Po trzecim odcinku mogę napisać jedno - nic się nie trzyma kupy. Serial oprócz luźnego nawiązania i postaci nie ma za wiele wspólnego z pierwowzorem. Tam wątki fantastyczne były dodatkiem - tutaj są główną osią. Masa scen po których człowiek drapie się po głowie i się zastanawia - Ale o co chodzi. Co ciekawe sceny zupełnie oderwane od głównej osi powiązanej z Cooperem. Muzyki w zasadzie w tym filmie nie ma oprócz starego motywu i kilku średnich piosenek. Kilka fajnych klimatycznych scen. Ale również kilka niesamowicie kiczowatych na poziomie lat 90. Chwilami można jeszcze poczuć klimat ale są to jakieś krótkie fragmenty filmu. Równowaga pomiędzy "realizmem" a wizją zupełnie wyparowała. Wydaje mi się że Lynch teraz siedzi i śmieje się że ktoś wyłożył na to kasę i dał mu wolną rękę. Postanowił więc stworzyć coś jeszcze bardziej pokręconego od Inland Empire. Serial tylko dla freeków którzy chcą się doktoryzować aby zrozumieć co urodziło się w głowie Lyncha.
Mnie nie przeszkadza wyższy poziom abstrakcji. No bo czego oczekiwać np. po facecie, który 25 lat kisł na fotelu w Black Lodge? Przeszkadza mi natomiast naciąganie rozciąganie scen i powtarzanie motywów, kiedy już wszyscy dawno "załapali o co chodzi". No i też niektóre efekciarstwa jak to gniazdko w ścianie.
Ale na razie jestem pół na pół - o ile od 5 odcinka przejdziemy do konkretniejszej akcji.
Dla mnie to przesada. Na razie dla mnie jest słabo.
Shiza potocznie. Mój błąd bo M dodałem.
Dla przykładu akcja w "kosmosie" z kobietą bez twarzy - 10 minut absolutnego odlotu nie popychającego akcji ani o centymetr.
No zgoda niemniej jak pisałem - to może być fajne o ile nie będziemy w kolejnych odcinkach oglądać tego samego. Wolałbym aby akcja i klimat dryfowały w kierunku starej serii. Wówczas te porypane sceny będą fajnym smaczkiem. No i chciałbym by pojawiło się jakieś nawiązanie i objaśnienie przeżyć albo stanu Dale Coopera w Black Lodge, a nie pozostało jaki bezkontekstowy i z niczym nie powiązany motyw.
Jestem np. ciekaw o co chodzi z numerami. O ile pamiętam to padło 215. W poprzedniej serii był numer 430. Ale chyba nie było wyjaśnione co to oznacza.
Siłą pierwszej odsłony była na pewno zagadka zbrodni, ale w międzyczasie fabuła meandrowała w różne strony, więc jakoś tak mocno mnie nie zdziwiło, że Lynch postanowił wprowadzać nowe postacie, wątki. Pewnie z biegiem czasu to trochę się uporządkuje. Sceny surrealistyczne są bliskie temu, co twórca robił przed serialem, a nieokreślona linia fabularna pozwala mu na różne estetyczne wycieczki.