PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=547035}
7,8 172 510
ocen
7,8 10 1 172510
6,1 16
ocen krytyków
The Walking Dead
powrót do forum serialu The Walking Dead

Kurczę nie mogę zrozumieć popularności tego serialu. Zwłaszcza względem tego co stworzył Kirkman w swoich genialnych komiksach. Przyznam szczerze, zacząłem od serialu, obejrzałem pierwszy sezon, który nawet mnie wciągnął i aż chciało się oglądać dalej. Doszedłem do połowy drugiego sezonu (dokładnie do odcinka Nebraska) i miałem dosyć. W serialu nic się nie działo.. bohaterowie stali się odpychający, Rick ze spoko gościa zmienił się w straszną mameję, Lori to cholerna szmata, której zresztą chyba nikt nie lubi, no i Shane, który zachowuje się tak nieracjonalnie jak tylko można. Od serialu odbiłem się tak mocno, że już doń nie wróciłem. I przez długi czas zapomniałem o całej marce WD.
Pewnego razu jednak kupiłem sobie w humblebundle.com paczkę komiksów wydawnictwa Image Comics i akurat znajdował się tam pierwszy tom The Walking Dead. Długo się ociągałem z tym, żeby się do niego zabrać, pamiętając jak mocno zawiodłem się na serialu. W końcu w długiej podróży zabrałem się za czytanie i... właśnie kończę 12sty tom. Komiks wciąga niesamowicie. Rozwiązuje wszelkie kretynizmy serialu praktycznie na samym początku, postaci są niesamowicie skonstruowane. Pomimo tego, że dopuszczają się strasznych czynów, lubimy je, jedne bardziej, drugie mniej.
Rick jest wreszcie postacią z charakterem, która dla swojej rodziny zrobi wszystko, który SPOILER sam toczy z Hershelem dyskusję w ostrych słowach, na temat trupów w stodole, a nie miota się między Shanem a właścicielem farmy jak w serialu SPOILER END. Lori jest kobietą, którą można zrozumieć, to jak wyjaśnia sprawy z Shanem jest idealnym odzwierciedleniem tego jak zachowałby się każdy z nas. Dale jest wreszcie postacią z krwi i kości, a nie dekoracją jak ten serialowy. Mógłbym tak wymieniać bez końca. No i komiks jest kontrowersyjny i szokuje, ale w taki rozsądny, przemyślany sposób. I nie mogąc się oderwać od tableta na którym czytam obecnie TWD, zacząłem się zastanawiać, co poszło nie tak? Przecież scenariusz Kirkmana można było przenieść żywcem na ekran i nic nie straciłby on ze swojego przesłania. a serial miałby wszystko to, czego IMO nie ma teraz.
I domyślam się, że pewne wątki nie mogłyby się pojawić w serialu z powodów cenzorskich np SPOILER mordujące się nawzajem dzieci SPOILER END ale przecież nikt nie musiał pokazywać ich tak dosłownie jak w komiksie. I od razu powiem, że nie mam nic przeciwko zmianom, ba nawet bym się cieszył, gdyby serial, wzorem gry opowiadał całkiem inną historię, albo powiedzmy związaną tylko postacią Ricka, podobnie jak to robi teraz. Ale jest jeden warunek, niech robi to dobrze. Mam wrażenie, że gdzieś w natłoku zmian założonych przez scenarzystów zagubił się gdzieś główny sens TWD, czyli prezentacja człowieka doprowadzonego do ostateczności, który robi wszystko żeby bronić szeroko pojętych "swoich".
Uf.. :P trochę się rozpisałem, ale leżało mi to na wątrobie od dłuższego czasu.
Pytanie, jakie są wasze odczucia w tym temacie? Kieruje to pytanie zwłaszcza do osób, które czytały komiks i oglądały serial ? Czy myślicie podobnie, czy wręcz odwrotnie ?

lokstar

Niektóre zmiany są dokonane pod wpływem samego Kirkmana, który chciał coś naprawić.
Ciężko jest porównać serial do komiksu nie mając wglądu w całokształt obu wersji, bo np wspomniany przez Ciebie motyw dzieci został wykorzystany w serialu. Wiele osób podczas oglądania narzeka na sezon 2 by potem mniej więcej w okolicach połowy sezonu 4 go docenić i stwierdzić, że Darabont wielkim reżyserem był.
Świat TWD poznałem w tej samej kolejności co Ty, tylko za komiks zabrałem się po odcinku 4x08. Nie twierdzę, że jest zły bo jest bardzo dobry ale kilka rzeczy jak dla mnie wypada lepiej w serialu (za to kilka innych znacznie lepiej w komiksie) m.in. z czasem zaczęły mnie irytować zgony komiksowych bohaterów, które były monotonne na zasadzie "strefa czysta, wchodzimy, aaach jeden walker był w ciemności do której stanąłem plecami".
Andrea jest genialna w komiksie, za to w serialu nie miałeś okazji poznać lepiej Merla. Carol serialowa cokolwiek sobą reprezentuje w przeciwieństwie do komiksowej, zaś Tyreese gdy już się pojawia w serialu to w sumie nie wiadomo po co. Tak więc jak wspomniałem obie wersje u mnie mają plusy i minusy.

lokstar

"I domyślam się, że pewne wątki nie mogłyby się pojawić w serialu z powodów cenzorskich np SPOILER mordujące się nawzajem dzieci SPOILER END ale przecież nikt nie musiał pokazywać ich tak dosłownie jak w komiksie."
Nie wiem, czy w komiksie jest to pokazane dosłownie, ale w serialu jest wątek psycholki dziewczynki, która morduje swoją siostrę - dosłownej sceny nie ma, tylko stoi nad nią umaziana krwią. Wcześniej ta dziewczynka ma niezdrową fascynację zombi, poddusza niemowlę i zarzyna króliczki.
Tak naprawdę musiałbyś obejrzeć resztę serialu, żeby twój post był bardziej wiarygodny, ponieważ w tym momencie utknąłeś na sezonie 2 i nie masz całościowego porównania. Chociaż jeżeli nie podobał ci się sezon 2, to później jakiejś wielkiej poprawy nie ma, chociaż w moim odczuciu to właśnie sezon 2 jest najgorszy :) No ale o gustach się nie dyskutuje, wielu widzów akurat lubi ten sezon.
Kto wie, może akurat reszta serialu by ci podeszła? :)

emo_waitress

Poniżej spoilery z komiksu.

"Nie wiem, czy w komiksie jest to pokazane dosłownie, ale w serialu jest wątek psycholki dziewczynki, która morduje swoją siostrę - dosłownej sceny nie ma, tylko stoi nad nią umaziana krwią."
W komiksie nie ma sióstr Samuels, tylko bracia bliźniacy: Ben i Billy. Wygląda to tak samo, Ben klęczy z nożem w ręku nad zwłokami Billy'ego i wygłasza do swojej macochy (Andrei) podobną kwestię: "Don't worry, he's going to come back. I didn't hurt his brains", co świadczy o tej samej chorobie psychicznej. Różnica polega na tym, że młodocianego mordercę zabija kolejne dziecko - Carl (scena postrzału też nie jest pokazana - widać tylko, jak stojący na warcie Rick słyszy strzał), a nie przybrana matka. W serialu pokazano to lepiej, bo wątek sióstr ciągnął się od początku sezonu, a psychozę Lizzie pokazano etapowo na przestrzeni kolejnych odcinków. W komiksie natomiast ciężko nie odnieść wrażenia, że wpleciono to na siłę. Kompletnie nic nie zapowiada katastrofy, zwłaszcza że obaj bracia przez cały komiks wypowiadają zaledwie kilkanaście słów (w/w morderstwo ma miejsce w praktycznie tym samym momencie opowieści, co w serialu, a bracia są obecni w komiksie od samego jego początku - razem z rodzicami stacjonują w obozie pod Atlantą).

Evangarden

Dokładnie, mam identyczne odczucia w tej kwestii. Trudno zachować obojętność w scenie powrotu Carol i Tyreesa do domu gdzie czeka ubrudzona krwią siostry Lizzie, natomiast w komiksie byłem raczej zdziwiony niż poruszony. Równie dobrze nagle Glenn mógłby zacząć potajemnie jeść trawę, gdy inni śpią. No ale trzeba tu wybaczyć Kirkmanowi, bo łatwo jest coś ulepszyć, mając pierwowzór komiksowy i czas do namysłu na temat ewentualnych zmian.

Evangarden

Dzięki za wyjaśnienie.

emo_waitress

Drobiazg.
Jeżeli w tej całej scenie w komiksie jest coś bardziej szokującego, to chyba tylko to, że komiksowi Ben i Billy mają po 5 lat, a Carl 7 (w komiksie jest o 5 lat młodszy niż w serialu), kiedy w serialu Mika ma 10, a Lizzie 11 - choć jeśli mnie pytać, to w tej sytuacji dzieci to dzieci, i tak daleko im do dorosłości czy w pełni świadomego pojmowania świata.

Evangarden

No to chyba faktycznie lepiej to zrobili w serialu, bo 11-letnie dziecko więcej ogarnia i może mieć już schizy, a morderczy 5-latek... eee nieee :) Zalatuje sztucznym szokowaniem.

emo_waitress

To już nawet nie o wiek chodzi (chociaż może nieco irytować, że 7-9 letni Carl "ogarnia" tak samo dobrze, jeśli nie bardziej od choćby 11-letniej Clementine z gry), tylko o to, że w serialu poprowadzono cały wątek Lizzie i jej psychozy, pokazano kolejne jej etapy. Jest ona moim zdaniem jedną z lepszych postaci w całym TWD, bliźniacy byli typowymi zapychaczami przestrzeni (pełno takich w komiksie). Morderstwo jest zaskoczeniem, ale nie aż takim jak w komiksie, gdzie - jak stwierdził Valdoraptor - budziło to raczej zdziwienie niż poruszenie. To było coś na zasadzie "poprztykali się z Gubernatorem, Armia Woodbury zabiła połowę z nich, uciekli z więzienia, zebrali się z powrotem do kupy, siedzą sobie na drodze przy lesie i nie wiedzą, co dalej, więc trzeba coś z nimi zrobić". To w sumie podobna scena "na siłę" do tej pamiętnej serialowej z szukaniem alkoholu, choć oczywiście z założenia miała wzbudzać inne emocje.

Zresztą o ile można zarzucać serialowi, że pomija niektóre wątki, wydarzenia czy postacie (wprowadzając nowe), to te, które już adaptuje, przeważnie znacznie rozwija i uwiarygadnia. Podejrzewam, że jakbyś teraz przeczytała choćby początek komiksu (2 pierwsze tomy - tj. 12 zeszytów), to byś się porządnie zdziwiła.

Evangarden

Jakoś mnie nie ciągnie do czytania TWD :) Z zachodnich komiksów zatrzymałam się na etapie Loba :D

ocenił(a) serial na 4
emo_waitress

Hmm, przyznam szczerze, że próbowałem ostatnio wrócić i obejrzeć ten nieszczęsny odcinek, o którym mowa wyżej i nie dało rady... Nie wiem czy jest szansa, żebym ze znajomością komiksów coś pominął i spróbował obejrzeć dalej ?

lokstar

Wiadomo że nic na siłę i jeśli drażnią Cię np aktorzy dobrani do ról lub ogólnie całokształt serialowych odpowiedników postaci to ciężko czerpać przyjemność z oglądania. Możesz zrobić tak jak ja robię z "Grą o tron" czyli oglądać tylko najciekawsze wydarzenia z pierwowzoru i jak je ukazano. Polecam dwa ostatnie odcinki 2 sezonu skoro już jesteś po zakończeniu wątku Sophii. Ciężko powiedzieć czy Ci się 3 sezon bardziej spodoba bo opinie są różne. Jedni mówią, że nuda, że telenowela, że siedzą w więzieniu jak siedzieli na farmie. Wątek jest podzielony na sceny z więzienia i osiedla Gubernatora, więc ogólnie jest więcej Woodbury. Jeśli np serialowy Gubernator Cię odrzuci na wstępie to masz już gwarantowane 1,5 sezonu męczarni. Ja po prostu polubiłem postaci więc nawet jeśli jak to kiedyś stwierdzono w dyskusji, Rick by wjechał na latającym jednorożcu strzelającym w zombie tęczą to i tak bym oglądał, żeby się dowiedzieć co się z nimi stanie :D

lokstar

Chodzi ci o te mordercze dzieci?
Ten odcinek i tak nawet nie był najgorszy, mimo obecności Tyreesa i Carol, których nie znoszę. To, co cię najbardziej interesuje znajduje się bodajże pod koniec, jakieś ostatnie 10 minut odcinka. Ale w sumie możesz obejrzeć cały, żeby zobaczyć popapraną Lizzy :)
Ja robię tak jak Ginozaurek wyżej - mam swoje ulubione odcinki, albo ulubione sceny. Jeżeli chodzi o TWD to dość często wracam do finału 4 sezonu, który uważam za jeden z lepszych jaki widziałam, zarówno pod względem dramaturgii, akcji, jak i emocji. Na bardzo dobry oceniam też odcinek After z 4 sezonu.
Ale poza tym to nie ma do czego wracać: dla mnie cały sezon 2 i właściwie również 3 to porażka. Drugi był przeraźliwie nudny, a w trzecim doszły straszne absurdy, na które trudno było przymknąć oko, no i ten Groteskowy Gubernator... W 4 zdarzyły jakieś przebłyski, no ale też szału nie było.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones