Recenzja filmu

Zabić drozda (1962)
Robert Mulligan
Gregory Peck
Mary Badham

Czyż nie zabija się drozdów?

Powieść "Zabić drozda" autorstwa amerykańskiej pisarki Harper Lee została wydana w 1960 roku i szybko stała się światowym bestsellerem. Nic dziwnego więc, że pisarka nie musiała długo czekać na
Powieść "Zabić drozda" autorstwa amerykańskiej pisarki Harper Lee została wydana w 1960 roku i szybko stała się światowym bestsellerem. Nic dziwnego więc, że pisarka nie musiała długo czekać na ekranizację swojego utworu, bo już dwa lata po jej publikacji nakręcono film o tym samym tytule, który stał się dla kinematografii tym, czym jest dla literatury jego pierwowzór – klasykiem.

"Zabić drozda" składa się z dwóch powiązanych ze sobą historii dziejących się w małym miasteczku na południu Stanów Zjednoczonych widzianych oczami małej dziewczynki. Pierwsza opowiada o trójce dzieci (Jemie, Dillu i Smyku), które zaintrygowane są osobą swego sąsiada, Arthura "Boo" Radleya (Robert Duvall). O mężczyźnie krążą różne legendy, a on sam prawie nigdy nie opuszcza domu. Aura tajemniczości utworzona wokół osoby Radleya sprawia, że dzieci odczuwają przed nim strach, próbują jednak dowiedzieć się czegoś więcej. Druga historia mówi o ojcu Jema i Smyka, Atticusie (świetny Gregory Peck), który jest obrońcą sądowym. Ma on bronić czarnoskórego Toma Robinsona (Brock Peters) niesłusznie oskarżonego o gwałt na białej. Mimo sprzeciwów i nacisków społeczności miasteczka, Atticus decyduje się stanąć po stronie oskarżonego.

"Zabić drozda" porusza problem rasizmu w Stanach Zjednoczonych. Mimo oczywistej niewinności Robinsona, mieszkańcy Maycomb piętnują zarówno jego, jak i Atticusa. W latach trzydziestych Afroamerykanie byli prześladowani, a organy prawa w większości przypadków działały na ich niekorzyść. Reżyser Robert Mulligan świetnie ukazuje uprzedzenia rasowe poprzez sceny najścia Fincha (Peck) przez mieszkańców czy wykrzykiwania w jego stronę określenia "pachołek czarnuchów" przez ojca "zgwałconej", Boba Ewella. Również zawziętość prokuratora podczas rozprawy obrazuje rasizm obecny zarówno w filmie, jak i ówczesnej Ameryce. Pozornie niezwiązana z tą sprawą historia "Boo" Radleya okazuje się jej wyjątkowo bliska. Tajemniczy mężczyzna jest bowiem obiektem nieprzyjemnych, często oskarżających, plotek. Ponadto "Boo" jest więziony w domu przez ojca. Wbrew niepochlebnej opinii, jest on potulnym i samotnym człowiekiem, który próbuje się zaprzyjaźnić z dziećmi, m.in. zostawiając im w dziupli drzewa ręcznie robione figurki. Mulligan bardzo umiejętnie łączy obie historie, pokazując je obok siebie i nie spaja ich, by na końcu złożyć je w składną całość, jasną dla odbiorcy.

Oprócz poruszania trudnego tematu uprzedzeń rasowych, "Zabić drozda" ukazuje też życie w zaściankowej mieścinie. Jej mieszkańcy są zacofani i niechętni do zmian. Przesiąknięte stereotypami Maycomb jest typową miejscowością południa Stanów tamtych czasów, gdzie ludzie oceniają siebie nawzajem wyłącznie przez pozory i wygląd zewnętrzny. Atmosferę pełną dyskryminacji da się wyczuć praktycznie w każdej scenie. Inną płaszczyzną, na której bazuje film, jest zakończenie beztroskiego dzieciństwa i dojrzewanie emocjonalne, dotyczące w szczególności małej Smyk (Mary Badham). Dziewczynka jest świadkiem nierównego procesu Toma Robinsona, a także cierpienia "Boo" Radleya. Smyk uczy się, że w życiu nie wszystko jest proste, a tak ważne wartości jak miłość czy szacunek nie mają dla ludzi większego znaczenia. Jej trudna sytuacja pozwala utożsamić się z postacią i uwspółcześnia wydźwięk filmu, który niekiedy ma przełożenie na czasy obecne. Na szczęście dla niej, jej ojciec, Atticus Finch nadal jest ich zwolennikiem i nie dzieli ludzi na lepszych i gorszych. Finch wytrwale broni oskarżonego Murzyna, nie zważając na to, że w starciu z rasistowską społecznością miasta nie ma najmniejszych szans. Kluczową dla filmu okazuje się właśnie kwestia Atticusa, który ostrzega swego syna Jema, aby ten nigdy nie zastrzelił drozda, gdyż cieszą one ludzi swoim śpiewem i nie są niczemu winne. Takimi właśnie drozdami okazują się Robinson i Radley, zaszczuci przez otoczenie, którzy nie zrobili niczego złego.

Trudna i świetnie zrealizowana fabuła nie jest jedyną zaletą "Zabić drozda". Na szczególne uznanie zasługują aktorzy wcielający się w główne postaci. Zarówno Gregory Peck, jak i Mary Badham spisują się w swoich rolach fenomenalnie, a o wielkości ich kreacji niech świadczy fakt, że rola Pecka jest uznawana za jedną z jego najlepszych (zasłużenie nagrodzoną Oscarem), a Badham jest dotąd najmłodszą nominowaną w swojej kategorii do tej nagrody. Brock Peters jako Tom Robinson również gra bardzo dobrze i wręcz przekonuje widza o swej niewinności.

"Zabić drozda" jest niewątpliwie świetnym filmem. Opowiada o problemach ówczesnego społeczeństwa oraz ludzkim okrucieństwie wynikającym z niewiedzy. Ukazuje też proces poznawania brutalnego świata oczami małej dziewczynki, która, mimo tego że nie wszystko jeszcze rozumie, musi stawić czoło bezwzględnej rzeczywistości. "Zabić drozda" porusza, trzyma w napięciu i uczy ważnych wartości a także przestrzega przed tymi niewłaściwymi. Okraszony świetnym aktorstwem na długo zapada w pamięci.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones