Piękno, geniusz, lekkość, cud... i piękno

Wiele południowokoreańskich produkcji nieraz pozytywnie mnie zaskakiwało. Ogólne spojrzenie na świat Azjatów, a w tym i na kino, różni się znacznie od wizji europejskich czy amerykańskiej. Jest
Wiele południowokoreańskich produkcji nieraz pozytywnie mnie zaskakiwało. Ogólne spojrzenie na świat Azjatów, a w tym i na kino, różni się znacznie od wizji europejskich czy amerykańskiej. Jest to coś całkowicie innego, świeżego i specyficznego. To kino przepełnione sensualizmem i naciskiem na ludzkie odczucia. Po prostu niezwykły smak orientu. Nie zdziwi więc nikogo, jeśli powiem, że film o wdzięcznej nazwie "Bom yeoreum gaeul gyeoul geurigo bom" zalicza się do takich smaczków. Główni bohaterowie to dwaj buddyjscy mnisi, mieszkającym w małej świątyni na samym środku rzeki, którzy są całkowitymi przeciwieństwami. Młody jest niedoświadczony i nieokrzesany, a starszy to cierpliwy mędrzec i nauczyciel pomagający chłopcu dojrzeć w duchu buddyzmu. Obaj starają się żyć w rytmie przyrody, która ich otacza, a więc zgodnie z przemijającymi porami roku. Fabuła nie jest znowu taka prosta w odbiorze, choć może się tak wydawać z uwagi na pozorną banalność tematu. Nie od dziś jednak wiadomo, że najprostsze rzeczy są najtrudniejsze do zaadaptowania i jeszcze trudniejsze do interpretacji. Ki-duk Kimowi udaje się jednak ta trudna sztuka. Jego produkcja nasycona buddyjską filozofią daje całkiem alternatywny obraz dla człowieka z Zachodu. Przepełniająca film namiętność, przy jednoczesnym spokoju i wyciszeniu sprawia, że nie wydaje się nudną, pozbawioną akcji produkcją. Pełni raczej rolę relaksacyjną i jest swego rodzaju alegorią życia. Przemijające pory roku są bezbłędnie ukazanymi etapy ludzkiego żywota, skłaniające ku refleksji. Są tu bowiem pokazane całkowicie odmienne osoby, które swoje życie przeżywają w różny nie zawsze w uzupełniający się sposób. Wygląda na to, że obaj bohaterowie żyją pełnią życia, jeden zgodnie z tym, co oferuje mu natura, drugi według tego, co czuje i co poznaje. Brawa więc dla scenarzysty. Aktorzy zagrali niezwykle prawdziwie i realistycznie. Yeong-su Oh, grający starszego mnicha rzeczywiście wydaje się srogim, ale sprawiedliwym i kochającym nauczycielem, pełnym doświadczenia i mądrości. W jego grze nie doszukałem się większych wad. W roli Ki-duk Kima grającego młodszego mnicha ważniejsza była porywczość, nieokrzesanie, lekkość młodego ducha i tzw. pójście na żywioł. Tak też się stało. Dorastający mnich wystawiony był na działanie wielu pokus. Niektórym z nich się nie poddał, ale z wiekiem było coraz ciężej. Dwójka głównych aktorów idealnie przedstawiła kontrast istniejący pomiędzy młodszym i starszym pokoleniem, i to oczywiście w dalekowschodnim stylu, jednak w uniwersalnym oddźwięku. Nie można jednak nie wspomnieć o ciekawej roli Yeo-jin Ha. Aktorka ciekawie wykreowała postać dziewczyny, która pojawiła się w życiu mnichów. Na największe jednak brawa zasługuje oprawa audiowizualna. Zdjęcia stworzone przez Dong-hyeon Baeka są idealne. Podkreślają jakże ważną tutaj naturę w niezwykły i szczególny sposób. Tu na wyróżnienie zasługuje też niemiecki scenograf Stefan Schönberg, bez którego nie byłoby to możliwe. Watro powiedzieć też coś o lekkiej i sięgającej duszy muzyki Bark Jee-Woonga i Ji-woong Parka. Całość została bezbłędnie zmontowana i wyreżyserowana przez genialnego Ki-duk Kima - reżysera, scenarzysty, montażysty i jednego z głównych bohaterów filmu. Podsumowanie jak najbardziej na korzyść filmu. Ki-duk Kim przeszedł samego siebie, pełniąc rolę człowieka orkiestry. To się jednak opłacało, skoro jego dzieło naprawdę mu się udało. "Wiosna, lato, jesień, zima... i wiosna" to film orientalny, jednak w pełni zrozumiały dla każdego człowieka. Jego sensualna, naturalna, moralizatorska i duchowa forma będzie godną odskocznią dla wszystkich zmęczonych tandetą hollywoodzkiego kina. Polecam, bo jest to kino z najwyższej półki.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Film "Wiosna, lato, jesień, zima i... wiosna" urzeka swą prostotą. Jego klarowność przypomina buddyjską... czytaj więcej
"Wiosna, lato, jesień, zima i...wiosna" to film dość niecodzienny, zarówno pod względem pochodzenia, jak... czytaj więcej
Uwaga: recenzja zdradza wiele szczegółów fabuły, w tym zakończenie. Obraz Kim Ki-duka zachwyca swoją... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones