Recenzja filmu

Czas surferów (2005)
Jacek Gąsiorowski
Bartosz Obuchowicz
Krzysztof Skarbiński

Z pamiętnika blokersa

Być może to efekt mojego zmęczenia... Być może to syndrom dnia "po imprezie". Tak czy siak, jakoś nie jestem w stanie dostrzec ani krzty geniuszu w filmie Jacka Gąsiorowskiego. Co więcej - nie
Być może to efekt mojego zmęczenia... Być może to syndrom dnia "po imprezie". Tak czy siak, jakoś nie jestem w stanie dostrzec ani krzty geniuszu w filmie Jacka Gąsiorowskiego. Co więcej - nie widzę niczego, dzięki czemu "Czas Surferów" miałby aspirować, chociażby do miana dzieła przeciętnego. Przejdźmy od razu do rzeczy - film jest po prostu słaby, a jak film jest słaby w samej swej istocie, to pozostanie słaby, nawet gdy próbują ratować go gwiazdy pokroju Bogusława Lindy, Zbigniewa Zamachowskiego czy Mariana Dziędziela. W dużym skrócie: Bogusław Linda jako gość o czadowej ksywie "Dżoker" chce się zemścić na swym byłym szefie za to, że ten wyrzucił go z pracy i przy pomocy trzech chłopaków z zakonu rycerzy ortalionu, porywa go. Nie ma w tym nic dziwnego - w końcu wielu bezrobotnych w Polsce załatwia sprawę w ten sposób więc dlaczego by nie zrobić o tym filmu? Przecież to wesołe, fajne i w ogóle śmiać się chce. Trójka blokersów (w tych rolach bardzo słaby Krzysztof Skarbiński, jeszcze słabszy Michał Nowaczyk i trochę nudnawy, ale zdecydowanie najlepszy z całej trójki Bartosz Obuchowicz, znany bardziej polskim matkom, żonom i kochankom jako Tomek Burski ze szpitala w Leśnej Górze) idąc za namową starszego kolegi zgadza się uczestniczyć w porwaniu delikwenta. Podczas akcji sprawy nieco się komplikują - jeden z żelaznej trójki zasypia, a pozostała na placu boju dwójka porywa nie tego faceta co trzeba, przy okazji taranując furę akwizytora Rysia, który po prostu znalazł się w złym miejscu i złym czasie. Od tej chwili panowie w dresie nie chcąc narazić się szefowi robią wszystko, aby naprawić zaistniałą sytuację i doprowadzić akcję do końca. Nie będzie to jednak takie łatwe... Fabuła delikatnie mówiąc średnia. No nic starałem się przymknąć na to oko, wiedząc że w komediach ten element filmu jest bardzo często tylko pretekstem do pokazania szeregu śmiesznych gagów (tak jak to miało miejsce m. in. w "Ściąganym" z Leslie Nielsenem). Jakich gagów pytam się?! Mając w pamięci słowa twórców "Czasu Surferów" o inspiracji Tarantino, nie uniknąłem porównań. I tak: amerykański reżyser znany jest m. in. z wplatania w swoje filmy dialogów o niczym (kultowe już rozmowy o hamburgerach) - tu też to jest! Co prawda chłopacy dyskutują o Kaczce Dziwaczce, filmie "Wściekłe psy", jak na ironię wyreżyserowanym przez Tarantino - jak to wypada? Nie wiem być może to ja nie mam poczucia humoru, być może znów odzywa się we mnie wcześniej wspomniany już syndrom "dnia następnego", ale dla mnie dialogi są wprost żenujące! Do tego dochodzi jeszcze postać akwizytora... No właśnie - tu przechodzimy do osoby Rysia, który jak już mówiłem, przez przypadek znalazł się na miejscu porwania. W życiu nie widziałem tak skandalicznie słabo zagranej roli, a mam za sobą wiele filmów, delikatnie mówiąc... średniej klasy? Nie wiem jak opisać kreację Mateusza Maksiaka... Najlepiej obejrzyjcie ten film sami - choćby po to aby zrozumieć jak bardzo jedna osoba (chociaż właściwie tu jest ich więcej) może sknocić wrażenie płynące z całego filmu. Po pierwszej kwestii słynnego już Rysia chciałem posłać ten film do wszystkich diabłów - niestety kumple, którzy wcześniej namówili mnie do oglądania uważali, że to przecież bardzo śmieszne. A, że zamiast tego mogliśmy oglądać m. in. "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" - kto by chciał oglądać taki szajs? Aha... Porównań z Tarantino ciąg dalszy: tam są retrospekcje - tu też są retrospekcje, tam jest mięcho, tu też jest mięcho, tam jest humor, tu też jest chómor - jednym słowem pięknie! Nic tylko oglądać - film jawnie zerżnięty z Quentina może być przecież fajny... Niestety obrazy amerykańskiego reżysera mają coś czego tu zabrakło - JAJA! A "Czas Surferów" momentami ciągnie Linda, momentami ciągnie Zamachowski, trochę ratuje w miarę ciekawe zakończenie. Niestety te "momentami ciągnie" i "trochę ratuje" to zdecydowanie za mało, aby z filmu Gąsiorowskiego zrobić dające się bez przeszkód strawić smakowite danie. Zamiast tego jest niczym obfite śniadanie na kacu. Smacznego...
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Czas surferów" to kolejna po "E=mc²", "Chłopaki nie płaczą" i "Poranku kojota" gangsterska komedia... czytaj więcej
Kinga Kozakiewicz

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones