Recenzja filmu

Jestem legendą (2007)
Francis Lawrence
Will Smith
Alice Braga

Ostatni Smith na Ziemi

Powieść "Jestem legendą" Richarda Mathesona ma mnóstwo zalet: można podłożyć ją pod krzywą nogę stołu lub krzesła; można wykorzystać ją w biurze jako przycisk do papieru; można zatłuc nią pająka,
Powieść "Jestem legendą" Richarda Mathesona ma mnóstwo zalet: można podłożyć ją pod krzywą nogę stołu lub krzesła; można wykorzystać ją w biurze jako przycisk do papieru; można zatłuc nią pająka, osę, szerszenia, kaczkę, a przy odrobinie wysiłku nawet niewielkiego wieprzka; można wreszcie postawić ją na półce, aby sprawiała wrażenie, że czytamy coś poza Sapkowskim i Grocholą. Siłą rzeczy, film jest z powyższych zalet odarty. "Jestem Legendą" jest już trzecią wartą wspomnienia ekranizacją powieści – pierwszą był w 1964 "Ostatni człowiek na Ziemi" z genialnym Vincentem Pricem, drugą w 1971 "Omega Man" z Charltonem Hestonem. Rzecz jasna słowa "ekranizacja" używam w najszerszym możliwym znaczeniu, precyzyjniejszym określeniem byłoby "na motywach powieści". Na początek należy zadać sobie pytanie: czy lubię Willa Smitha? No cóż, jest raperem, w swojej muzyce bezczelnie wykorzystuje gotowe sample dawnych przebojów, zagrał w "Facetach w czerni 2", "Bardzo dziki Zachód", "Bajer z Bel-Air"... Ale przecież na pewno można o tym człowieku powiedzieć też coś dobrego... No dobrze, obecnie nic nie przychodzi mi do głowy, więc chwilowo określmy mój stosunek do Smitha jako ambiwalentny. A w filmie przez większość celuloidowego metrażu będziemy patrzeć tylko na Smitha i zadziwiająco uczłowieczoną sukę. Teraz obowiązkowy akapit o fabule: wynaleziono lek na raka, skutkiem ubocznym była mutacja ludzi w coś pośredniego między zombie a wampirem. Dziwnym zbiegiem okoliczności w całym Nowym Jorku odporny na przeistoczenie okazał się tylko jeden człowiek, niestety dla nas, jest nim właśnie Will Smith. Niech będzie: grany przez niego Robert Neville. Bohater jednocześnie usiłuje odkryć antidotum na zombiwampiryzm i nieporadnie, chyba raczej z przyzwyczajenia niż przekonania, nadaje komunikat radiowy do ewentualnych pozostałych ocalonych z wirusowego armagedonu. Aha, do tego wszystkiego ma psa. Muszę przyznać, Smith robi, co w jego mocy, aby podratować film – jeździ mustangiem, płacze, krzyczy, gada z psem, śpi w wannie, gra w golfa, co jakiś czas wsiada do retrospekcyjnego ekspresu i jedzie na przypadkowo wybrane stacje z przeszłości Nevilla. To ostatnie mógłby sobie odpuścić, bo już po pierwszej wzmiance o "wirusie leczącym raka" każdy weteran filmów o zombie wie, jak potoczyły się losy filmowej ludzkości. Niestety, film cierpi od zbyt rozochoconego przerabiania – co jakiś czas przewija się wątek motylka i stopniowego uczłowieczania się zombiewampirów, który sugerował inne zakończenie niż to, którym widz został uraczony. Po krótkim badaniu problemu dowiedziałem się, że film posiada dwa zakończenia. Jedno, które obejrzałem, i drugie, które miało sens i niemodny w obecnych czasach "w-miarę-happy-end". Być może plan twórców obejmował jakiś konkurs smsowy: jeśli chcesz, żeby Neville zachował się sensownie i jakoś uzasadnił tytuł filmu, wyślij odpowiedź na numer, i tak dalej... Podsumowanie, do którego w bólach zmierzam, jest następujące: obraz jest nudny niczym wyścigi żółwi. Z pewnością nie jest horrorem, a jedynym, co wynikło ze stosunkowo łatwo przewidywalnej opowieści, jest przesłanie "gdybyś był ostatnim człowiekiem na Ziemi, ani chybi by ci odwaliło". Kinokrzyżowcy, dopatrujący się we wszystkim, co nudne większych wartości intelektualnych, mogą jeszcze wskazać na zawarty w obrazie hołd dla Boba Marleya... ale sądzę, że lepiej przez te sto minut posłuchać jego muzyki, niż oglądać "Jestem legendą".
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Reżyserem kolejnego filmu akcji z Willem Smithem w roli głównej nie jest człowiek z ogromnym stażem w tym... czytaj więcej
Dzień 9995. W nowym miejscu mam przejściowe problemy z dostępem do energii elektrycznej, mam nadzieję,... czytaj więcej
Dla spostrzegawczego oka fabuła powieści Richarda Mathesona "Jestem Legendą" z 1954 roku przypominać może... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones