PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=119350}
5,5 30 315
ocen
5,5 10 1 30315
Wiedźmin
powrót do forum serialu Wiedźmin

Zacznę od tego że przeczytałem obydwa tomy opowiadań i cały pięcioksiąg więc mogę się
odnieść do źródeł. Ale zacznijmy od początku. Scenariusz napisał (bądź popełnił, jak piszą
najbardziej zawiedzeni) pan Michał Szczerbic, koleś od takich filmów jak Złoto Dezerterów
(nawiasem, lipna kontynuacja klasyka) czy Róża (nie widziałem, ponoć dobry film). Pytanie
rzuca się już na wstępie, co skłoniło pana scenarzystę aby tak diametralnie odejść od
pierwowzoru który już sam w sobie mógł być scenariuszem. Drążąc w sprawie dowiedziałem
się jednak że pan Szczerbic nakazał wycofać swoje nazwisko bo ponoć twórcy zbyt odbiegli od
jego tekstu. Ile w tym prawdy tego chyba nie wie nikt. Reżyserem tego serialu został
debiutujący w swojej roli Marek Brodzki, i znowu kolejne pytanie dlaczego debiutant dostaje tak
ambitny projekt. No ale to nieistotne. Na koniec podam budżet, to 19 milionów. Nie znam się
ale to chyba niemała kwota. Hoffman też nie miał dużego budżetu przy kręceniu "Ogniem i
Mieczem" a wyszło mu bardzo dobrze.

W następnych postach będę kolejno opisywał odcinki i porównywał je z książką.

ocenił(a) serial na 3
pionas666

Odcinek pierwszy nie ma nic wspólnego z żadnym z opowiadań, jest wymysłem scenarzysty.

Na początku dostajemy scenę jak jeden z wiedźminów przybywa do jakieś rodziny aby odebrać jej syna (Geralta). Ojciec chce się rzucać z mieczem na przybysza a matka rzuca zaklęcie które ma sprawić że jej syn nie zostanie wiedźminem. I już mamy pierwszą niezgodność z książką. Jak wiemy Geralt nie znał swoich rodziców, Visenna podrzuciła go wiedźminom gdy był jeszcze niemowlęciem. Co do ojca to Sapkowski go nie wspomina ale najprawdopodobniej był nim rębajło Korin z którym matka Geralta nie była w związku a on sam zginął. Dalej mamy sceny jak wiedźmin wiezie Geralta do Kaer Morhen (aktorzy dziwnie wypowiadają tą nazwę) i samo przybycie. Dowiadujemy się kolejnej rzeczy, otóż Kaer Morhen nie jest jak w książkach górską fortecą zbudowaną z wapieni a jakimś kamieniołomem. Wiedźmini natomiast są chyba jaskiniowcami bo żyją w grotach. Dalej są takie kwiatki jak to że Vesemir jest kapłanem (!) a nie Wiedźminem i do tego ma syna. Zresztą postać Vesemira to całkowite przeciwieństwo tego co mogliśmy wyczytać na kartach książek. Zamiast starego ale nadal bardzo energicznego człowieka dostajemy dziada proszalnego który wbrew temu co napisał Sapkowski umiera. Poza tym nie ma sensu wspominać chyba tego że nie spotkamy tu Eskela który był chyba rówieśnikiem Geralta i jego dobrym przyjacielem. Pojawia się za to Gwidon który jest Falwickiem co chyba jest niezłym zagraniem. Falwick nie lubi Geralta bo ten doniósł wiedźminom o jego poczynaniach za co zostaje wygnany. W międzyczasie dowiadujemy się również jak wyglądają próby (farba fosforyzująca? serio), to że kusze i łuki to wg. wiedźminów nieczyste i zakazane bronie (ciekawa teoria) oraz że wiedźmini mają jakiś kodeks co przecież jest ewidentną ściemą bo nic takiego nie było (wiedźminy tylko tak mówili gdy nie chcieli wykonać jakiegoś zlecenia). Są jeszcze kwiatki w stylu wiedźminów renegatów (co takiego?), kapłani wiedźminów (hmmmm...) oraz idiotyczny tekst gdy po próbach na Geralcie padają pytania czy jest wiedźminem, czy jest człowiekiem? Pozostawię to bez komentarza.

Ach zapomniałbym, scenarzysta wymyślił że ksywa Geralta wzięła się od tego że ten opiekował się wilczycą, a że ma przy okazji białe włosy no to "Biały Wilk". Ciekawe.

Kolejny odcinek opiszę kolejnym razem.

ocenił(a) serial na 3
pionas666

Drugi odcinek to znowu wymysł scenarzysty nie będący ekranizacją żadnej z opowieści.

Akcja dzieje się kilka lat później. Na dzień dobry mamy scenę jak Geralt i kilku wiedźminów odbywają jakiś trening. Powiem szczerze że sam trening jest bez sensu (co później sam Geralt potwierdza) gdyż młodzi wojownicy mają zrzucić z konia swojego mentora. Zadanie mija się z celem gdyż jak wiemy wiedźmini mają walczyć z potworami a nie z ludźmi, chyba że chodzi o zrzucenie z konia klienta który nie chce zapłacić. Dalej dostajemy scenę przyjazdu wiedźminek. Sapkowski nic nie wspomina o kobietach wiedźminach (oprócz Ciri, ale ona nie przeszła mutacji) więc się nie czepiam. Ach tak, Geralt przypomina sobie wiedźminkę Adelę (poznał ją w poprzednim odcinku jako dziecko) ale ta sobie go nie kojarzy. I teraz chciałbym przejść na chwilę do aktorów. Geralt został zagrany przez Michała Żebrowskiego, o ile aktor wizualnie wypadł dobrze to o jego grze już można podyskutować. Spore grono osób uważa że Żebrowski zagrał dobrze, wręcz fenomenalnie, ja jednak jak większość uważam że jego gra aktorska jest nijaka. Większość tekstów wypowiada bez akcentowania ani jakiś emocji, strasznie bezpłciowa postać. Co do wiedźminki Adeli... pani Sitek jest po prostu drewniana jak kłoda. Dobra wróćmy do serialu. Dowiadujemy się że Geralt walczy nieczysto gdyż stosuje uniki... dziwne, czyli według pana Szczerbica wiedźmini walczą bez uchylania się, za pewne wolą dostać po gębie niż niehonorowo zrobić unik. Ach co do samych wiedźminów to serial przedstawił ich jak swego rodzaju bractwo, coś jak Assasyni. Dobra, Geralt zostaje ukarany za swoją krnąbrność i to że wcześniej uszkodził swojego prefekta? (czy jakoś tak). Okazuje się też że Geralt nie jest do końca wiedźminem bo coś tam (Szczerbic naprawdę wymyślił dużo głupich pierdół) a Adela ma za zadanie go uwieść? Nie specjalnie zrozumiałem po co ten wątek, chyba tylko aby Żebrowski mógł pomacać cycki pani Sitek bo zaraz po ich schadzce ta chyba dostaje okresu bo każe Geraltowi sie odwalić a sama odjeżdża. Kolejno otrzymujemy scenę jak Vesemir umiera (jak wspomniałem totalnie zepsuli tę postać) co jest na rękę jednemu z wiedźminów ze starszyzny. Pod koniec jest scena jak Geralt i dwóch wiedźminów zostają przyjęci do cechu. Skoro jestem przy tej scenie, Zbrojewicz nakazuje aby Geralt stoczył walkę z jakimś wiedźminem weteranem. Pominę fakt że facet ma pseudo samurajską zbroję (choć wiedźmini raczej powinni nosić lekkie skórzane kurtki a nie ciężkie pancerze, choć i to jest wyjaśnione) ale ktoś po prostu wpadł na pomysł aby wiedźmini walczyli jak dzielni przodkowie twórców Anime (nawet miecze wyglądają jak katany). Gdyby to jeszcze wyglądało dynamicznie, ale nie. Walki są przeciwieństwem tego co przeczytałem, powolne, nudne i sztucznie odegrane.

Zapomniałbym o wiedźmińskich "kocich oczach". Nasi mutanci wbrew książce najwyraźniej mają takie oczy tylko podczas stresujących sytuacji bądź po wypiciu eliksirów. Zresztą soczewki noszone przez aktorów wyglądają dość przerażająco.

Następny odcinek niedługo.

pionas666

niestety masz rację. jestem fanką książek i gier więc chciałam obejrzeć także serial, lecz po pierwszej scenie w której Geralt jest odbierany rodzicom opadły mi ręce jak można tak nagiąć scenariusz więc wyłączyłam i nie zamierzam wracac do oglądania, zwlaszcza, że piszesz tutaj o innych rażących błędach. marzę jedynie aby kiedyś ktoś zrobił serial godny tak wspaniałych książek

ocenił(a) serial na 3
rozao

To jeszcze nic koleżanko. Zapomniałem dodać że według pana Szczerbica nasi wiedźmini są aseksualni!!! Ciekawa teoria zważywszy na fakt że w książce nie tylko Geralt uprawia seks ze wszystkim co się porusza (taki żarcik). Eskel też przecież jest wspomniany jak próbował szczęścia do Triss Merigold (btw. kolejna postać wypluta ze scenariusza, choć w sumie nie pojawiała się w opowiadaniach z tego co pamiętam). Ale nie, wiedźmini są aseksualni. Tylko Geralt jeden co jest "inny" czuje popęd do płci przeciwnej.

Kolejny odcinek postaram się opisać dziś albo jutro.

ocenił(a) serial na 8
pionas666

mi się wydaje że chciał pokazać to że wiedźmini są bez uczuć a Geralt troszczył się o Yennefer czy oczywiście o Ciri

ocenił(a) serial na 3
sinekmen

Nic nie chciał pokazać. Że niby aseksualni to według mnie czysty debilizm. Co do troszczenia się nad Yen i Ciri. Cały romans wiedźmina z czarodziejką spłycono w serialu do seksualnego związku. Jedynie widać tu jakąś więź między Ciri a Geraltem, ale i to wyszło tak sobie.

pionas666

Zgadzam się chyba ze wszystkim, o czym piszesz. Jedyna rzecz, która mnie niesamowicie poraziła, a o której mówisz, że Sapkowski nie wspominał, to kobiety-wiedźminki.
Otóż w Krwi Elfów jest wyraźnie powiedziane, że w Kaer Morhen nigdy nie szkolono dziewcząt. Stąd cała masa błędów, pomyłek i głupot popełnianych przez wiedźminów podczas pobytu Ciri w warowni.
W całym wątku z Kaer Morhen roi się zresztą od gaf. Przecież szkolenie w dużej mierze polegało na zwinności, prędkości, unikach; ten kodeks to jakiś żart chyba. I tak jak mówisz - walki, miast być szybkie, dynamiczne, pełne zwodów, wyglądają jakby wiedźmini ledwo podnosili miecze /które z jakiegoś powodu nie są mieczami a szablami - o co chodzi?/.
Co do reszty /opieram się na tym, co widziałam w 3 pierwszych odcinkach, reszta jeszcze przede mną/: muzyka - ujdzie, scenografia - całkiem całkiem /chociaż Kaer Morhen to jakaś pomyłka, co to za jaskinie?!/, kostiumy - chyba wypadają tu najlepiej. Charakteryzacja - słabo, dlaczego driady wyglądają jak normalne kobiety? No i te oczy, sztuczne do bólu. Chociaż moment po wypiciu eliksiru przez Geralta wyglądał przednio, mimo że przywodził na myśl raczej wampira niż wiedźmina. Gra aktorska - nie wiem czy tylko według mnie Geralt w wykonaniu Żebrowskiego sprawia wrażenie opóźnionego w rozwoju? Wygląda nieźle, ale czasem ma wyraz twarzy tak tępy, że aż boli.

ocenił(a) serial na 3
lily_vampire

Wiedźminki to wymysł "Gry Wyobraźni". Według niekanonicznej informacji były szkolone w szkole Kota, notabene w książkach (konkretnie w "Sezonie Burz") jest informacja o tym że wychowankowie tej szkoły byli świrami ze względu na niezbyt udane eksperymenty. Co do szabli to była to chyba konkretnie katana, według informacji aktorów szkolił jakiś mistrz wschodnich sztuk walki, a i tak wyszło beznadziejnie. Kostiumy natomiast zajeżdżają mi zbytnio Krajem Kwitnącej Wiśni okresu feudalnego, mimo iż prezentują się wizualnie dobrze to jakoś nie pasują do świata wykreowanego przez ASa. Pozdrawiam

pionas666

Masz rację, kostiumy trochę zajeżdżają Japonią, ale jakoś nie odbieram tego jako bardzo negatywnego.
Jeśli zaś chodzi o wiedźminki, to z "Grą wyobraźni" styczności nie miałam, opieram się na powieściach i informacjach konkretnie o Kaer Morhen, ale miło uzupełnić wiedzę.
Pozdrawiam:)

ocenił(a) serial na 6
rozao

a ja jestem również fanem książek i obejrzałem cały serial i.. jestem mile zaskoczony. Jak na niski budżet i polskie realia wyszedł klimatyczny serial fantasy. Problemy, rozsterki Geralta, rozmowy z Jaskriem są na bardzo wysokim poziomie. To, że wszystko prawie różni się od oryginału - trzeba to przyjąć i oglądać odcinając się od książek Sapkowskiego. Film to katastrofa ale serial się broni co mnie zaskoczyło.

ocenił(a) serial na 3
Rockman92

To że serial jest na podstawie książek nie znaczy ze muszę go przyjmować pozytywnie.Napisałeś że "trzeba to przyjąć i oglądać odcinając się od książek Sapkowskiego". Chyba żartujesz kolego. Jeśli serial jest nawet NA MOTYWACH to nie oznacza że twórcy mogą sobie olać fanów i zrobić gówno, bo właśnie tym według mnie jest serial. Gdyby to było jeszcze na poziomie... zresztą jak tobie się podoba to jak to mówią "o gustach się nie dyskutuje". Ja miałem większe oczekiwania co do ekranizacji opowiadań i swego zdania nie zmienię.

P.S. Wybacz al twoje słowa brzmią tak jakbym miał dziękować twórcom za jakąkolwiek ekranizację.


pionas666

ja współczuję tylko Żebrowskiemu bo akurat do tej roli się nadawał a serial jak na 19 mil z tego co powiedziałeś to dupy nie urywa.

ocenił(a) serial na 8
Rockman92

Mnie też serial bardzo się podoba. Wracam do niego raz na jakiś czas. Zamki, klimat... Rewelka. :-)

ocenił(a) serial na 3
pionas666

Trzeci odcinek to nadal wymysł scenarzysty. Dostajemy tu jednak luźne nawiązanie do opowiadania "Miecz Przeznaczenia".

Na początku dostajemy scenę jak Geralt ratuje jakąś dziewczynkę. W trakcie starcia ni z gruchy ni z pietruchy pojawia się stary mentor Geralta i pomaga mu w walce. Dalej są jakieś gadki szmatki a nasz białowłosy odnajduję dziewuchę w gąszczu. Renfri jej na imię (tak ta Renfri z opowiadania "Mniejsze Zło" tylko młodsza). Dostajemy też scenę jak Getralt z uratowaną mijają rycerzy prowadzących elfów gdzieś w góry. Elfy to dopiero smutny widok. W książce opisani są jako piękni i ładnie ubrani, tutaj dostajemy bandę dziadów w szmatach (ja rozumiem że to jacyś repatrianci ale mogli się bardziej wysilić). Z innych ras dostajemy jeszcze później gnomy do których Renfri chce się przyłączyć. I tu znowu mamy zbyt wysokich facetów ubranych w ubrania jak na bal przebierańców w przedszkolu. Potem Geralt "przypadkowo" podsłuchuje knowania Falwicka i jego bandy w jakieś karczmie. I tu muszę przyznać że gra pana Kozłowskiego jest bardzo dobra, szkoda że to postać drugoplanowa. Wróćmy do serialu. Geralt wyrusza dalej, w lecie ratuje driadę. Scena jest skopiowana z "Miecza Przeznaczenia" tyle że zamiast Ciri dostajemy driadę Morenn. Atakujacy to chyba skolopendromorf, niestety jego wykonanie pozostawia wiele do życzenia (sceny z jego udziałem są krótkie ale i tak widać słabą animację komputerową). Oleję następne sceny gdzie Geralt odwozi Morenn do Brokilonu (jedynie wspomnę że po jakimś eliksirze Żebrowski ma oczy niczym kot ze Shreka). Pod koniec odcinka Geralt dociera do celu, mamy Brokilon. W książce stolica driad wydawała się piękna, gałęzie jemioły miały tworzyć kule oblepiające konary drzew i ich korony. W filmie dostajemy kilka żałosnych szałasów przypominających krzaki na łące. No i same driady. W książce miały one stroje maskujące przypominające te które noszą współcześni snajperzy, w serialu mają na sobie dziwne szmatki.

Ok. Odcinek opisany. Za kolejny zabiorę się niedługo.

ocenił(a) serial na 8
pionas666

Po co ci film ja ty chcesz mieć toczka w toczkę książkę.

To czytaj książkę (wyobraźnia działa)

To że czasem różni się od pierwowzoru często jest atutem. Przykładem jest Gra o tron.
Jeśli film jest identyczny jak pierwowzór niczym nie zaskakuje i po czasie staje się nudny

ocenił(a) serial na 3
mblaszczyk

Nie miałbym nic przeciwko zmianom gdyby nie zmieniały tak diametralnie świata. Czekam na serial Netflixa. Dzieło Szczerbica spuszczam w kiblu.

ocenił(a) serial na 3
pionas666

Czwarty odcinek jest ekranizacją opowiadania "Granica Możliwości".

Geralt wlazł do jakiś ruin aby zabić bazyliszka. Solejuk, gość od dubbingu Velerada w grze Wiedźmin i ten trzeci czekają na niego przy wejściu. Ogólnie odcinek jako tako trzyma się tego co przeczytaliśmy w książce. Wieśniacy chcą okraść Geralta ale oto pojawia się trio bohaterów, Borch Trzy Kawki i jego dwie Zerrikańskie wojowniczki. I tutaj muszę powiedzieć że to jest pozytywny aspekt tego odcinka. Pan Chyra zagrał tę postać świetnie a kobiety odgrywające role Zerrikanek wypadły wizualnie dobrze. Niestety efekt psuje Geralt taszczący lateksowe truchło bazylego, naprawdę tandetna kukła. Później jakoś nie mam co się przyczepiać bo tu scenarzysta akurat mało dał od siebie (scena w karczmie jest w porządku). Następnie Geralt, Borch i jego obstawa jadą dalej. Okazuje się że nie mogą przekroczyć rzeki bo jest blokada (tutaj mały szczególik, w książce był most a w filmie mamy bród. Ale jak wspomniałem szczegół) a dowódcą warty jest... Marian Paździoch. Nagle pojawia się Jaskier. Znowu uwaga, o ile pan Zamachowski aktorsko się wybronił (po prostu jakbym słyszał tego barda, no i ładnie zaśpiewał) o tyle po prostu nie pasuje wizualnie na Jaskra (tutaj moja teoria że pan Szczerbic chyba tylko przeczytał komiks bo tam właśnie tak przedstawiono Jaskra). Dalej mamy scenę z Yennefer i gdyby nie flashbacki to nie wiedzielibyśmy o co z nią chodzi, choć i tak wyszło jakby czarodziejkę i wiedźmina łączył jedynie seks. No dobra, Paździoch przepuszcza naszą drużynę wzbogaconą o Jaskra i mamy scenę w obozie. Tutaj moja uwaga skupia się na Yarpenie Zigrinie i jego ekipie krasnoludów. Goście są po prostu za wysocy a pan Boberek mimo iż jest tytanem dubbingu (zresztą w "Wiedźminie 2" udzielił głosu właśnie Yarpenowi) nie wypadł dobrze w tej roli. Później mamy sceny gadane między Geraltem a Yennefer które przypominają te z brazylijskich telenoweli. Następnie Geralt wisi z Yennefer na przepaści a po chwili pojawia się smok. I znowu mamy "arcydzieło" grafików, beznadziejny smok rażący pikselami. Do walki staje Stępień... znaczy się Marek Walczewski jako Eyck z Denesle (znowu dziwnie wypowiadana nazwa). Nie miałbym nic przeciwko gdyby nie to że aktor ten odgrywa swoją rolę jak w "13 Posterunku". Następnie jest pogoń za lalką w kształcie małego smoka (no tak słabo to wygląda) i Borch wyjeżdża ze swoimi Zerrikankami z dziwnej eksplozji smoka. Na koniec jest scena przy ognisku gdzie Jaskier, Geralt i Yennefer pieką kiełbaski czy cuś i nagle pojawia się Borch. Rycerz coś tam nawija, chce spełniać życzenia i odbiera Yennefer smoczka. Tyle.
Nie ma nic wspomniane o tym że Borch to smok a tekstów z książki jak na lekarstwo. Jednak muszę przyznać że ten odcinek był najbardziej wierny oryginałowi i mimo iż efekty specjalne raziły swoją tandetą to oglądało mi się go całkiem nieźle.

Ach wspomnę tylko o pani Wolszczak. O ile wyglądem nawet przypomina książkowy pierwowzór to już jej gra aktorska stanowi problem. Aktorka zagrała przeciętnie, momentami nawet zamiast charakternej wiedźmy dostaliśmy narzekającą na swój los babę błagającą wszystkich o wybaczenie (no takie wrażenie odniosłem).

Następny odcinek wkrótce.

ocenił(a) serial na 1
pionas666

z niedoświadczonym reżyserem jest tak , że to nie do końca tak jest , jeżeli reżyser ma pasje do tematu i jakieś przygotowanie i zaangażowanie to może z tego coś wyjść ( peter jakson tez jakoś nic oszałamiającego nie zrobił przed władca pierscieni a jednak zdołal przekonać wytwórnie do tego , żeby wyłożyli gruba kasę na to i się opłaciło ) tu niestety tego zabrakło . A jeśli chodzi o odstępstwa od książki , to cóż , widać ewidetnie , ze nie czytali książki tylko komiks , i wyszło jak wyszło

ocenił(a) serial na 3
michalkuc1993

Różnica w tym że Jackson chyba naprawdę wiedział co robi, wczuł się w swoją pracę i wyszło mu prawie arcydzieło. Brodzki najwyraźniej chciał wykorzystać fakt że Wiedźmin był wówczas na topie, liczył się że fani obejrzą to chociaż z ciekawości. Szczerbic natomiast miał własną wersję wydarzeń i mamy różne kwiatki o których wspominam. I tak, ja też uważam że twórcy jedyny kontakt z papierowym Wiedźminem mieli, ale tylko z komiksem.

ocenił(a) serial na 3
pionas666

Piąty odcinek jest ekranizacją opowiadania "Okruch Lodu".

Na początku Geralt wykonuje zlecenie, ma zatłuc Zeugla (znowu śmiesznie wypowiadana nazwa). Wiedźmin brodzi po jakimś bagnie chyba i kroi mieczem naprężone liny imitujące macki stwora (serio?). Później są sceny z Yennefer marudzącą i Geraltem myjącym... się (śmieszna scena jak czarodziejka "skanuje" wieśka czy ten aby jest cały). Następnie scena bez znaczenia czyli Geralt w karczmie ma ścięcie ze średniowiecznymi dresiarzami a potem idzie do starosty po zapłatę (akurat są w Aedd Gynvael). I tutaj mamy znaczną zmianę. Jak wiemy gorylem Herboltha był Ivo Mirce, tutaj dostajemy wiedźmina renegata Marrange który znowu wygląda jak upośledzony samuraj (co oni mają z tymi Japońcami? Spoko, lubię klimaty Shoguna ale nie pasują one do tego świata). Geralt wykłóca się standardowo o cenę i wraca. Potem mamy natłok scen, jest Jaskier uciekający i Geralt kopiący tyłki jego prześladowcą. Kłótnia między bardem a czarodziejką i wizyta Geralta u kochanka jego kobiety, czarodzieja Istredda. Potem zaczyna się pogrom (znowu pojawiają się żałośnie wykonane elfy), Geralt ewakuuje Jaskra za miasto (bo chyba cholernie podobny do elfów jest czy coś tam). Ogólnie nie chcę mi się tego opisywać bo odcinek jako tako trzyma się kupy, a że te opowiadanie mi się akurat nie podobało zbytnio (serio, mimo iż lubię tą serię to akurat "Okruch Lodu" był dla mnie męczarnią) to przejdźmy do sedna. Geralt ma stoczyć walkę z czarodziejem ale obydwaj dochodzą do wniosku ze jednak nie, że to głupie. Wtedy pojawia się Marranga z bandą. Istredd zamraża czy cuś jego cieci a Geralt krzyżuje miecze z Marrangą. Beznadziejna walka, renegat biegnie na naszego białowłosego a ten... wbija mu ot tak miecz (znaczy wbija w kamerzystę, tak to wygląda) i the end.

Były w tym odcinku jakieś sceny w łaźni o których nie wspomniałem ale wybaczcie, po prostu odcinek mi się nie spodobał.

Kolejny niedługo.

ocenił(a) serial na 3
pionas666

Mi w tym odcinku i wszystkich innych najbardziej brakuje typowego dla sagi Sapkowskiego humoru. Aktorzy zagrali kiepsko, co mogło być winą reżysera i kiepskiego scenariusza. Efekty specjalne były słabe, co jest związane z niewielkim budżetem w porównaniu z największymi wytwórniami, które w tej dziedzinie przodują, więc na to jestem w stanie przymknąć oko. Ale nie mogę zdzierżyć totalnej nijakości tego serialu i tym bardziej filmu. Nie mogę ścierpieć braku takich dialogów, jak chociażby ten:
- Nie uczcie mnie jak gadać - krasnolud dumnie wypiął brzuch. - Chodziłem w poselstwa już
wtedy, kiedy wy jeszczeście na chleb mówili: "bep", a na muchy: "tapty"
Smok w dalszym ciągu spokojnie siedział na pagórku, wesoło machając ogonem. Krasnolud
wdrapał się na największy głaz, odchrząknął i splunął.
- Hej, ty tam! - zaryczał, biorąc się pod boki. - Smoku chędożony! Słuchaj, co ci rzeknie herold!
Znaczy się ja! Jako pierwszy zabierze się do ciebie honorowo obłędny rycerz Eyck z Denesle! I
wrazi ci kopię w kałdun, wedle świętego zwyczaju, na pohybel tobie, a na radość biednym
dziewicom i królowi Niedamirowi! Walka ma być honorowa i wedle prawa, ziać ogniem nie łza, a
jeno konfesjonalnie łupić jeden drugiego, dopokąd ten drugi ducha nie wyzionie albo nie zemrze!
Czego ci życzymy z duszy, serca! Pojąłeś, smoku?

ocenił(a) serial na 3
kinomanpl

No i słynna "Ku...a" rzucona przez Yarpena nieco później. Ale po co dawać świetne teksty skoro można dać cytat o "kawałku lodu którym się oparzysz...". Twórcy osiągnęli dno i uruchomili pogłębiarkę.

ocenił(a) serial na 6
pionas666

Nie pamiętam dlaczego, ale zrozumiałem, że Borch jest smokiem. Może nie przy pierwszym oglądaniu, ale zrozumiałem.

Co do ogółu zaś, to trudno, żeby ten serial wyszedł, skoro w Polsce rzadko kiedy kręci się coś poważniejszego niż „Na dobre i na złe”, a jak już, to z takim samym efektem jak tu.
„Wiedźmin” to nie pierwsza i nie ostatnia kieszonkowa superprodukcja, która wyszła jak wyszła, bo polskie kino nie zakumulowało kapitału umiejętności.

pionas666

Było wspominane że Wiedzmini byli zszokowani przywieziona przez Geralta DZIEWCZYNKA, ale w sadze, to fakt.

ocenił(a) serial na 7
pionas666

Żebrowski moim zdaniem wypadł świetnie, i wizualnie i aktorsko. Czyż wiedźmin nie był osobą wybrakowaną nieco pod tym względem z okazywania emocji, uczuć? To że je miał, choć nie rozumiał zawsze do końca,i ciężko przychodziło mu ich okazanie, chyba że w stosunku do Ciri było to inaczej, ja właśnie taki wizerunek mam za każdym razem gdy sięgam po książkę ;)

ocenił(a) serial na 3
Vouriel

Żebrowski świetnie? Facet który grał jedną miną, i to taką jakby srał na puszczy. Co z tego że Wiedźminy nie ma uczuć, to znaczy że nie muszą akcentować słów w zdaniu? Gość chyba nawet zbytnio nie wiedział w kogo się wciela.

ocenił(a) serial na 7
pionas666

widać są gusta i guściki, nie wiem jaka jest mina "jakby srał na puszczy" muszę ci wierzyć na słowo, moim zdaniem jego gra, ratuje ten serial w wielu momentach. Najgorsze jednak jest styl walki mieczem, sztywny, ale to już nie jego wina, tak mu kazano i tak musiał to robić...

pionas666

Wiedzimini mieli być wyzbyci uczuć więc swoje kwestie aktorzy wypowiadali bezuczuciowo

ocenił(a) serial na 6
pionas666

Korin z którym matka Geralta nie była w związku a on sam zginął. - Korin nigdy nie zginął w dziełach Sapka. Była to inwencja twórcza autora komiksu, który postanowił go uśmiercić krotko po wydarzeniach znanych z "Droga z której się nie wraca". CO do kuszy i łuków, nie były zakazanymi technikami, ale wiedźmini istotnie z nich nie korzystali. Co do renegatów, nie uważam tego za bzdure. Nie było ich może w książce, ale nie możemy zakładać, że takich nie było. Jako ciekawostkę dodam, że w grze "Wiedźmin" tez był jeden Renegat.

ocenił(a) serial na 3
ichear

Tak oczywiście. Tyle że jak zauważyłeś w książce NIE było żadnego kodeksu więc o renegatach NIE może być mowy. Natomiast w grze "Wiedźmin" Berengar zdradził lokalizację Kaer Morhen i umożliwił kradzież mutagenów dlatego określano go... właściwie to nie pamiętam aby go tak nazywano. A co do Korina to masz rację (choć sama teoria jego śmierci też jest możliwa).

pionas666

poprawcie mnie jeśli się mylę, ale przypominam sobie spotkanie Geralta z jego matką (książki)- wydaje mi się, że było coś wspomniane o losie ojca, może to ktoś potwierdzić?

ocenił(a) serial na 3
gryzon96

Bynajmniej nie przypominam sobie aby coś takiego miało miejsce. Z tego co pamiętam rozmowa Geralta z jego matką była dość "chaotyczna" bo wiedźmin był półprzytomny. Poza tym oficjalnie Sapkowski nigdy nie potwierdził kto był ojcem Geralta.

pionas666

dziękuję

ocenił(a) serial na 7
gryzon96

W Czasie Pogardy Geralt rozmawia z Vilgefortzem i mówi, że wie, że jego ojciec był najemnikiem i rębajłą. Ale nic o jego śmierci

ocenił(a) serial na 3
pionas666

Szósty odcinek jest ekranizacją opowiadania "Kwestia ceny".

Na początku dostajemy scenę jakiegoś polowania z udziałem królowej Calanthe i jej córki Pavetty. Następnie wpada Geralt i siecze kolejnego beznadziejnie wykonanego skolopendromorfa (chyba). Scena została napisana przez scenarzystę bo w książce nic takiego nie ma miejsca. Później Geralt przybywa na zamek na zaproszenie królowej. Mamy sceny jak Pavetta coś tam czaruje a Geralt uprawia seks z niezbyt atrakcyjną rudą damą (scena zerżnięta z "Głosu Rozsądku" gdyż Geralt ma majaki z Yennefer) która nakazuje mu zabicie Jeża (gość jest kochankiem Pavetty ale nie podoba się on Calanthe, trzeba go zabić ale nie do końca wiem dlaczego tej rudej na tym zależy). Później jest scena jak Geralt jedzie do Jerzego... tfu Jeża, nawiasem koleś ma śmieszną zbroję z kolcami ale przechodzi mu chęć zabójstwa i wraca do zamku (swoją drogą Malbork w tym serialu robi za tło prawie każdego miasta czy grodu). No i teraz dopiero scenarzysta dał nam ucztę znaną z opowiadania. Przybywają goście a wśród nich Bolec, znaczy się Milowicz jako Crach an Craite (nie wiem kto wybrał tego gościa do tej roli, ni cholery nie pasuje mi na twardziela w stylu wikingów) ale na szczęście nie śpiewa. Następnie przychodzi Jeży, Calanthe... stop, kilka słów o królowej. Pani Wiśniewska naprawdę świetnie zagrała tą rolę, niestety wizualnie ni cholery nie pasuje na wciąż seksowną królową. Ok jedziemy dalej. Królowa chce zlikwidować naszego kolczastego rycerza ale do akcji wchodzi Pavetta i drze się (chyba jedna z zabawniejszych scen, wyszło mniej chaotycznie a bardziej komicznie). Geralt i Myszowór uderzają w księżniczkę swoimi znakami i już, królowa chyba się wystraszyła bo dała Jeżowi po tej akcji swoją córkę (Wiśniewska wygląda przekomicznie ze stojącymi włosami). Na do widzenia Geralt zażądał od Jeża "prawa niespodzianki" (znane "dasz mi coś co masz a o czym nie wiesz").

Ogólnie powiem tak. Szczerbic za dużo dodał od siebie a główny motyw z książki czyli ucztę totalnie zepsuł i skrócił do ledwie kilku minut. Zamiast biesiady na której toczą się kłótnie nie tylko o Pavettę, dostajemy nudne wątki i idiotycznie wyglądające sceny z niby to czarującą Buzkową. To co znamy z książki wyszło fatalnie, to co dopisał scenarzysta wyszło jeszcze gorzej.

Kolejny wkrótce.

ocenił(a) serial na 3
pionas666

Generalnie zgadzam się w Twojej ocenie co do większości kwestii, ale szósty odcinek jak dla mnie był ok. Szczerze powiedziawszy nawet efekty specjalne były na wysokim, jak na tą produkcję poziomie. Wręcz mam wrażenie, że odcinek szósty pochłonął większość budżetu całego serialu. Skolopendromorf co prawda jest słaby tak jak te poprzednie, ale morda Jeża, jego zbroja oraz scena bijatyki i szału Pavetty były dla mnie wręcz zaskoczeniem. Może po obejrzeniu 5 odcinków mam już mocno zaniżone oczekiwania, ale naprawdę nie było źle.
Poza tym scenarzysta do tej pory też chyba nie był tak wierny książkowej wersji wydarzeń. Akcja przebiegała co prawda nieco inaczej, ale sens, przesłanie i główne wydarzenia były odzwierciedlone w miarę wiernie. Uczta rzeczywiście była mocno skrócona, ale gdyby przedstawić to tak jak wyglądałoby to w książce to mielibyśmy odcinek a'la "12 gniewnych ludzi", który w całości dzieje w jednej sali. Może nie byłoby to nawet złe, ale wydaje mi się akcja przedstawiona w serialu też nie była tragiczna. Dobór aktorów całkiem ok. Nawet Milowicz mi jakoś specjalnie nie kuł po oczach. Gra aktorska też całkiem, całkiem. Nie chciałbym wprowadzać w błąd pochwałami. Wszystko to co opisałem w pozytywach należy brać przez pryzmat poziomu tego serialu.

ocenił(a) serial na 3
pionas666

Siódmy odcinek to miks dwóch opowiadań "Wieczny Ogień" i "Kraniec Świata".

Początek został nieco przerobiony, Geralt spotyka Jaskra nie podczas kłótni ze swoją tymczasową kochanką a na targu (jest też rozmowa nieco podobna do tej z opowiadania, twórcy jednak ją jak zwykle przerobili i oszczędzili widoku gościa łamiącego się w zaułku). Spokojnie jednak bo po chwili rzeczona kłótnia ma miejsce jednak nie jest tak chaotyczna jak w oryginale. Nasi bohaterowie uciekają więc od Vespuli rzucającej słojami i gaciami, docierają do karczmy. Scena znana z książki, Jaskier jest spłukany a karczmarz nie chce mu udzielić kredytu więc bard szuka frajera. Frajer się znajduje, to kupiec niziołek Biberveldt (jak zwykle "idealnie dobrany" aktor) ale zaraz pojawia się drugi Biberveldt. Jak w oryginale jeden jest mimikiem... pardon dopplerem (znowu popis charakteryzacji, choć sam aktor nawet gabarytowo pasował do tej roli. Niestety scenarzysta przegiął z wyczynami Dudu bo okazuje się że ten zamienił się również w Vespulę, Jaskier z dopplerem więc musieli... bleee). Aby nie robić dymu nasi przyjaciele biorą kurdupla ze sobą i chcą się wydostać z Novigradu (znowu Malbork w roli miasta) aby uniknąć prześladować. I tutaj mamy największy zgrzyt z książką. Jak wiemy Chappelle który jest namiestnikiem w książce również jest dopplerem przeobrażonym w człowieka. W serialu nie ma on nic wspólnego ze swoją postacią a nasi bohaterowie zamiast iść do zamtuza jak w oryginale, wyjeżdżają za miasto i snują plany na przyszłość. Doppler zamienia się w kruka i odlatuje sobie a wiedźmin z bardem jadą dalej, docierają aż do Doliny Kwiatów zwanej Krańcem Świata...

ocenił(a) serial na 3
pionas666

W tejże dolinie Geralt z Jaskrem przybywają do karczmy. Tak jak w oryginale dostają oni wiele informacji o potworach ale wszystkie to ściema. Przyjaciele jadą wiec dalej a po drodze zaczepia ich woźnica informując o kłopotach w jego wiosce. Ogólnie ten fragment trzyma się nawet oryginału, niestety znowu rzucają się w oczy wyczyny charakteryzatorów. Pierw Diaboł. Pan Dybik naprawdę się starał odgrywając tę rolę ale jego wygląd był bardziej niż tragiczny. Zaraz potem dostajemy elfy, a właściwie dziwny miks hipisów z emo (na dodatek mają poncza niczym banda Pancho Villi). Nie wiem też kto wybrał nianie Franie czyli Agnieszkę Dygant do tej roli bo wypada słabo. Podobnie piękny jak elf (czytaj ni ch...a podobny) Olbrychski jako król długouchów. Następnie dostajemy postać niczym z Mickiewicza czyli dziewczę w kwiatach (książkowa Lille). W finale Geralt standardowo odjeżdża w sina dal.

Miks zupełnie bez sensu, myślę że można było z każdej opowieści zrobić osobny odcinek ale to moje gdybanie. Dalej jadąc, o ile druga część będąca ekranizacją "Krańca Świata" nawet się trzyma tego co przeczytaliśmy (oczywiście zapomnijcie o dialogach z książki) to już początek w Novigradzie jest totalną wariacją scenarzysty. Ani nie dostajemy informacji o tym jak Dudu i Biberveldt wchodzą w spółkę, a postać Chappelle jak napisałem całkowicie się różni. Znowu mamy też źle dobrane miejsce kręcenia. Malbork w poprzednim odcinku grał Cintrę a w tym już był Novigradem, szczególnie razi to gdyż większość osób zna te miejsce z choćby zdjęć. Odcinek nie byłby taki zły gdyby nie rażące odstępstwa od książki i niepotrzebny mariaż dwóch opowiadań które pochodzą z dwóch innych tomów.

Kolejny odcinek postaram się opisać niedługo.

ocenił(a) serial na 7
pionas666

Dla mnie Chapelle to powinien być Kaleb Menge. Wiadomo że gra powstała dużo później ale jak oglądałem serial to cholernie ta postać przypominała mi Kaleba Menge z Wiedzmina 3

ocenił(a) serial na 3
pionas666

Ósmy odcinek stara się być ekranizacją opowiadania "Wiedźmin", dostajemy tu też wstawki z min. "Głosu Rozsądku" i "Coś Więcej".

Zaczyna się w miejscowości Wyzima (znowu casting wygrał Malbork) od znanej nam jatki w karczmie. Na razie jest w miarę zgodnie z książką, król zleca wiedźminowi odczarowanie bądź w ostateczności likwidację strzygi, pojawia się też opozycja. Geralt idzie z obstawą na stare dworzyszcze i schodzi do nieźle oświetlonej krypty. Tam jedną ręką otwiera sarkofag (swoją drogą wygląda na dość ciężki) i znajduje obok truchła siostry królewskiej laleczkę. Szczerbic wymyślił że strzyga zmontowała sobie laleczkę która ma dodatkowo właściwości Voodoo (ciekawych rzeczy się dowiaduję). Geralt więc wraca do ruin nazajutrz bo jak twierdzi strzyga uaktywnia się najbardziej w pełnię (co to strzyga czy wilkołak w końcu), mówi też że musi się z nią skonfrontować bo coś tam (kolejny bełkot scenarzysty). Nagle przyjeżdża szef opozycji Ostrit. Chce aby Geralt zainkasował pokaźną sumkę i wyjechał w cholerę. Nasz białowłosy jednak nie lubi zdrajców i odmawia. Mamy znowu żałosną walkę, chyba jedną z gorszych jakie widziałem i Ostrit zostaje uwięziony. Następnie pojawia się strzyga, pierwsze skojarzenie nieogolony menel w masce chupacabry (naprawdę już smok wyglądał lepiej). Geralt chowa się w sarkofagu i czeka do rana, gdy wstaje widzi już odmienioną strzygę w dziewuchę ale ta ma jeszcze pazurki i naszego białego nieco uszkadza. Geralt odzyskuje przytomność na zamku gdzie informują go o dobrze wykonanej robocie i o tym że tutaj go nie wyleczą więc jedź pan do świątyni Melitele...

ocenił(a) serial na 3
pionas666

Geralt wyrusza wzbogacony o niezłą sumkę, po drodze przygarnia jakąś sierotę (kolejny wątek made in Szczerbic) i przybywa do świątyni. Tam go leczy Anna Dymna (dobra rola, szkoda że drugi plan) i coś tam nawija z Geraltem o przeznaczeniu (kolejne gadanie o tym że był okłamywany i przeznaczenia nie ma czy coś tam). Dowiadujemy się też że Geralt musiał odwiedzić jakieś tropikalne kraje, zdaje się Zerrikanie czy w innych krainach (ściema, w książce nic nie ma takiego miejsca). Następnie białowłosy rusza do Cintry ale po drodze spotyka innego wiedźmina. Znowu dostajemy masę głupot że niby to Geralt stał się renegatem a nasze bractwo assasynów... znaczy wiedźminy skazali go na czapę. Jest krótkie starcie (znowu "świetna" walka w stylu, macham mieczem jak cepem) i Geralt informuję swojego niedoszłego zabójcę aby pojechał sprawdzić informacje o rzekomych zbrodniach Białego Wilka. Następnie biały przyjeżdża do Malborka czyli Cintry i mamy żałosną scenę jak Calanthe na kolanach błaga go aby nie zabierał jej dziecka (serio, Lwica z Cintry która stała na czele swoich wojsk i broniła zamku do końca płaszczy się w żałosny sposób) ale ten nic nie chce zabierać i wyjeżdża gdzieś tam.

Ufff... Znowu mamy dziwny miks trzech opowiadań. Szczerbic jednak za dużo dodał od siebie i efektem mamy może nie zły ale przeciętny odcinek. Znowu mamy kilka niezgodności z pierwowzorem, a finałowa scena rozmowy Geralta z Calanthe wypadła żenująco. Co do strzygi to nawet nie ma co się rozpisywać, to trzeba zobaczyć.

Kolejny odcinek opiszę jutro albo jakoś tak.

ocenił(a) serial na 3
pionas666

Oto scena walki Geralta ze strzygą jaką zaprezentowali nam twórcy serialu.

http://www.youtube.com/watch?v=laq_d_MTLkM

ocenił(a) serial na 3
pionas666

Ta sama walka w intrze do gry Wiedźmin. Film w wykonaniu pana Tomasza Bagińskiego.

http://www.youtube.com/watch?v=8bqdGT-3RRA

ocenił(a) serial na 3
pionas666

Ostatnio oglądając "Kaliber 200 Volt" zauważyłem tam dziwne podobieństwo do Strzygi z serialu. Oczywiście amatorska produkcja pana Walaszka jest o niebo lepsza niż "Wieśmin" Brodzkiego, ale maska strzygi (strzygonia) jakoś mi się skojarzyła. Zobaczcie sami:

http://www.youtube.com/watch?v=JAM2r4VmLt0

pionas666

Macham mieczem jak cepem i robie mina jabym stawiał kloca - to kompletna charakteryzacja wszystkich (poza jedna) walk w serialu. Jeszcze interesuje mnie skad oni wyciagneli to aikido.

ocenił(a) serial na 3
Sherlock91

Aikido to wymysł scenarzysty. Ponoć w zamyśle miało to ukazać dynamikę walki wiedźminów, wyszło jednak żenująco sztywnie. Do tego te miecze al'a katany i ogólnie pomysł na wiedźminów samurajów jest poroniony.

pionas666

Ta serialowa strzyga to mi bardziej przypominała diabła Piszczałkę niż coś czego należy się bać :) W dodatku poruszała się jedynie albo w trybie skoków niczym ze starych filmów karate produkcji hongkongijskiej albo dreptała jak jakiś quasimodo - trudno uwierzyć patrząc na taką pokrakę że była w stanie w ogóle ukatrupić kogolwiek z poprzedników Geralta :] Generalnie porażka. Szkoda, że to opowiadanie, mające już blisko 30 lat nadal nie ma porządnej ekranizacji.

ocenił(a) serial na 6
mi3tek

Nie jest to do końca prawda, bo openning do pierwszej gry o Geralcie z Rivii to nic innego jak ekranizacja wspomnianego przez Ciebie opowiadania... a zwłaszcza najważniejszej części.

http://www.youtube.com/watch?v=-QNDaeri1TA

Skandal

Zgadza się, ten trailer jest zarypiasty a sama walka ze strzygą bliższa treści opowiadania, ale nadal nie jest to pełna "ekranizacja" tylko odtworzenie fragmentu tekstu w postaci filmu jak by nie patrzec rysunkowego. Oczywiście, w porządnej współczesnej wersji kinowej sama strzyga pewnie i tak byłaby zrobiona na kompie, ale cała reszta a w szzcególności wiedźmin już niekoniecznie. Tego mi brakuje, porządnego filmu w takim klimacie jakiego ten trailer jest niestety tylko przedsmakiem.

ocenił(a) serial na 6
mi3tek

Przy odrobinie szczęścia po trzeciej części gry być może doczekamy się jeszcze ekranizacji z prawdziwego zdarzenia...