Możliwe, ale raczej na krótko. Jessica jest mistrzem takich rozgrywek i nie pozwoli się tak łatwo szantażować. Chce mieć wokół siebie ludzi, którym ufa, przeciwników wykańcza. Moim zdaniem zwycięstwo Louisa jest krótkotrwałe i czeka go jeszcze boleśniejszy upadek, bo nie zdaje sobie sprawy z kim zadarł.
Jak to powiedział jej kiedyś Harvey: "You're playing chess while everybody else is playing checkers."

Moze masz racje ale i tak sadze ze mila odmiana bedzie ogladac jego starcie z Harveyem nie od dzis wiadomo ze Specter zrobi wszystko by chronic Mika ...

A mnie zastanawia, czy takie roszady na szczeblach władzy w firmie nie wpłyną szkodliwie na ich renomę. Czy to normalne, że w tak krótkim czasie tyle razy zmieniano wspólników zarządzających? Co na to klienci, gdy dołączą nazwisko Litt do nazwy firmy, a po jakimś czasie od tak wywalą? Czy to nie za dużo? Najpierw wykopali Hardmana z nazwy, dodano Speactera, dołożą Litta i po jakimś czasie, gdy Jessica pozbędzie się Louisa <bo podejrzewam, że już nigdy mu nie zaufa i teraz będzie nim gardzić> znów wrócą do P&S?

Mysle ze nazwisko Litta nie zostanie dolaczone do sciany Jess sie nie da zastraszyc ale co do Harveya mysle ze bd o to zabiegal bo chodzi tu o dupe Mika..Jess ma Mika w dupie wiec sie bd stawiac czuje to..ale Harvey? watpliwe..

Wystarczy że po płaszczą się przed nim jakiś czas. Potem będzie tak samo siedział w tym bajzlu jak oni bo nie zgłosił tego od razu i problem Luisa sam się rozwiążę ;)

no w sumie jak by się nad tym zastanowić to prawda..

A mi - w momencie jak Harvey szedł do Jessici walczyć o Lousia ("I'll try...") - przyszła do głowy taka myśl...
Specter - Ross - Litt
how about that? :D

Ha ha hah ahahahhahahahahaha jestem za ! wypierdzielić Jess niech się bicht wali!!! ale mogli by zabrać też ze sobą Rachel bo mnie irytuje i tej asystentce Litta dac szanse zabłyśnięcia :P

To i ja dodam swoje trzy gorsze.
Do tej pory średnio przepadałam za postacią Louisa. Ogólnie postać jest wykreowana świetnie, ale ciężko go lubić. W końcu ciągle coś psuje. Ale nie dlatego go nie lubię. Bardziej mi chodzi o jego ślepe zafascynowanie Jessicą i Specterem. Próbował być taki jak oni, nie wychodziło, wracał z podkulonym ogonem i wszyscy musieli po nim sprzątać. A ostatnio wszyscy o niego zabiegali u Jess: Donna, Specter, Mike szukał mu pracy, Rachel się nad nim rozczulała, jego wspólniczka poświęciła dla niego całą karierę. Wszystko tylko po to, żeby biedny Litt jakoś uporał się ze zwolnieniem. Zrobili z niego sierotkę Marysię. Więc jak w tym odcinku wpadł do P&S i chyba pierwszy raz zaczął na nich krzyczeć, to aż poczułam się z niego dumna. Fakt, zezłościł mnie także, bo wszyscy latali mu koło tyłka, a on w ramach podziękowania wbije im nóż w plecy tylko po to, żeby zemścić się na Pearson, ale bądźmy szczerzy – nie raz im udowodnił, że mimo błędów, jakie popełnia, jest świetnym prawnikiem, tak jak cała reszta, tylko nikt tego nie docenia. Więc wreszcie przestał się zachowywać jak cienias (delikatnie mówiąc) i zaczął jak mężczyzna.
Podsumowując. Nienawidzę go za to, że chce zdradzić Mike'a. Ale jestem zachwycona sceną, jak wpada do P&S, wygarnia wszystko Donnie, potem Jess i wreszcie to on ich rozstawia po kątach. Niezależnie jak długo to potrwa – Litt nareszcie pokazał, że jest mężczyzną. I kto wie, może po takim wyczynie nawet Shila do niego wróci? :>