Recenzja filmu

Oblicza śmierci (1978)
John Alan Schwartz
Michael Carr

VHS Classics presents

U każdego, czyje dzieciństwo przypadało na czasy raczkującej rodzimej dystrybucji wideo film Johna Alana Schwartza budzić musi żywe wspomnienia. Towar zakazany, wyklęty wręcz, choć dostępny
U każdego, czyje dzieciństwo przypadało na czasy raczkującej rodzimej dystrybucji wideo film Johna Alana Schwartza budzić musi żywe wspomnienia. Towar zakazany, wyklęty wręcz, choć dostępny przecież praktycznie w każdej osiedlowej wypożyczalni. Ostrzeżenia na okładkach kolejnych części cyklu "Oblicza śmierci" krzyczały jednak jednoznacznie: "Tylko dla dorosłych!". Jak wiadomo, wszystko, co zakazane, smakuje najlepiej. Zwłaszcza za młodu. Wystarczyła odrobina zaradności, aby wejść w posiadanie taśmy tego typu i jedyne, co pozostawało, to znaleźć nieco czasu "na osobności". W towarzystwie kolegów czy samotnie, ważne, aby z dala od czujnego spojrzenia opiekunów.

Z wymienionych powyżej powodów, dla wielu osób z mojego pokolenia pozycje takie jak "Oblicza śmierci" do dziś posiadają status kultowych. Pamięta się ten trud i obostrzenia i wspomina z rozrzewnieniem w czasach, gdy za sprawą Internetu dostępne jest niemalże wszystko, ot tak, od ręki. Dzięki temu seans pod tytułem "zakazany owoc" w dobie wszechobecnej komputeryzacji pozostaje czymś magicznym, choć oczywiście nie budzi już takich emocji jak niegdyś.

Powiedziałbym nawet, że z perspektywy lat niesławny "dokument" Schwartza w wielu momentach wywołać może uśmieszek politowania na twarzy widza. O ile załączone tu sceny uboju zwierząt pozostają materiałem szokującym ze względu na swą autentyczność, tak inscenizacje egzekucji czy "krwawych rytuałów" autorstwa reżysera i ekipy na kilometr zalatują już podpuchą. To, co za młodu jawiło się jako posępny obraz pełen prawdziwych scen śmierci, z wiekiem okazuje się tylko zręcznie spreparowanym kawałkiem eksploatacji. Filozoficzne rozważania pełniącego funkcję narratora niejakiego "doktora" Francisa B. Grössa prędzej budzą rozbawienie, niż skłaniają do głębokich przemyśleń.

Wyrastające wprost z poetyki mondo "Oblicza śmierci" to rzecz jasna nic więcej jak żerowanie na niskich instynktach widowni, wzorcowy wręcz przykład szarlataństwa. Może dlatego cała seria pozostaje nadal przedsięwzięciem wysoce kontrowersyjnym, wyróżniającym się nawet na tle najbardziej zdeprawowanych cykli w historii kina. I, pomimo wszelkich wymienionych powyżej "mankamentów", wciąż budzi pewien niepokój. Więcej niż na temat spraw ostatecznych mówi bowiem o nas samych: czerpiących niezdrową ekscytację z cudzych tragedii, małych i wiecznie niepewnych świata - tego otaczającego nas i tego drugiego, domniemanego.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones