Jest zabawnie, lekko i bez zadęcia. Usmiechałam się i chetnie obejrzę kolejny odcinek. Plastik nie przeszkadza, gdy starcza ironii.

Jest całkiem dobrze. A sama czołóweczka jak wyjęta z Voyagera i wsadzona do dobrego silnika renderującego :)

Ale ja sie zaczynanm obawiac, ze ta czoloweczka to wszystko co robi wrazenie i rodzi sentyment... Bo dalej wyraznie mi zaczyna brakowac polotu jaki np mial wlasnie V...
Wybacz, ale Doc na glowe bije jakiekolwiek niesmieszne proby sarkstyczne Setha...
Liczylam na rozwiniecie formy Galaxy Questa, a robi sie sztywno...
Co do aktorstwa, to raczej nikt nie przebije tej dziewuszku ochroniarki...
Zart z pasow w wahadlowcu, naigrywanie sie z zargonu wynalazkow, sceny inscenizowane jak zwycem wyjete z szablonu ST, to dla mnie troche za malo na naprawde dobra parodie tematyczna.
Sethowi szybko sie wypala koncepcja, jakby mial dwie sceny w glowie i ogolnie, ze to ma byc wszystko ze ST...
Pamietam premiere STNG i pamietam jaki to byl skok wizualny, techniczny produkcji tv oraz kolejny skok na mentalnosc fabul serialowych w tym samego ST. To naprawde bylo kolejny szok kulturowy, a nie tylko kontynuacja TOSa.
Tak samo Voyager - kobieta pilot i lekki sub dwoch babek.
Sztandarowym elementem ST stal sie w sumie skesizm i jakas super laska w ciasno przylegajacym uniformie ku uciesze wzrokowej i seksualnej czesci widzow, znajac behindy serii i samego pomyslodawce, nikt nie powinien sie oszukiwac, ze naprawde chodzilo mu glownie o poruszanie waznych problemow spolecznych, ludzkich, rasowych. Facet byl babairzem i od samego poczatku kobiety mialy tam byc podrzedne i cieszyc oko. Wyszlo rykoszetem inaczej i pozniej zaczeto swiadomie juz laczyc oba elementy, czyli moralne dyskusje, wizje, eksperymenty, a jednoczesnie obowiazkowo sekslaska, do ktorej kazdy moze sie slinic.
O dziwo w O tego nie ma!
Naprawde dziwne, tak zmarnowac taki potencjal do smiechow chichow i podtrzymania tradycji.
W SYD zdaje sie, ze tez z tym zrywaja, chociaz jeszcze broni sie standardem dobrze przylegajacych mundurow... W O leza fatalnie :P

Przestań podchodzić do The Orville jako do parodii - przymruż oko i zobacz w nim pastisz. Od razu inny odbiór ;)

Jezeli to ma byc pastisz, to wtedy zupelnie powinni wyrzucic jakikolwiek humor, ale wtedy bedzie to bardzo slabiutkie nie wiadomo co oraz do zdjecia z anteny za plagait. Wlasnie to co moze skutecznie obornic ten serial i jego forme nibyst to dobrej jakosci humor.

W "Zolnieze kosmosu" jest humor i nadal to pastisz i do tego niezly.

Tutaj niestety pastiszu nie stwierdzilem, humor rowniez marny...

To prosze zapoznaj sie z definicja:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pastisz_(stylistyka)

Znajac uwielbienie Setha do ST smialo mozna sadzic, ze raczej chce holubic to uniwersum niz je opluwac, wysmiewac i wytykac same wady.

Zapewne rozumiesz ja w znaczeniu wysmmiewania, a realnie jest to po prostu nasladownictwo.
Jezeli przecietny widz ST widzi w tym serialu atmosfere ST i wiele stylistyki oraz nawiazan do pewnych pomyslow z tamtego uniwersum, choc w zmienionej jak sie da formie, zeby sie wykrecic od sadu, to jest to wystarczajacy dowod na to, ze jest to w pierwszej kolejnosci pastisz ST.
I czy bedzie sie to lubilo czy nie, czy uwazalo za szmire, czy nie, to nie mozna slepo zaprzeczac, ze nie ma tam jasnych skojarzen ze St nawet dla kogos kto tylko o tym slyszal.

Nie wiem jak to sie dalej rozwinie, nie wiem czy przetrwa 3 sezony, humor Setha tez mi sie nie podoba, a przynajmniej w tym jego wydaniu dosc kloacznym. Bo potrafi smieszyc lepiej, a nawet z pewnym wyczuciem.
Musze jednak przyznac, ze jego bohater i jego zaloga sa w duzej mierze sympatyczni i do lubienia.
A czego nie da sie powiedziec o zalodze prawilnego ST, ktory leci rownolegle do pomyslu Setha...
Na dniach mial premiere pierwszy odcinek drugiego sezonu.
Nie zachwycil mnie, wydal mi sie kompletnie o niczym, aczkolwiek nerdzi trekowi bardzo go chwala za zagrania i tematyke zywcem ze ST.
No coz, ja uwazam, ze tworcy ST i ich nasladowcy powinni wreszcie zapamietac, ze gowniarze w ST irytuja i nikt nie chce ich ogladac. Nawet inni gowniarze.
Podobaly mi sie tylko sceny z pania doktor i robotem.
Reszta to takie nic, zeby tylko spelnic obietnice wystartowania jeszcze w starym roku.
Jakies lepsze danie czeka nas pewnie za jeden, dwa odcinki...

Po obejrzeniu 3 odcinków Star Trek: Discovery i 4 odcinków Orville muszę przyznać, że o dziwo coraz korzystniej wygląda ten drugi. Bez lewackiego zadęcia, ciekawie a jednocześnie z lekkością, bez próby silenia się na powagę i przebijanie klasyków (w tej materii ST:D na razie wychodzi słabiutko i mocno na siłę). Jest co prawda ta dawka kiczu, ale jak wspomniałem jest ona zamierzona i mi osobiście nie przeszkadza bo trochę nawiązuje do przeszłości. Podwyższam ocenę o 1 pkt.

Też stwierdzam, że Orville przebija discovery, w zasadzie po 3 odcinkach najpewniej nie będę już oglądał tego drugiego. Może zobaczę jeszcze jeden odcinek a może nawet nie, trochę szkoda czasu na to całe femikulti. Za to wiem, że Orville będę oglądał dalej :)

Ja dam jeszcze STD szanse bo zaczyna wygladac na serial o Sekcji 31-musze sie upewnic.Ale Orville bede ogladal na pewno-jest sentymentalnie,milo i lekko bez zadnego zadecia(a mimo to potrafia pokazac dajace do myslenia rzeczy- jak to kiedy w odcinku trzecim przegrali w sadzie sprawe tego dziecka).

mialem te same mysl jak ogladalem :D

Serial, chociaż potencjalnie ma format lekkiego serialu komediowego, to wcale nie jest pod względem poruszanych tematów aż taki leciutki i tylko dla żartu.
Alisspl zarzuciła mu nieśmieszne żarty i seksizm. Żarty raczej mają być przestarzałe, a seksizm jest tylko pozorny, uniformy odwołują się do pewnych stylistyk projektowania strojów. Cały odcinek trzeci o dziecku Bortusa i Klydena jest bardzo głęboką refleksją, która jest zaprzeczeniem seksizmu. Zresztą tym odcinkiem "Orville" kupił mnie ostatecznie. Zaskakująco poważna historia, z bardzo dobrze napisanymi dialogami. Raz jeszcze okazało się, że MacFarlane ma dużo więcej do powiedzenia niż parodiowanie i wstawianie kolejnych gagów. Oczywiście to nie jest serial idealny, ale pod płaszczykiem parodii Star Treka, oferuje ostatecznie dobry i niegłupi serial s-f.

Troszkę szersza recenzja Orville'a: https://www.youtube.com/watch?v=j1OW_hvQ_a0

Jeszcze jedna rzecz, która mi się podoba w tym serialu, to że gdy poruszają jakieś kwestie społeczne (a zaczyna wyglądać na to, że będą to robili z mniejszą czy większą regularnością), nie próbują jednocześnie zdalnie sterować i sugerować właściwego spojrzenia na problem tylko w miarę neutralnie go wykładają i pozostawiają do oceny. Bardzo mi się to podejście podoba.

Ja ten serial odbieram jako lekką parodię Star Treka. Te same rozwiązania, tylko na wesoło. Ze świetnymi pomysłami na kolejne odcinki.

Niestety z teza sie nie zgodze, fani seriali lat '80 niewiele tutaj znajda poza 5 min sentymentu. Nie ma klimatu, fabularnie lezy i humor jakis taki plaski jest.

Czy w serialach z lat 80 było grupowe pedalenie się kosmitów? Chyba nie, a drugi sezon tego dzieła po obejrzeniu 2 odcinków więcej treści nie zawiera

We wszechświecie to i skały tej samej płci mogą się rozmnażać - bo taka ichna natura, na Ziemi jednak potrzeba do tego dwojga płci, chłopa i baby, reszta jest sodomią, jak w najnowszym "dziele" STD, tu jest dopiero poprawność, tfu! polityczna. Nie ma w obecnej chwili filmów bez nawiązań LGBT, kończą się dla nas normalne czasy.
https://www.youtube.com/watch?v=ACUjQ6nD0-c

Ja pokochałem ten serial. Powrót do dzieciństwa! :)