Ten serial pokazuje, że nie wystarczy niezły pomysł na kolejne odcinki, niezła realizacja i dobry aktor w roli głównej. Brakuje w nim zespołu, ludzi, których byśmy jako widzowie (a przynajmniej ja) polubili, śledzili ICH zmagania z morderstwami, z taką a nie inną pracą ze swoimi traumami. W tym serialu nie ma teamu, drużyny. Obejrzałam póki co 8 odcinków a jestem w stanie wymienić dwa imiona bohaterów : Sam Cooper i Prophet - tego drugiego wyłącznie ze względu na charakterystyczną ksywkę. No i Garcia, ale ona bardziej należy do głównego CM niż tutaj.
Nie jestem w stanie ocenić aktorstwa, bo scenarzyści nie dali nawet szansy pokazania czegoś więcej głównym bohaterom. Wyjątkiem jest oczywiście Forest Whitaker, który niejako "ukradł" całą uwagę widza. Niestety, bo tworzy to dysonans pomiędzy nim a resztą. Zresztą Coopera też poznajemy jedynie "w pracy"
Mam wrażenie, że scenarzyści, reżyserzy i producenci jakby nie zrozumieli tego co stoi za sukcesem CM. I nie chodzi o wyciągnięcie wniosków, bo gdyby tak było to pewnie staraliby się jeszcze mocniej położyć akcenty na kluczowe elementy, ale chodzi o zupełny brak zrozumienia i wyczucia.
Szkoda, bo mógł być to naprawdę przyzwoity serial.
Jak dla mnie nic go nie mogło uratować. Obejrzałam kawałek pierwszego odcinka, ale sztuczność całej obsady mnie przerosła. Whitaker i jego najlepszy tekst: porwał białą, potem czarną... nie rozumiem tego. Nie dotrwałam do końca. Do pięt nie dorasta Criminal Minds!