Twórcą filmu "Admirał" jest już dość znany reżyser rosyjski Andrei Kravchuk. Największe jego dotychczasowe dzieło "Italianiec", okrzyknięte zostało na międzynarodowym festiwalu Berlinale w
Twórcą filmu "Admirał" jest już dość znany reżyser rosyjski Andrei Kravchuk. Największe jego dotychczasowe dzieło "Italianiec", okrzyknięte zostało na międzynarodowym festiwalu Berlinale w Berlinie w 2005 roku najlepszym filmem, zdobywając w ten sposób Kryształowego Niedźwiedzia oraz Nagrodę Specjalną. "Italianiec" ponadto był wyróżniany na innych znaczących festiwalach filmowych. Od tego momentu Kravchuk jest postacią rozpoznawaną w świecie filmowym. "Admirał" według intencji jego twórców miał być dziełem, które wzbudzi międzynarodowy rozgłos oraz przyniesie krajowy sukces. Rosyjskiej superprodukcji miały służyć nazwisko reżysera oraz wspaniałe role gwiazd rosyjskiego kina: Konstantina Khabenskyego, Sergeia Bezrukova, Elżbiety Bojarskajej i Anny Kovalchuk. Warto zwrócić uwagę na Konstantina Khabenskyego, który zdążył zasłynąć rolą Antona Gorodetskjego w cyklu ekranizacji powieści Siergieja Łukjanienko. "Admirał" przedstawia historię ostatnich czterech lat życia jednego z najwyższych dowódców carskiej armii admirała Kołczaka, który aż do swojego uwięzienia, walczył o przywrócenie prawowitej carskiej władzy. Po ogłoszeniu Rządu Tymczasowego i abdykacji Mikołaja II Kołczak nie przyjął propozycji bolszewików, aby poprowadzić Armię Czerwoną. Uformował oddziały tzw. białej armii i rozpoczął wojnę z rewolucją. Film składa się z dwóch równorzędnych wątków. Oprócz heroicznej walki z bolszewikami, Kravchuk kreśli obraz Kołczaka nie tylko patrioty, ale również niespokojnego romantyka. Obrazy wojny domowej przewijają się z historią, właściwie idealnej miłości admirała Kołczaka i pięknej Anny. Dzieło Kravchuka już od samego początku przyciąga oczy widza wspaniałymi scenami batalistycznymi zarówno na pełnym morzu, jak i na lądzie. Zainteresowanie również wzbudzić mogą pięknie odwzorowane, pełne szyku kostiumy wojskowe oraz dość dobrze zrekonstruowane obrazy życia towarzyskiego warstw wyższych. Zabrakło zaś w filmie wysiłku wojennego i ofiary społeczeństwa rosyjskiego w czasie wojny. Ten wątek jest jakby wytłumiony, gdyż to film w rzeczy samej o jednym człowieku, a nie o narodzie rosyjskim. I tak "Admirał" skupia się głównie na przeżyciach Kołczaka, na jego bezwarunkowej wierności do dawnych zasad. W filmie kilkakrotnie pada hasło spłacania długu wobec ojczyzny, które Kołczak traktuje jako swego rodzaju paradygmat i najwyższe dobro. Nie zobaczymy w tym filmie ciężkich obrazów okropności wojennych i ociekających krwią scen bitew. Zamiast tego reżyser proponuje widzowi poprawny wojenny romans i kieruje uwagę na człowieka posłusznego, jakże zdyscyplinowanego wobec prawowitej władzy. Nic dziwnego w tym, że film musiał obejrzeć każdy rosyjski żołnierz, a ceny biletów podczas ostatnich dni projekcji obniżono kilkakrotnie, by dzieło i jego przesłanie mogło dotrzeć do każdego Rosjanina. "Admirał" jest dziełem starannie dopracowanym. Jego wartość polega na tym, że dotyka dość drażliwego tematu tzw. białej armii i samego Kołczaka. Historia Kołczaka przez lata zapomniana i demonizowana przez władze radzieckie doczekała się rehabilitacji. Propaganda radziecka budowała wokół niego czarną legendę kontrrewolucjonisty, zdrajcy i wroga narodu rosyjskiego. "Admirał" pokazuje wręcz inną legendę, podszyta białą barwą, obleczoną nimbem heroizmu, historię bohatera narodu rosyjskiego admirała Aleksandra Wasyljewicza Kołczaka.