Recenzja filmu

Witaj w klubie (2013)
Jean-Marc Vallée
Matthew McConaughey
Jennifer Garner

Nadzieja umiera ostatnia

"Witaj w klubie" to autentyczna historia, która miała miejsce w 1985 roku. Bohaterem jest Ron Woodroof – elektryk z Teksasu. Prowadzi niezdrowy tryb życia. Pije na umór, pali paczkę papierosów
"Witaj w klubie" to autentyczna historia, która miała miejsce w 1985 roku. Bohaterem jest Ron Woodroof – elektryk z Teksasu. Prowadzi niezdrowy tryb życia. Pije na umór, pali paczkę papierosów dziennie, wciąga narkotyki, a do tego uprawia seks bez zabezpieczeń. To ta ostatnia z uciech życia sprowadza go na drogę śmierci. Po wypadku w pracy i wylądowaniu w szpitalu dowiaduje się, że zaraził się wirusem AIDS. Służba zdrowia nie pomaga mężczyźnie. Ten znajduje alternatywne sposoby leczenia. Wkrótce sprowadza całe kartony niedozwolonych leków, na których zbija majątek.



Historia jest całkiem sprawnie przedstawiona. Tym bardziej, gdy po koniec filmu uświadamiamy sobie, że praktycznie kręci się w kółko. Ron dzień w dzień oszukuje śmierć. Długimi miesiącami z nią walczy i zawsze wychodzi z tego pojedynku zwycięsko. Nie brak mu ciągłych problemów z prawem. Dodatkowo dochodzi słaby wątek pani doktor, która sama nie wie czy chce pomóc głównemu bohaterowi czy jednak zachować czyste sumienie i postąpić zgodnie z etyką lekarską. Zresztą zarówno Ron jak i doktor Eve wydają się bawić w Boga. Oboje sprawiają wrażenie jakby mieli władze nad życiem bądź śmiercią. Rzeczywistość jest jednak inna i niczym nie różnią się od skorumpowanych lekarzy czy chorych, których traktują jedynie jako myszy laboratoryjne. Wszyscy są ofiarami koncernów farmaceutycznych, które obracają wielkimi pieniędzmi i złego systemu służby zdrowia.

W końcówce filmu jest scena procesu sądowego. Sędzia przyznaje, że nie jest w stanie nic poradzić na obecny stan rzeczy, bo nie ma takiego prawa, żeby cokolwiek zmienić. Świetnie to podsumowuje cały obraz. Ron Woodroof jedynie stara się przedłużać życie za wszelką cenę i dać nadzieję tym, którzy ją utracili. Wszelkie starania zmiany systemu zdają się na nic. Jednak facet miał świetny pomysł. Znalazł luki w prawie i założył klub, w którym płaci się jedynie za członkostwo, a leki dostaje się "za darmo". Oczywiście pieniądze muszą się zgadzać, tym bardziej gdy najnowszy lek na AIDS zdaje się w długofalowych skutkach zwykłą trucizną. Prawo robi wszystko, żeby Ron i jemu podobni poddali się i wrócili do szpitala na leczenie. A raczej, żeby spokojnie w szpitalnym budynku umarli.

Ron to spryciarz. Poznajemy go jako prostaka z Teksasu, nie szanującego własnego zdrowia, jak i kanciarza, dorabiającego na zakładach. Nadzieja na dłuższe życie oraz wielkie pieniądze zmieniają go. Mieszkał i pracował w niezwykle homofobicznym środowisku. Zresztą film ukazuje nam poziom świadomości społeczeństwa na choroby takie jak AIDS i HIV w latach 80. Koledzy szybko odwrócili się od niego, myśląc że zaraził się wirusem podczas stosunku homoseksualnego. Sam Ron pierwotnie z wręcz nienawiścią odnosił się do ludzi cierpiących na tę chorobę. Oczywiście większość z nich to osoby o innej orientacji seksualnej od Rona. Jednak szybko zaprzyjaźnia się z metroseksualnym Raymondem, a raczej Rayonem. W grę wchodzą wielkie pieniądze, więc nawet poglądy konserwatywnego Rona nie mają tu znaczenia. Rayona staje się partnerem biznesowym i jednym z wielu, którzy korzystają na alternatywnej formie leczenia.



Dzieło Jean-Marc Vallée ma naprawdę wiele do przekazania. To nie tylko biograficzna historia, ale także ocena i komentarz do systemu politycznego, do służby zdrowia, skorumpowanych lekarzy, firm farmaceutycznych czy konserwatywnego amerykańskiego społeczeństwa. Choć akcja ma miejsce w połowie lat 80., to realia z powodzeniem można byłoby przenieść do dzisiejszych czasów. Zbyt wiele w się od tamtej pory nie zmieniło. Chorzy nadal umierają bez nadziei, chociaż zwykłe witaminy i białko, które skądinąd są legalne, potrafią zdziałać cuda. Może jedynie stopień świadomości ludzi wzrósł do zadowalającego poziomu.

"Witaj w klubie" jednak niczym nie porywa. To doskonała historia, lecz zabrakło tego czegoś, co decyduje, że film jest wielki lub nie. Ten nie jest. Może to wina reżysera, który w drugiej części filmu wydaje się nieco zagubiony. Na pewno wpływ na to miał też niewielki budżet. Film nie próbuje udawać, że jest wysokobudżetową produkcją, ale też daleko do kina niezależnego. Obraz ma ciągoty do czegoś bardziej ambitnego, lecz nie do końca to reżyserowi wychodzi.

Jennifer Garner zniszczyła ten film. Zupełnie nie nadaje się do roli pani doktor. Na szczęście w pierwszej godzinie filmu jest jej niewiele i to największy plus tego obrazu Niestety w drugiej odgrywa większą rolę. Po kilkunastu minutach miałem jej serdecznie dosyć. Ubogi wachlarz emocji i zupełnie nieporozumienie jej gry aktorskiej  w większości scen, skutecznie niszczy wrażenie z całego filmu. Nawet doskonały Matthew McConaughey, który przypominał mi Christiana Bale’a w "Mechaniku" oraz jeszcze lepszy Jared Leto jako Rayon, nie byli w stanie zatrzeć tego przykrego doświadczenia. Nie wiem czy film potrzebował głośnego nazwiska jako głównej roli kobiecej, ale na pewno za połowę jej gaży, dałoby się zatrudnić mniej znaną, ale bardziej utalentowaną i lepiej dobraną aktorkę.

"Witaj w klubie" jako historia zdesperowanego faceta oszukującego nie tylko własną śmierć, ale również cały system, jest naprawdę dobra. Nie współczujemy głównemu bohaterowi, bo sam sobie zasłużył na taki los. Ale postanowił zrobić coś dobrego nie tylko dla siebie. Kibicujemy mu w jego działaniach. Z drugiej strony to obraz, który nie zachwyca. Zwykła opowieść, która nie pozostaje na długo w widzu. Za to okropnie zła gra Jennifer Garner już tak. O to mam największy żal do tego filmu. Zmarnowany potencjał jeszcze nigdy aż tak bardzo nie bolał.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Matthew McConaughey przeżywa obecnie najlepszy okres w swojej karierze. Aktor, który jeszcze do niedawna... czytaj więcej
HIV to taki temat, do którego filmowcy zabierają się jak pies do jeża. Niby wszyscy wiedzą, o co chodzi,... czytaj więcej
„Dallas Buyers Club” cieszy i smuci. To słodko-gorzki wykład o próbie, który nie rozmienia na drobne... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones