Nie ma jeszcze żadnych informacji odnośnie 5 sezonu. Widziałam tylko jedną rzecz na twitterze, mianowicie Jeff planuje przywrócić 1-2 former characters czyli byłe postaci, ktore nie występowały w 4 sezonie. Plotki mówią, że chodzi tu o Deucaliona dla którego to Jeff zostawił otwarty wątek. Teraz moje myśli kręcą się wokół postaci Jennifer/Daracha, ze względu na to, że obsada chce powrotu Haley Webb bo wszyscy ją pokochali. reszta sam Jeff wspominał coś o tym w jednym z dawnych wywiadów.
Co do fabuły 5 sezonu to scenarzyści i Davis są w toku jej tworzenia. Sam Jeff mówił, że coś mu już chodziło po głowie od emisji ostatnich odcinków 4 sezonu (pomysł na 5 sezon). Także moim zdaniem są w bardzo wstępnej fazie tworzenia całej historii (szkice, ustalanie miejsc kręcenia, kto będzie głównym złym itp.) lub Davis sporządza notatki ze swoich myśli :)
Jak dla mnie Alison mogłaby z martwych wstać. Było by fajnie. Brakuje jej w show.
przecież na koniec 12odc s3 Peter pod Nemetonem dobił Daracha i nagle z martwych stanie to już lepiej żeby Ali wstała tak jak Kate ale jako dobra taka jak była wcześniej dla mnie sezon4 był najsłabszy sezon1 był zdecydowanie the best
słyszałam, że fabuła ma się skupić na Desert Wolf, czyli prawdziwej matce Malii. ale choć tumblr od tego huczy (niekoniecznie w pozytywnym tego słowa znaczeniu), to informacje te nie są potwierdzone, Jeff jedynie powiedział, że rozwinie ten wątek.
Oby nie. Wystarczy, że i tak ten sezon był sporo o Malii, a przecież była nową postacią. To jakby kolejny miał być o jej matce i o niej samej... never.
Ja też. Ludzie mówili, że to dobrze, iż Lydia w 4 sezonie nie będzie z nikim i skupią się na jej mocach, a z tego wyszła taka chała, że lepsze były właśnie te wątki, gdy z kimś bajerowała ;P Poza tym Ryan jest fajniutki, więc będzie miło patrzeć na takowe sceny ;>
Podoba mi się jak oni ze sobą przebywali w tym sezonie, nie miało to podtekstu romantycznego. Ale zwrócili na siebie uwagę. Parrish uratował Lydii życie, wierzył jej i ufał. Chyba jako jedynej z całej ekipy. I ta scena z Argentem w kanale 11 odcinku jak mówił, że go nie zna, ale Lydia opowiedziała mu o Alison a to znaczy, że spędzali ze sobą czas gdy my tego nie widzieliśmy. Na końcu jak L przyniosła mu bestiariusz i powiedziała takim lekko niepewnym głosem, że chciałaby mu pomóc dowiedzieć się kim jest. Było w tym coś takiego fajnego. Wszystkie jej dotychczasowe związki były skupione na seksie nawet ten z Jaksonem, wszystko kręciło się wokół miłości fizycznej a tutaj widać zaczyna się od przyjaźni, od zaufania. Bardzo mi się ten pomysł podoba. W ogóle jestem zwolenniczką tego, żeby ich relacje rozwijały się trochę poza kadrem, żebyśmy mogli z ich gestów czy słów wywnioskować, że spędzają razem czas i rozmawiają.
Ładnie to napisałaś. Mam nadzieję, że Jeff też będzie tego zdania ;)
Aaaa i byłoby dobrze, jakby zgrabnie poprowadzili dalszy wątek Petera. Akurat lubię jego postać i najciekawsze sceny to dla mnie właśnie z Lydią i Peterem, czy razem, czy osobno ;D
O to to to :) Peter powinien uciec z Eichen House razem z innymi "pacjentami" i nękać Lydię w koszmarach sennych ;)
To by zrobiło z Petera jakieś realne zagrożenie, a on przecież nim nie jest od pierwszego sezonu. W zasadzie już sama nie wiem po kiego wała Peter w ogóle jeszcze jest w tym serialu :D
Właśnie dobrze jakby był takim zagrożeniem, jakby więcej działał niż siedział w mroku i snuł swoje złowieszcze plany. Pewnie dlatego, że Jeff chce nam jeszcze bardziej pokomplikować jego postać ;p
Peter to powinien być zagrożeniem już od dawna i przez to ciągłe zwlekanie nawet jeśli zostanie głównym przeciwnikiem sezonu, to nie zrobi to na mnie żadnego wrażenia.
Jeff chciał nas zaskoczyć, skłonić nas do zastanowienia się, co takiego Peter knuje i kiedy ta bomba wypali. No i wypaliła. Niczym kukurydza na rozgrzanej patelni :D
Wuja mnie już obchodzą plany Petera, bo za długo kazali mi na nie czekać :D
A to to racja. W 1 i 2 sezonie jego postać wydawała się strasznie ciekawa, bo realizował konsekwentnie swoje plany. Przez resztę sezonów tak się pałętał i dopiero w tym wyskoczył nagle z mega pomysłem podkradnięcia mocy Scottowi. A to takie wszystko było naciągane. Zwłaszcza ta współpraca z Kate i jej kościami. Nudy xd
On powinien niby "zauroczyć" Kate, przekonać ją żeby mu pomogla (dobra, zrobił to) a później ją nagle zabić np. w ostatnim odcinku 4 sezonu. Spoko mógł powiedzieć jej, że chce zabić Scotta i ona by się tym zajęła, wszyscy włącznie z Peterem ruszyliby na ratunek i Peter zamiast usilować zabić Scotta z dziwnych pobudek powinien sam albo z nie wiem, Malią znaleźć Kate i ją utłuc na oczach watahy Scotta i byłby happy ending ze śmiercią jednej z najbardziej - o ile nie najbardziej - wkurzających postaci.