Recenzja filmu

Zombieland (2009)
Ruben Fleischer
Jesse Eisenberg
Woody Harrelson

Miłość w czasach zarazy

Wygłodniałe, łaknące ludzkiego mięsa żywe trupy to jeden z dyżurnych motywów kina grozy. Przed laty koncepcję straszenia przy pomocy hord zombie rozpropagował George A. Romero w swej "Nocy żywych
Wygłodniałe, łaknące ludzkiego mięsa żywe trupy to jeden z dyżurnych motywów kina grozy. Przed laty koncepcję straszenia przy pomocy hord zombie rozpropagował George A. Romero w swej "Nocy żywych trupów", następnie na przestrzeni kolejnych dekad ów chwytliwy pomysł ewoluował i przybierał rozmaite formy, ale jedno było niezmienne - widownia horrorów wprost uwielbia żarłoczne zombiaki. Nic dziwnego, że wielu twórców decyduje się na podanie tego nieśmiertelnego tematu w nieco lżejszej formie, jako swoistej zabawy w cytaty i żonglowanie kliszami, w sam raz na niezobowiązującą rozrywkę dla wielbicieli posoki na ekranie. Taka idea przyświecała również twórcom zgrabnie łączącego kino grozy z komedią "Zombielandu".

Na początek krótkie streszczenie: apokalipsa nastąpiła! Widzieliście trylogię pana Romero o żywej śmierci, więc z pewnością wiecie, co mam na myśli: ludzkość się dopełniła i wróciła na swój prawowity szczebel na drabinie ewolucji. "Dzień żywych trupów" to już odległa przeszłość - teraz całe Stany Zjednoczone (a wraz z nimi, co zrozumiałe, cały świat) opanowane są przez krwiożercze bestie, które kiedyś były ludźmi. Jednym z ostatnich ocalałych jest niepozornie wyglądający student (Jesse Eisenberg), którego my, jako widzowie, znamy pod ksywką "Columbus", co oznacza ni mniej, nie więcej, tylko miejsce jego pochodzenia. Columbus już na samym wstępie objaśnia, jak udało mu się przeżyć posród tego piekła na Ziemi. Wyjaśnienia są na tyle potrzebne, że główny bohater to typ bojaźliwego odludka trawionego przez masę neurotycznych lęków. Na swej drodze spotyka on swe całkowite przeciwieństwo, pewnego siebie osiłka Tallahassee (Woody Harrelson). Wspólnie przemierzają spustoszony kraj, walcząc po drodze z agresywnymi zombie i napotykając trudności, takie jak choćby dwie sprytne siostry, które kantują im podobnych podróżników. W trakcie tej podróży Columbus nauczy się między innymi. jak być bohaterem, zdobędzie upragnioną miłość i rodzinę, której nigdy nie miał...

Tak, "Zombieland" to niewątpliwie dzieło z ważkim przesłaniem, krzepiące i podnoszące na duchu. Dzięki niemu wiemy, że nawet w czasach totalnego zezwierzęcenia będą istnieć ludzie, którzy kultywować będą tradycje swych przodków, szlachetne uczucia itd. A tak mówiąc już bardziej serio, to nie ma się czego obawiać - film Rubena Fleischera to przede wszystkim szalona jazda, w trakcie której niekoniecznie wszyscy zawsze zapinają pasy, wbrew jednej z zasad Columbusa. Chodzi tu o dobrą zabawę i cel zostaje osiągnięty w 100 procentach. Jest sporo gore, jednak z odpowiednim umiarem i bez zbędnego epatowania. Mamy też masę humoru. Dowcip co prawda raz jest lepszej, raz gorszej jakości, ale zapewniam, że okazji do śmiechu nie zabraknie. Akcja, jak to w kinie drogi, ma charakter epizodyczny, ale większość epizodów została świetnie obmyślona. Na plan pierwszy wysuwa się rzecz jasna bezbłędny występ Billa Murraya - kto widział, ten z pewnością wie, o co mi chodzi, pozostałym zaś w żadnym przypadku nie zamierzam psuć zabawy z delektowania się tą perełką.

Zresztą Murray to nie jedyna atrakcja przedsięwzięcia, bo w końcu jest tu też odlotowy Woody Harrelson, który wyraźnie doskonale bawi się w swej roli nieustraszonego pogromcy żywych trupów. Reszta odtwórców może nie zachwyca, ale na pewno stoi na przyzwoitym poziomie, a za sprawą żeńskiej części obsady (Emma Stone) jest też na czym oko zawiesić.

"Zombieland" nie powaliło swym pojawieniem się na ekranach krytyki na kolana, co zresztą nie dziwi. W końcu nikt, kto chce uchodzić za poważnego wielbiciela sztuki filmowej, nie powie dobrego słowa o tak niskiej rozrywce. Nie powie, bo nie przystoi. Co innego ci, którzy wiedzą jeszcze, jak rozerwać się przy porządnie nakręconym kinie klasy B i podzielają grzeszne upodobania ekipy realizatorów. Wtedy nic nie stoi na przeszkodzie rozsiąść się wygodnie w fotelu i delektować sowitą porcją delikatnej makabry pomieszanej z mało poprawnym politycznie humorem.
Bill Murray
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Szczerze powiedziawszy, nie spodziewałem się niczego dobrego po tym filmie. Produkcje opowiadające o... czytaj więcej
Po obejrzeniu "Zombielandu" nawet Alison z "Resident Evil", grana przez Millę Jovovich, mogłaby poczuć... czytaj więcej
Miesiąc temu od premiery filmu minęło 7 lat, więc podejrzewam, że większość z was już słyszała o słynnym... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones