyłem w weekend oglądać po raz trzeci SFU ... I znowu czuję się jakbym stracił rodzinę, matkę, braci, siostrę, znajomych. Znowu cały dzień przeżywałem swoistego rodzaju "oczyszczenie" połączone z bólem całego świata.

Czy też mieliście takie jak ja pragnienie poznania ich? Zapukania do drzwi domu Fisherów? Być chociaż przez moment częścią ich pokręconego życia?
Zastanawiacie się czasem co w tym momencie robi Claire - przecież ona jeszcze "żyje"? Czy tylko ja jestem taki pokręcony?

Strasznie tęsknię za nimi ...

kostegres

Hehe, ja 2 odcinki przed zakończeniem zastanawiałem sie co u moich bohaterów w 2021, okazuje sie ze ich dni zostały dokładnie policzone. Jeszcze większość żyje ;). Mnie końcówka bardzo poruszyła, smierć Keitha, i smierć Dawida jak go zobaczył, zamglone oczy claire, Brenda... serial jest na swój sposób brutalny dla widza. Przywiązuje nas do bohaterów, a na samym końcu następuje kumulacja straty, niedość ze w formie fabularnej to jeszcze w formie widza który już wie ze serial sie kończy

ocenił(a) serial na 9
Paulina_1108

Fajnie opisaliacie swoje wrażenia. Zgadzam się Wami i życzę wszystkiego dobrego.

Paulina_1108

ja zabieram się za rozpoczęcie oglądania i zawsze jest coś i człowiek nie ma czasu;p

Paulina_1108

Też wlasnie skończyłem i mnie zmiotło. Serial poleciła mi mama w nawiązaniu do innego norweskiego o rodzinie grabazy, chwilę się zbierałem i poszło, sporo zarwanych nocek, potem zamiast rano żyć człowiek zmęczony. W życiu już dalej niż bliżej, więc bagaż doświadczeń daje do myślenia o wszystkich bohaterach, końcówka sami wiecie, teraz na słuchawkach leci non stop ostatni kawałek, kiedyś do niego wrócę... Jeszcze przypomniało mi się między słowami które oglądałem kilka razy w sporych odstępach czasu, też różne myśli, albo 100lat samotności czytane w LO...

Arturro_75

Dziękuję, że podzieliłeś się wrażeniami po seansie! To wspaniałe móc wciąż, po tylu latach, czytać pełne emocji opinie na temat tego wybitnego serialu. Ogromnie mnie cieszy, że w zalewie tylu różnych tytułów na tak wielu platformach streamingowych, Six Feet Under nadal znajduje nową widownię.

Mijają lata, a serial wciąż siedzi mi gdzieś z tyłu głowy. Kilka lat temu obejrzałam całość raz jeszcze, tym razem z mężem. Obserwując jego reakcje na wydarzenia, które pamiętałam że będą mieć miejsce, byłam, raz jeszcze, zafascynowana jak mocno można się zżyć z fikcyjnymi bohaterami. Znów płakałam, gonitwa myśli, zarwane noce. Powzięłam sobie za punkt honoru wracanie do Six Feet Under na różnych etapach życia. Po raz pierwszy widziałam go będąc nastolatką. Mocno utożsamiałam się wtedy z Claire, usilnie szukałam swojego miejsca. Drugi seans zaliczyłam wkraczając w "tak zwane" dorosłe życie, już jako mężatka. Odbiór całości był inny - tym razem bliżej mi było do tych starszych bohaterów - Brenda, Nate, Lisa. Trzeci seans czeka na odpowiedni moment.

W międzyczasie widziałam sporo innych, nieraz naprawdę świetnych seriali, ale żaden z nich nie był dla mnie tym, czym jest Six Feet Under. To dzieło wybitne, bez choćby jednej fałszywej nuty. Życie w czystej postaci, z całym bagażem, za przeproszeniem, gówna, ale i pięknych momentów.

Pora posłuchać 'Breathe Me', wpaść w zadumę, uśmiechać się przez łzy i jechać dalej przez życie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones