Recenzja serialu

Spartakus: Krew i piach (2010)
Rick Jacobson
Michael Hurst
Andy Whitfield
John Hannah

This is Spartakus!

Na początek garść faktów historycznych (i tym samym możliwych spojlerów, ale chyba na historii w podstawówce każdy choć troszkę uważał): Spartakus, prawdopodobnie pochodzący z plemienia Traków,
Na początek garść faktów historycznych (i tym samym możliwych spojlerów, ale chyba na historii w podstawówce każdy choć troszkę uważał): Spartakus, prawdopodobnie pochodzący z plemienia Traków, był niewolnikiem i gladiatorem rzymskim. Do "zawodu" przyuczał się w szkole gladiatorów w Kapui. Zapoczątkował największe powstanie niewolników w starożytnym Rzymie w latach 73-71 p.n.e. Przewodził około stu tysiącom wojowników, którzy dosyć dzielnie radzili sobie z rzymskim żołnierzami. Ostatecznie jednak powstanie zostało krwawo stłumione. Spartakus zginął na polu bitwy. Niektóre źródła podają, że został ukrzyżowany. Jego "armię" spotkał podobny, tragiczny los.

Serial "Spartakus: Krew i piach" to produkcja amerykańskiej telewizji Starz, który swoją premierę miał w styczniu 2010 roku. Już wtedy o serii zrobiło się dosyć głośno, na czym oczywiście jej twórcom zależało. Kipiący przemocą i seksem, pełen wulgaryzmów - co tłumaczono krótkim "tak właśnie było" - zyskał spore grono fanów. Bo taka "prawda historyczna" sprzedaje się dobrze na całym świecie, na co dowodem jest popularność "Rzymu" czy "Dynastii Tudorów". Ale seks i krew to nie wszystko, bo fabuła serialu jest wielowątkowa i wciągająca, bohaterowie dynamiczni i interesujący, a zwrotów akcji mogliby mu pozazdrościć twórcy niejednego kryminału.

Pewien tracki wojownik (Andy Whitfield) odmawia wykonania rozkazu swojego rzymskiego dowódcy, Klaudiusza Glabera, za co zostaje surowo ukarany: ma zginąć na arenie gladiatorów, a jego ukochana zostaje niewolnicą. Świetnie wyszkolony w walce zabija jednak swoich przeciwników. Jego bojowy potencjał zauważa Batiatus (świetny John Hannah), właściciel szkoły dla gladiatorów, i kupuje mężczyznę. Odważny wojownik dostaje nowe imię: Spartakus i pod okiem Doctore (Peter Mensah) przechodzi intensywny trening. Planuje też zemstę na legacie Glaberze (Craig Parker). Staje się częścią skomplikowanej gry politycznej o wpływy i bogactwo prowadzonej przez Batiatusa i jego żonę, piękną Lukrecję (Lucy "Xena" Lawless).

Najmocniejszym plusem serialu jest fabuła. Twórcy scenariusza postarali się, żeby poziom adrenaliny u widzów utrzymywał się wciąż na podobnym, wysokim poziomie. Ciągle knowania, intrygi i spiski, skrytobójstwa i jawne morderstwa, walka: o życie - ta na arenie i o władzę w kuluarach sprawiają, że nie sposób przewidzieć, co będzie dalej, kto kogo zdradzi, a kto w kim zyska nowego sojusznika. Tutaj nie ma czasu na nudę, a niektóre zwroty akcji mogą przyprawić o zawrót głowy.

Bohaterowie są wręcz mistrzowsko rozpisani: to postaci z krwi i kości (żeby nie powiedzieć: z krwi i piachu), bardzo ludzcy ze swoimi popędami, słabościami i pragnieniami. Jedni chcą władzy, inni chwały i bogactwa, a jeszcze inni wolności. Niektórzy dążą do celu otwarcie i po trupach (dosłownie i w przenośni), a inni ostrożnie, trzymając się drobiazgowego planu. I wbrew pozorom to ludzie gotowi na wszystko.

W rolach głównych znane twarze: John Hannah jako wyrafinowany Batiatius wznosi się na wyżyny swoich umiejętności aktorskich, a partnerująca mu Lucy Lawless jako jego żona: piękna, acz okrutna Lukrecja to bardzo mocny duet. Andy Whitfield to Spartakus jak z obrazka: godziny, które spędził na siłowni, zrobiły swoje i jest na co popatrzeć; oprócz tego aktor, ma charyzmę i to "coś", co sprawia, że oglądamy kolejne odcinki, kibicując dzielnemu gladiatorowi. Także Viva Bianca jako Ilitia - starożytna Paris Hilton - radzi sobie nieźle, chociaż za jej postacią nie przepadam, przyznaję jednak, że ta pannica potrafi nieźle namieszać.

Tytuł serialu jest jak najbardziej prawdziwy, bo krwi i piachu tam pod dostatkiem. Dawka nagości i odważnych scen miłosnych jest także dosyć duża. Walki mają dobrą choreografię, a ich brutalność jest nieco przerysowana. Wrażliwi i wstydliwi niech zamkną oczy.

W "Spartakusie" zawodzi nieco muzyka i efekty specjalne, ale do jakości tych drugich w serialach powinniśmy być przyzwyczajeni. Scenografia to kawał dobrej roboty: wszystko wygląda bardzo realistycznie, bo - jak powiedzieliby twórcy - "tak właśnie było".

"Spartakus: Krew i piach" to serial nietuzinkowy, bardzo dobrze wykonany i pozostaje mieć nadzieję, że kolejny sezon utrzyma wysoki poziom pierwszego. Mnie tylko martwi, że skoro przemoc i seks w jednym serialu mogłyby z powodzeniem obdzielić kilka innych, to kiedy na ekranach naszych telewizorów zagości rozrywka w stylu "Death Race" albo "Gamera" w wersji live?...
1 10
Moja ocena serialu:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Spartakus: Krew i piach" to serial inny niż wszystkie. Śmiem twierdzić, że to jeden z najlepszych... czytaj więcej
Od samego początku podchodziłem do "Spartakusa" bardzo sceptycznie. Krwawa sieczka, nadmiar przesadnie... czytaj więcej
Wśród przesiąkniętych szpitalnymi perypetiami i kryminalnymi zagadkami amerykańskich serialach wciąż... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones