Recenzja filmu

Giuseppe w Warszawie (1964)
Stanisław Lenartowicz
Elżbieta Czyżewska
Antonio Cifariello

Kanarki zżarły bociana, czyli jak śmiech walczy z wojną

Niedawno obchodziliśmy 64 rocznicę wybuchu powstania warszawskiego i z tej okazji TVP 1 postanowiła uraczyć telewidzów polską komedią wojenną "Giuseppe w Warszawie" z 1964 roku, która opowiada o
Niedawno obchodziliśmy 64 rocznicę wybuchu powstania warszawskiego i z tej okazji TVP 1 postanowiła uraczyć telewidzów polską komedią wojenną "Giuseppe w Warszawie" z 1964 roku, która opowiada o perypetiach włoskiego żołnierza w okupacyjnej stolicy Polski. Do projektu twórcom udało się zaangażować polskie gwiazdy kina, czyli Zbigniewa Cybulskiego i Elżbietę Czyżewską oraz Włocha Antonia Cifariello. Cała trójka razem z panem Maślanką (Buttermilch) bezustannie bawi widzów. Moim zdaniem najlepiej wypadł Cybulski, który stworzył jedną ze swoich najlepszych ról; jego Staszek od razu zdobył moją sympatię i uznanie. Antonio jako Giuseppe śmieszy włoskim zachowaniem, gorączkowymi poszukiwaniami swojego karabinu i próbą przypodobania się Marii działającej w konspiracji. Buttermilch to lizus, który kłania się przed każdym, bo drży o swoją posadę. Wszak ma żonę i czworo dzieci, które musi otrzymać, dlatego dorabia sobie na boku, sprzedając nielegalnie broń. Do interesu próbuje nakłonić Staszka, który przebrał się za Giuseppe i z tego powodu zostaje aresztowany, bo nie stawił się w koszarach. Na tle tego zabawnego galimatiasu nieco blado wypada Maria, czyli Elżbieta Czyżewska. Udało się jej jednak kilkakrotnie mnie rozbawić, na przykład tekstem "kanarki zżarły bociana". W filmie wystąpiło o wiele więcej śmiesznych sekwencji. Jedną z nich jest reakcja Staszka na słowa Marii kłócącej się z Giuseppe "Precz z moich oczu!"- mówi. Na to Staszek reaguje słowami "Posłucham od razu", co jest nawiązaniem do wiersza Adama Mickiewicza "Do M***". Scenę tę zaliczam do moich ulubionych. Bawią również takie teksty jak: "Zjedź mi z drogi, ty łachudro, bo jak ja zaraz wysiądę z tego pociągu...", "ty cholerny makaroniarzu", "niemieckie świnie" i inne. Aktorzy wypowiadają je z takim wdziękiem i przekonaniem, że nie sposób się nie roześmiać. Podobało mi się również mała walka Staszka z Włochem, który prał w wannie mundur tego pierwszego. Staszek, wyraźnie "szukający guza", zaczepił Giuseppe i zaczęli się szarpać. Wynikiem tego był efektowny skok Polaka do wanny "na główkę". Jestem pełna podziwu dla aktorów, scenarzysty Jacka Wejrocha i reżysera Stanisława Lenartowicza. Zrobili naprawdę wspaniały obraz. Ten film to świetna propozycja dla każdej osoby, która potrzebuje sporej dawki dobrego humoru. "Giuseppe w Warszawie" to obowiązkowa pozycja dla ludzi interesujących się polskim kinem. To gwarant wyśmienitej zabawy dla każdego pokolenia, który nie traci swojego czaru i wyjątkowości mimo upływu lat.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones