Recenzja filmu

Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II (2011)
Agnieszka Matysiak
David Yates
Daniel Radcliffe
Rupert Grint

10 magicznych lat

Przyznam się do czegoś, i to do grzechu ciężkiego. Chociaż jestem fanem gatunku fantasy od wielu lat, wielbicielem Harry'ego Pottera nigdy nie byłem i przeczytałem tylko jedną powieść z cyklu.
Przyznam się do czegoś, i to do grzechu ciężkiego. Chociaż jestem fanem gatunku fantasy od wielu lat, wielbicielem Harry'ego Pottera nigdy nie byłem i przeczytałem tylko jedną powieść z cyklu. Jednak rozumiem fenomen tych książek i filmów, który trwa już od 10 lat. Pewna część fanów dorastała wraz z Potterem, przeżywa z nim liczne przygody na ekranach kin oraz kartach powieści. Dla niektórych to były magiczne lata, które niestety minęły bardzo szybko.

Zanim Wam opowiem o najnowszym, ostatnim, finałowym filmie, czyli "Insygniach Śmierci część 2", cofniemy się w przeszłość. Dawno, dawno temu w odległej Wielkiej Brytanii pewna nikomu nieznana pani o jakże łatwym do zapamiętania nazwisku Rowling napisała powieść dla dzieci i młodzieży. Była to historia pewnego chłopca, który chciał zostać czarodziejem. Tak, tak, nie strażakiem, policjantem czy sportowcem, tylko czarodziejem. Udał się więc do szkoły magii, Hogwartu, gdzie zdobył wiedzę oraz poznał swoje przeznaczenie. Tak ogólnie przedstawia się ta mało skomplikowana fabuła, która sprawiła, że pani Rowling to dzisiaj jedna z najbogatszych angielskich obywatelek. Jej książki stały się światowym fenomenem, a filmy, będące ich adaptacją, zarobiły miliardy dolarów. Co takiego ma ta z pozoru prosta historia, że tak wielu ją pokochało? Zawsze się nad tym zastanawiałem, bo "Harry Potter" nie jest tak widowiskowy i ciekawy jak np. "Władca Pierścieni" czy "Willow", ale coś powoduje, że przyciąga miliony. Wydaję mi się, że tym czymś jest marzenie, aby stać się choć na chwilę czarodziejem i zapomnieć o otaczających problemach.

Wracając do "Insygniów Śmierci", produkcja ta celowo została podzielona na dwie części, by pokazać jak najwięcej i w pełni oddać klimat książki. Czy to się udało? To najlepiej ocenią fani. Oczywiste jest to, że kino i powieść rządzą się oddzielnymi prawami i nie zawsze powstają wierne adaptacje. Z Harrym bywało rożnie, od dziecinnych, infantylnych, ale mimo to niezłych części Chrisa Columbusa, po poważniejsze i mroczne epizody Cuarona i Newella. Kilka ostatnich wyreżyserował mało znany David Yates i niestety nie wyszło to filmom na dobre. A jak jest z finałem serii o młodym czarodzieju?

Miało być spektakularnie, mrocznie i trzeba przyznać, że tak właśnie jest. Dobra muzyka w niektórych scenach w pełni oddaje ten klimat. Efekty specjalne są na bardzo wysokim poziomie, aczkolwiek 3D nie powala na kolana jak w "Avatarze" czy "Resident Evil: Afterlife, mimo to w paru momentach serce mocniej wam zabije. Nie będę się dokładnie rozpisywać o innych aspektach technicznych, gdyż wszystko jest sprawnie zrealizowane.
A cóż można napisać o kreacjach aktorskich? Znakomite postacie drugoplanowe jak zwykle świecą jasnym blaskiem i to właśnie dla takich artystów, jak Ralph Fiennes, Alan Rickman czy Helena Bonham Carter warto zobaczyć ten film. Główni bohaterowie są też tacy jak zawsze, raczej nudni i mało interesujący, choć muszę przyznać, że w ostatniej części zagrali całkiem nieźle. Daniel Radcliffe nie jest już takim drewnem jak kiedyś. Przez te 10 lat na planie zdobył doświadczenie i podrasował swój kunszt aktorski. W niektórych momentach w filmie wprowadzono szczyptę humoru, nie zawsze jednak chyba umiejętnie, może to wina montażu, a być może pewnych zmian w porównaniu do literackiego odpowiednika.

To już koniec, definitywnie, napis THE END zakodował się w naszych głowach. Milionom fanów na całym świecie łza się w oku zakręciła, gdyż wychowywali się na przygodach młodego czarodzieja. Tak minęło 10 magicznych lat ich życia. Mimo że moim zdaniem książki i kinowe adaptacje nie dorastają do pięt takiemu Tolkienowi, to Harry był jednak godną konkurencją dla Froda Bagginsa. "Insygnia Śmierci", zarówno część pierwsza, jak i druga, to dobre produkcje, które każdy potteromaniak powinien zobaczyć na dużym ekranie.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"To już koniec" - tak reklamowany był ostatni film z serii o "Harry'm Potterze". I choć wciąż trudno w to... czytaj więcej
Trudno powiedzieć, czego chciałam bardziej – iść wreszcie do kina na długo wyczekiwaną drugą część... czytaj więcej
Jak szumnie głoszą specjaliści od marketingu: to już koniec. I faktycznie. Kończy się nie tylko seria... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones