Rzeczywistość bywa przewrotna... co kilka tygodni jakiś kunsztowny koneser kina zakłada tu temat by wykazywać słabości
Vikings i fanów serialu nazywać przygłupami... tymczasem znany prof.filozofii wymienia ten serial wśród - jego zdaniem
najlepszych. Całość wywiadu:
http://natemat.pl/114845,prof-zbigniew-mikolejko-polskie-seriale-robi-sie-dla-ni edouczonych-panienek
z artykułu wynika, że w amerykańskich serialach podoba mu się BRZYDOTA ludzkich charakterów...
Po pierwsze ten serial nie jest Amerykanski ... A po drugie skoro cie tak zniesmacza to po kiego grzyba sie nim interesujesz i razem ze swoimi kolesiami ciagle tu trolujecie???
To, że serial podoba się profesorowi filozofii (na dodatek znanemu) ma świadczyć o tym, że jest to serial idealny? To, że gość zajmuje się w życiu filozofią czyni go większym ekspertem w dziedzinie seriali od przeciętnego użytkownika filmwebu? Dlaczego?
"To, że gość zajmuje się w życiu filozofią czyni go większym ekspertem w dziedzinie seriali od przeciętnego użytkownika filmwebu?"
Dokładnie tak. Choćby z tego banalnego powodu, że przeczytał od "przeciętnego użytkownika" 100 razy X więcej książek poczynając od najstarszych dzieł cywilizacji i dlatego wie, że wszystkie fabuły są powtórzeniem pomysłów z książek pisanych tysiące i setki lat temu, a wiedząc to widzi w której współczesnej fabule te idee i połączenia tworzą wartościową konstelacje a które są tylko zwyczajną i wtórną rozrywką. A możliwy kontrargument że to snobizm? ok, jedni lubią mieć podane coś na tacy nie widząc źródeł inni wolą cieszyć się ukrytymi sensami.
Dziwna teoria. Jakie znaczenie ma rzekoma wtórność serialu X w ocenie prof. Mikołejko dla jego jakości? Totalna bzdura. Przykładowo doszukał się w Wikingach pochwały poglądów Davida Hume'a, a w Grze o Tron Williama Ockhama. Natomiast w Detektywie nie znalazł niczego. No i co z tego?
Chomone nie przejmuj się tymi frustratami. A za przytoczenie wywiadu piąteczka!
Miałeś czas zerknąć we wspomniany w tym wywiadzie esej o True Detective? to czego chłop się tam dopatrzył i to jakim językiem to opisał to jest jeb...masakra http://kulturaliberalna.pl/2014/03/18/mesjasz-piekle-luizjany-serialu-true-detec tive/
Proponuję wystarać się o własny mózg. Gdy już takowy Ci się trafi to odkryjesz, że filozof nie zajmuje się historią, więc o realiach historycznych doby Wikingów może mieć równie mgliste pojęcie co pani Kasia, która sprzedaje marchew na targu.
" filozof nie zajmuje się historią,"
Haha! serdecznie dziękuję - udało Ci się mnie rozbawić! :)
No wyobraź sobie, że się nie zajmuje. To, że kilkanaście innych dziedzin (w tym historia) mieści się w worku "filozofia" nie oznacza, że każdy filozof ma każde z tych kilkunastu dziedzin opanowanych lepiej chociażby od magistra historii. Gdyby było inaczej to każdy robiłby filozofię zamiast ciągnąć parę innych fakultetów.
Po drugie to, że jakiś filozof widzi coś więcej w Wikingach czy Detektywie niczego nie dowodzi. Przecież Ty tego w tych serialach nie dostrzegałeś i oglądałeś z własnych infantylnych pobudek.
Choć w sumie akurat o ile Wikingowie to serial beznadziejnie pseudohistoryczny o tyle Detektyw to ciekawa produkcja z pogranicza dramatu i kryminału.
Dałem rade zmęczyć 4 odcinki. Liczba bzdur była tak przytłaczająca, że nie mogłem wyrobić. Gdyby na ekranie nie było logo History, gdyby serial nie miał pieczątki serialu osadzonego w realiach to patrzałbym na to przez palce, ale w takim układzie nie mogę.
Na błędy bym przymknął oczy natychmiast. Chodzi o świadome bzdury typu nanoszenia na ówczesną mapę dzisiejszych państw typu Rosja, Anglia, no bo widz za głupi i nie zrozumie. Obyczaje, dialogi wszystko takie uwspółcześnione, że niedobrze się robi. W odróżnieniu choćby od produkcji "Rzym" zrobionej przez HBO tutaj nawet nie ma złudzeń co do tego, że to tylko aktorzy marnie udający Wikingów.
W Rzymie, który uważam za serial lepszy od Wikingów, także zostały uwspółcześnione zarówno dialogi jak i relacje społeczne (i to momentami aż karykaturalnie uwspółcześnione, vide wątek siostry Oktawiana i jej psiapsiółki). A do historii końca republiki dysponujemy o niebo lepszymi źródłami niż do historii wikingów.
Nie wiem czy jest sens się powtarzać, bo temat na tym forum wielokrotnie wałkowany, ale autorzy Wikingów wykorzystują dostępne nam relacje historyczne i wplatają je w swoją narrację. Historia przedstawiona w serialu może być tylko po części oparta o źródła historiograficzne i w wielu przypadkach trzeba bazować na innych rodzajach przekazów, w tym przypadku głównie na sagach. Zresztą nawet gdybyśmy mieli dostępne kroniki, to nie musiałoby dużo zmienić. Spróbuj kiedyś poczytać jakiś tekst średniowiecznego dziejopisarstwa, zobaczycie jakie cuda potrafili wtedy wypisywać (szczególnie polecam Michała Syryjczyka fragment o pierwszej krucjacie).
Serial (lub film) historyczny, podobnie jak powieść historyczna w zdecydowanej większości to po prostu opowieść osadzona w pewnych realiach historycznych. To nie są opracowania naukowe. Ludzie nie chcą jakoś postępować według imperatywu narracyjnego i ich historie są nudne, nieciągłe, często bez wyraźnego łańcucha przyczynowego. Dlatego autorzy powieści i filmów historycznych muszą dostosowywać wydarzenia i postaci historyczne do swojej opowieści.
Czepianie się nazw jest tylko po części uzasadnione. Lepszą (chociaż wcale nie poprawną) nazwą niż Rosja byłaby Ruś (Russ, Ruthenia), byłby to zabieg historycyzujący, ale nie zapewniajacy zgodności z historią. Z tego co udało mi się znaleźć w sieci, wikingowie nazywali tę część świata Gardariki, a wtedy to filmowcy równie dobrze mogliby to nazwać Mordor, przynajmniej wiadomo, że leży na wschodzie.
Anglia natomiast jest jak najbardziej uprawniona jako kraj Anglów (najechali Brytanię w V wieku). Jeśli ufać wikipedii pierwsze potwierdzone użycie mamy z IX wieku.
Żeby krótko podsumować, może Ci się ten serial nie podobać. Pokazana historia może nie trafiać w Twój gust. Postaci możesz uważać za miałkie i nudne. Jednak w przypadku zgodności z historią to Wikingowie wypadają naprawdę dobrze (nie tak dobrze jak Rzym, ale to specyfika epoki). A jeśli podejdziesz do tej produkcji jak do serialu (filmu, książki) historycznego, a nie opracowania naukowego, to okaże się, że spełnia wszystkie wymagania stawiane tego typu dziełom.
1. Jasne, że "Rzym" nie jest idealny, ale jest to produkcja HBO, która jeśli chodzi o realia historyczne i tak wyprzedza produkcję zrobioną przez kanały History. Ja ilekroć widzę to żółte H na ekranie czuję zgrzyt. W "Wikingach" jak mało gdzie widać brak dobrych intencji twórców, brak choćby elementarnej próby nawiązania do realiów. Nie domagam się monografii historycznej, ale chcę aby takie seriale tworzyli miłośnicy tamtych czasów, a nie grupka cwaniaczków, które zauważyły, że temat Wikingów dawno nie był wykorzystywany komercyjnie. Podobne zastrzeżenia mam np. do słabiutkiego serialu "Crossbones" z Johnem Malkovichem w roli głównej, gdzie bezceremonialnie próbuje się jechać na motywie piratów zupełnie gardząc tłem historycznym.
2. Co do nazwy państw i krain. Od tego właśnie jest scenarzysta żeby umieć to wpleść, nic nie stoi na przeszkodzie, aby była prowadzona narracja. Jeżeli puszczają to na kanałach dla miłośników historii to nie muszą od razu czynić założenia, że widzowie to skończeni kretyni. W wielu innych serialach i filmach stosuje się prosty zabieg narracyjny w postaci głosu lub tekstu na ekranie informujących, że to są tereny dzisiejszej Rosji itd. Nie lubię serialu, który zakłada pogardę dla widza rodem z reality show.
3. Oczekuję elementarnej wiarygodności postaci - stąd kolejne kobiety o rozbuchanym libido odbierają temu serialowi wiarygodność. Gry pałacowe również nie pasują do tego poziomu dobrobytu i tego poziomu cywilizacyjnego.
Moja ocena po części jest też podyktowana wielkim rozczarowaniem - o to bowiem serial zachwalany pod niebiosa okazuje się słaby. Może gdybym nie miał tak dużych oczekiwań odebrałbym go jako oscylują w niskim poziomie stanów średnich.
Pozdrawiam
1. W żadnym momencie nie zauważyłem, żeby twórcy serialu zakładali pogardę dla widza. Jak to już na tym forum było parę razy zaznaczane, pojawiają się bezpośrednie odniesienia do źródeł historiograficznych. Owszem są one dopasowane do scenariusza, ale pokazuje to, że ktoś tam jednak jakieś poważniejsze opracowania naukowe wziął do ręki :D
2. Dobra, tej Rosji nie będę już bronił, zbyt karkołomne zadanie :) Ale też nie przesadzajmy, w drugim sezonie po fali krytyki takich błędów już uniknęli. I jest to naprawdę niewielki zgrzyt.
3. "Gry pałacowe" są moim zdaniem dobrze dopasowane swoim stopniem komplikacji i subtelności do czasów wikingów. Czyli ani nie są subtelne, ani skomplikowane. Dość prosta rozgrywka o władzę, która i tak kończy się eksplozją przemocy. Mi zarówno do stopnia rozwoju, jak i do charakteru, z którego słynęli wikingowie całkiem nieźle pasuje.
Postaci kobiece są nie takie złe. Ja osobiście nie jestem fanem Lagerthy (śliczne dziewczę, z tarcza i mieczem wygląda uroczo... i to mi właśnie nie pasuje) i Thorunn (nudna jak jej filmowy kochanek). Ale Siggy, Aslaug czy Kwinth... (ta o celtyckim imieniu) to całkiem ciekawe, chociaż różne od siebie postaci. Jeśli zaś chodzi o rozbuchane libido, to w porównaniu z wcześniejszymi produkcjami Hirsta oraz tym co zrobiło HBO z Rzymem, a Starz z nieszczęsnym Spartakusem, Wikingowie są nadzwyczaj wstrzemięźliwym serialem.
Rozumiem rozczarowanie, ale myślę, że zbyt surowo oceniasz ten serial :)
Pozdrawiam
ad. 1. Mój zarzut jest taki, że te elementy historiograficzne są tam umieszczone jako zapchajdziury. Np. to ofiarowanie się bogom albo rozwód - faktograficznie spoko, ale w ogóle nie pasuje do całości. Religia jest dla bohaterów niewiele ważna, rozwód spoko faktograficznie, ale kto rzuca w taki sposób jarla? Jedynego, który nie głodował i tyrał :). To moje zarzuty.
ad. 3 gry pałacowe - Jarl nie bawiłby się wabieniem zdrajcy na sex masters z żoną jarla itp.
W ogóle tego sex masters jest tutaj za dużo, te trójkąty z niewolnikiem - litości. Fakt, że nie ma zbliżeń niczego nie zmienia. W Rzymie takie wyuzdanie było rzeczywistością więc w produkcjach typu "Rzym" czy nawet tym komiksowym Spartakusie aż tak mnie to nie razi.
Spodziewałem się po Wikingach wiele, więcej jestem wielce rozczarowany. Zerknąłem niedawno, że mam już 100 serialów za sobą, gdybym był te 10 lat młodszy to pewnie i inaczej odbierałbym Wikingów, no ale oceny są zawsze w jakiejś mierze subiektywne.
Pozdro
Ale co ma profesor filozofii do historii, a w dodatku do tego skrawka historii? Specjalizuje sie w historii Wikingow amatorsko, w ramach hobby?
"Ale co ma profesor filozofii do historii"
hehe!
" a w dodatku do tego skrawka historii? Specjalizuje sie w historii Wikingów amatorsko, w ramach hobby?"
W ramach pracy zarobkowej - specjalizacją tego faceta jest historia religii. A Wikingowie to jeden z nielicznych pogańskich ludów średniowiecza, który pozostawił po sobie spisaną zasobną mitologie z panteonem Bogów.
pod jakim względem??? historycznym? fabuły ? efektów? muzyki? co według ciebie znaczy najlepszy a może tylko potrafisz wklejać opinne innych
Powstrzymaj zadyszkę wynikłą z deficytów umiejętności czytania ze zrozumieniem - w tym wątku w ogóle nie chodzi o moją opinię, ani o moją definicje słowa "najlepszy". Chodzi o opinię wspomnianego profesora.
wiem to i jak bys się nie domyślił to napisłem tak dlatego bo uważam że mnie masz własnego zdania i myślisz że odkryłeś ameryke bo jakiś profesor poleca ten serial . Sam napisz czy warto oglądnąć czy nie i dlaczego a nie smucisz jakimś czopem jak by kogoś to interesowało