Recenzja filmu

Zakochani w Rzymie (2012)
Woody Allen
Woody Allen
Alec Baldwin

Amore w wersji Woody'ego Allena

Najnowsza komedia Woody'ego Allena, wbrew obawom, nie ustępuje oscarowemu "O północy w Paryżu". Zadziorny, błyskotliwy humor przeplatają refleksje na temat szybkiej sławy i przereklamowanej
Najnowsza komedia Woody'ego Allena, wbrew obawom, nie ustępuje oscarowemu "O północy w Paryżu". Zadziorny, błyskotliwy humor przeplatają refleksje na temat szybkiej sławy i przereklamowanej cnotliwości. Tło dla kolejnych konwersacji stanowi cudowny Rzym. Słynny nowojorczyk, tak jak w przypadku swoich poprzednich projektów na Starym Kontynencie, adoruje historyczne miejsca, nadając im cech boskich. Przystrojone w nostalgiczną muzykę skutecznie mamią rozmarzonego widza. Fani będą zachwyceni!

Tym razem Allen w stolicy Włoch z wrodzoną sobie lekkością przemaglował interakcje pomiędzy rozpuszczonymi amerykańskimi turystami oraz gościnnymi tubylcami. Na jednym biegunie umieszcza młodzież - jeszcze niepewną co do własnych pragnień, a zarazem chętną do ryzyka i otwartą. Nową wersję neurotyka, bardziej wiarygodnie niż Owen Wilson, prezentuje Jesse Eisenberg. Kreowany przez niego Jack znajduje się pomiędzy młotem a kowadłem. Z jednej strony lubi swój rutynowy stabilny związek, z drugiej odwiedziny przyjaciółki swojej dziewczyny, Monicki, wyzwalają w nim chęć romansu. Grana przez Ellen Page bohaterka okazuje się doskonałą manipulatorką. Pod wysublimowanymi dysputami na temat architektury i literatury kryje prostacką, powierzchowną naturę. Oczytanie i elokwencja są perfekcyjnym kamuflażem, pozwalającym zdobyć mężczyznę. Z dziecinną łatwością omotała Jacka, by później postawić na "większe cele".

Swoje do przekazania publiczności ma też młode włoskie małżeństwo, które właśnie przybyło do Rzymu. Antonio, pragnie przedstawić swojej snobistycznej rodzinie uroczą i skromną Milly. W wyniku nieprzewidzianych komplikacji na zaaranżowane spotkanie przybywa w towarzystwie... prostytutki. W tym samy czasie Milly delektuje się towarzystwem uwielbianych aktorów. Oboje dzięki niespodziewanym wypadkom dostają szansę konfrontacji z bezużyteczną cnotliwością i brakiem skłonności do eksperymentów w łóżku. Seksualne wyzwoleni wisi w powietrzu. Młodzi poddają się presji chwili, łamią staroświeckie zasady, by poznać własne potrzeby i doświadczyć intensywnych przeżyć. Świętoszkowatość tradycyjnie u Allena zostaje wyśmiana i zesłana do lamusa. Tylko przyjemność, świadomość własnych potrzeb gwarantuje udane pożycie małżeńskie.

Dostało się także... celebrytom. Pomiędzy kolejnymi odsłonami walki płci Woody Allen obserwuje przyczyny i skutki popularności. Grany przez laureata Oscara Roberto Benigniego Leopoldo bez wyraźnej przyczyny zostaje bożyszczem tłumu. Kuriozalność szybkiej sławy zostaje sprowadzona do pytań o skład śniadania celebryty czy rodzaju bielizny (bokserki vs. slipy). Dla zdezorientowanego Leopoldo nagłe zainteresowanie mediów jest źródłem frustracji i rozczarowania. Jednak gdy kamery wreszcie gasną, lądowanie na ziemi okazuje się bardzo bolesne. Początkową ulgę zastępuje chęć ponownego zdobycia szczytu. Desperacja, z jaką dąży do zainteresowania, ociera się o groteskę. I rację ma Allen - współczesna walka o sławę, to żałosna groteska.

Dla siebie zostawił wątek nieubłaganej emerytury, oznaczającej mentalną starość i bezużyteczność. Woody Allen, który w tym roku skończy 77 lat, nie ma ochoty na brak aktywności zawodowej, pozostając mimo swego wieku ciągle twórczym i błyskotliwym artystą. Grany przez niego Jerry pożąda tego samego, dlatego z nadarzającej się okazji ponownego wkroczenia do operowego biznesu korzysta bez chwili wahania. Epizodyczny występ w "Zakochanych w Rzymie" jest kropką nad i. To swoiste ukoronowanie kolejnego, udanego filmu.

Kinową ucztę uzupełniły tradycyjnie znakomite u Allena zdjęcia i muzyka. Mamy się nie tylko śmiać, analizować sytuację, ale również rozkochać w prezentowanych miejscach. Przyzwyczaił nas do tego w ostatnich europejskich filmach. Także teraz Allen potwierdza, że nie mają racji ci, którzy wieszczą jego artystyczne wypalenie. Wciąż potrafi czarować i urzekać. Z naturalnym wdziękiem wciąga widza w śmiałą, nieszablonową rozrywkę. Do szczęścia niczego więcej nie potrzeba. 
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Najnowszy film Woody'ego Allena opowiada kilka zabawnych, odrębnych historyjek. Mamy przyjemność śledzić... czytaj więcej
Hojność europejskich inwestorów zawiodła już Woody'ego Allena do Londynu, Barcelony i Paryżu. Kolejnym... czytaj więcej
Allenowskie poczucie humoru jest już dobrze znane w świecie sztuki. Przecież ten reżyser tworzy od... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones