Naprawdę ciekawy przypadek

Co wpłynęło na to, że film o tak prostej fabule i przewidywalnym zakończeniu z historią miłosną w tle stał się takim fenomenem? Możemy tłumaczyć to świetną grą aktorską (i to nie tylko głównych
Co wpłynęło na to, że film o tak prostej fabule i przewidywalnym zakończeniu z historią miłosną w tle stał się takim fenomenem? Możemy tłumaczyć to świetną grą aktorską (i to nie tylko głównych bohaterów), muzyką i zdjęciami, które przenoszą widzów wprost do początku wieku XX. Niewątpliwie klimat tej wspaniałej historii oraz baśniowe wręcz ukazanie życia płynącego w odwrotnym niż naturalny kierunku sprawiły, że "Ciekawy przypadek" jest naprawdę ciekawy. Film jednak nie zaczyna się od początku życia Benjamina, ale ukazuje czasy współczesne, gdy świat żegna jego wielka miłość – Daisy. Leżąc na łożu śmierci, prosi swoją córkę Caroline, żeby przeczytała jej pamiętnik Benjamina Buttona. Tak oto poznajemy historię człowieka, który przyszedł na świat z ciałem starca, którego własny ojciec chciał zabić i który przetrwał dzięki dobroci i miłości obcych ludzi. Ciekawość świata, chęć do zabawy i poznawania innych ludzi typowe dla dorastającego dziecka, były w jego przypadku zamknięte w osiemdziesięcioletnim ciele. Wróżono mu rychłą śmierć. A jednak Benjamin nie tylko nie umarł, ale także zaczął młodnieć. Ten zadziwiający i intrygujący fakt stał się dla niego jedynie chwilowa ucieczką od śmierci, która niestety każdemu z nas jest pisana. W filmie pokazane zostały dwa elementy, z których składa się człowiek – ciało i dusza. W przypadku Benjamina obie te płaszczyzny zmierzały w odwrotnym do siebie kierunku. Podczas gdy ciało wykazywało objawy starcze, duch rwał się ku radości życia i zabawie, gdy ciało młodniało, on stopniowo stawał się starszy doświadczeniem i przytłoczony troskami. Ale mimo takiego utrudnienia, Benjamin miał czas poznać życie (choć w sensie 'odwrotnym') i znaleźć miłość (która w tym przypadku była wyjątkowo trudna). Czego uczy nas film? Przede wszystkim, że każdy z nas ma swoje 5 minut – jedni dostają je na początku życia, inni w młodości, a jeszcze inni dopiero u schyłku swoich dni. I każdy ma czas na miłość. Trzeba tylko na siebie trafić w odpowiednim momencie – i tak jak w przypadku Benjamina, który musiał ułożyć sobie życie, zanim wymłodniał, i synchronizować je z kobietą, która podążała w innym kierunku, tak nam pozostaje tylko mentalna synchronizacja. Uczy też tego, żeby 'odpuścić', gdy zbliża się koniec życia – bo śmierć jest zbyt wielką tajemnicą, żeby profanować jej moment ziemskimi wyrzutami. Zdanie, które to obrazuje: 'możesz złorzeczyć i przeklinać los, ale kiedy nadchodzi koniec - po prostu odpuść', pada w filmie aż dwa razy – raz Benjamin jest słuchaczem, później – sam ma możliwość się do niego zastosować. Obraz ukazuje także, że każdy z nas jest kimś. I może to oczywista prawda, ale jej sens zanika, gdy ludzie uważają się za lepszych od innych, dzielą się na kategorie pod względem użyteczności. Tymczasem gdyby nie zwykła dobroć Queenie, która przygarnęła pod swój dach małego, starego człowieka, Benjamin nigdy nie miałby okazji. żeby opowiedzieć swoją historię. Niektórzy po prostu są stworzeni do tego, żeby być matkami. I ich rola jest tak samo ważna i wzniosła jak tych, którzy są artystami, zegarmistrzami czy specami od guzików. Przeciwnicy filmu zarzucają mu melancholię, nudę i fakt, że jest za długi. Moim zdaniem nie udałoby się przekazać prawd tego obrazu, wycinając niektóre sceny. Uciekająca mysz, która zatrzymała się w połowie drogi, życie na statku, sceny w szpitalu – wszystko ma swój sens i stanowi istotny element układanki, jakim jest ta niezwykła historia. Film nie jest tylko historią miłosną, w której Romeo, rodząc się stary – młodnieje. "Ciekawy Przypadek Benjamina Buttona" to przede wszystkim dzieło pełne symboli i pytań, na które sami musimy sobie odpowiedzieć. To ukazanie życia jako pasma zaplanowanych zdarzeń, w którym nawet najbardziej absurdalne wypadki są logiczne i ważne, a ponadto stanowią naukę dla tych, którzy ich doświadczają. Na jakość filmu wpłynęła niewątpliwie także praca charakteryzatorów, którzy musieli odpowiednio postarzyć aktorów, co udało im się wyśmienicie. Zauważamy starzenie się bohaterów wraz z kolejnymi scenami, na końcu mamy okazję zobaczyć 50-letnią Cate Blanchett oraz 20-kilkuletniego Brada Pitta. Naprawdę doskonała robota i zasłużony Oscar. Ta specyficzna rozprawa o życiu, śmierci i miłości oparta na dramacie dwojga ludzi jest po prostu zachwycająca. Widz ma wrażenie, jakby uczestniczył w opowiadanej historii, będąc jej biernym obserwatorem. Prawie trzygodzinny seans zamienia się w 20-minutową bajkę na dobranoc, która zawsze jest za krótka.  Piękny film nie został, moim zdaniem, dostatecznie doceniony na gali oscarowej, gdy otrzymał nagrody tylko w 3 kategoriach, będąc wcześniej nominowanym aż w 13. Jednak, na szczęście, to nie liczba statuetek decyduje o wartości filmu, ale to, co autor przez dany obraz pokazuje. A pokazuje on, że życie każdego z nas jest fenomenem i rzeczą najcenniejszą, że każdy z nas jest wyjątkowy i ważny. Myślę, że mimo trudnych kolei swojego życia Benjamin nigdy nie zamieniłby tego skarbu na nic innego.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Grube miliony wprawiające w ruch machinę reklamową, stado rozszalałych pismaków, prześcigających się w... czytaj więcej
David Fincher serwuje nam doskonały obraz o niezwykłym człowieku, który rodzi się w niecodziennych... czytaj więcej
David Fincher, reżyser znany głównie z szybkich i zaskakujących filmów akcji, jak "Siedem" czy... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones