Recenzja filmu

Akcja pod Arsenałem (1977)
Jan Łomnicki
Cezary Morawski
Mirosław Konarowski

Kamienie na szaniec

Pierwszy raz oglądałam ten film na lekcji języka polskiego (przerabialiśmy "Kamienie na szaniec"). Nie obejrzałam go wtedy do końca, ale bardzo mnie zaciekawił i z niecierpliwością czekałam, aż
Pierwszy raz oglądałam ten film na lekcji języka polskiego (przerabialiśmy "Kamienie na szaniec"). Nie obejrzałam go wtedy do końca, ale bardzo mnie zaciekawił i z niecierpliwością czekałam, aż będzie emitowany w telewizji. O czym opowiada ten wojenny dramat, a ściślej mówiąc dokument (lub paradokument)? To film o trzech przyjaciołach - "Alku", "Rudym" i "Zośce" - którzy w czasie II wojny światowej należeli do tajnej konspiracji i służyli krajowi. Jaśniej mówiąc, byli żołnierzami, chociaż nigdy nie byli w wojsku i nie przygotowywali się do tej roli, gdyż, według nich, bycie żołnierzem nie wymaga specjalnych umiejętności. Wystarczy kochać swój kraj i robić wszystko, aby przetrwał czasy okupacji. Niestety, dnia 22 marca 1943 roku gestapowcy aresztowali Jana Bytnara "Rudego" i bestialsko go torturowali. "Zośka" i "Alek" nie mogli się z tym pogodzić, dlatego w trzy dni po aresztowaniu ich kolegi, tj. 26 marca 1943 roku, odbili "Rudego" w akcji pod Arsenałem. Podczas tego przedsięwzięcia "Alek" został ciężko ranny w brzuch. Niestety, tak jak w przypadku zmaltretowanego "Rudego", nic już nie dało się zrobić. 30. marca obydwaj przyjaciele zmarli. Film do głębi mnie poruszył, chociaż oczywiście nie tak mocno, jak książka. Wiele wątków nie pokrywa się z treścią powieści, jednak w tym obrazie nie chodzi o to, aby wszystko się zgadzało. Reżyser ukazuje losy młodych mężczyzn, gotowych zginąć za ojczyznę. Ważne są ich postawy, ich uczucia. Dlatego warto ten film obejrzeć, choć moim zdaniem nie jest on wybitny. Należy jednak pamiętać, że został nakręcony w roku 1977, kiedy to przemysł filmowy w Polsce nie był tak dobrze rozwinięty jak obecnie, dlatego też niektóre sceny mogą wydawać się sztuczne (np. strzelaniny). Co do "wpadek": jedna z użytkowniczek wspomniała na forum, że aktor grający "Rudego" miał czarne, a nie rude włosy. Jest to dość rażący błąd, ale reżyser potrafił sobie z tą różnicą poradzić, gdyż gestapowiec, aresztując "Rudego", powiedział: "Rudy, ty wcale nie jesteś rudy." Poza tym tę wpadkę ja tłumaczę sobie w taki sposób: pseudonimy konspiracyjne często były dobierane na podstawie różnic, a nie podobieństw. Np. czemu "Wesoły" był tak właśnie nazywany? Bo miał smutne oczy i prawie nigdy się nie uśmiechał. "Alek"? Czemu "Alek"? Ponieważ Aleksy to jego drugie imię (naprawdę miał na imię Maciej). Chodziło o to, aby Niemcy nie zorientowali się, o kim mowa, dlatego pewnie reżyser wybrał tego aktora. Zresztą Aleksander Kamiński pierwsze wydanie "Kamieni..." zatytułował "Opowiadanie o Wojtku i Czarnym" czyli sugerował reżyserowi (tzn. on mógł to tak potraktować), że właśnie działa na tej zasadzie kontrastów, by zmylić Niemców. Tych błędów było nieco więcej, np. "Rudy" w chwili śmierci wcale nie cytował "Testamentu" J. Słowackiego, jak to miało miejsce w powieści, a "Alek" zmarł zaraz po operacji, a nie tak jak w książce po paru dniach. Niemniej jednak te drobne pomyłki i niedopatrzenia można reżyserowi wybaczyć, bo film jest naprawdę dobry. Zachęcam do oglądania i komentowania tego filmu na forum.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones