Recenzja wyd. DVD filmu

Pora mroku (2008)
Grzegorz Kuczeriszka
Natalia Rybicka
Karolina Gorczyca

Nice try

Sugestywny obraz Dolnego Śląska stawia zarzewie złowieszczego klimatu, który nie ma możliwości wzbić się ponad wyżyny scenariuszowej głupoty i telenowelowego aktorstwa.
W jednej ze swoich ostatnich recenzji poświęcałem uwagę horrorom o tematyce LGBT. Nie trzeba być doświadczonym filmoznawcą, by wiedzieć, że nurt queer horroru – choć istnieje i powoli zdobywa popularność – nie przebił się do mainstreamu. Jeszcze uboższy żywot pędzi kino grozy wyrobu polskiego. Smutny to zaułek naszej niewiele weselszej celuloidowej prowincji, przez wielu odbierany wyłącznie w kategorii ponurego żartu lub w najlepszym wypadku walki kolejnych twórców z wiatrakami.

Problem niedoboru co bardziej zamerykanizowanych gatunków w menu nadwiślańskiego przemysłu filmowego wynika w dużej mierze z ograniczeń finansowych. Sześć lat temu przeciwstawił się im Grzegorz Kuczeriszka, wzięty operator oraz debiutujący reżyser. Jego pierwocina nakręcona została przy użyciu niedużego nakładu budżetowego. Nonkonformistyczny horror nie tak młodego Kuczeriszki zebrał cięgi od krytyków oraz przeszedł do historii jako kolejna wpadka kina gatunkowego made in Poland. O jakim tytule mowa? Panie i Panowie – "Pora mroku"!

Czterej nastolatkowie odwiedzają dolnośląski Czernik, gdzie przed rokiem zaginął brat jednej z uczestniczek wyprawy. Wszczynając śledztwo w sprawie niewyjaśnionego zniknięcia, młodzi zwracają na siebie uwagę pseudonaukowców, pracujących w okolicznym szpitalu psychiatrycznym. Ambicją badaczy, natchnionych duchem starożytnej filozofii, jest postęp w eksperymentach nad transportowaniem duszy do obcego ciała...

"Pora mroku" to twór wręcz uwielbiany przez szanujących się amatorów złej strony X muzy, film, który w trakcie wieczorków z dreszczykiem w Telewizji Puls zebrał żniwo setek tysięcy przemielonych na breję mózgownic. Polski kosiarz umysłów doceniony został nawet przez miłośników klasy "Ż" w takich krajach jak Włochy, Rosja i USA (zyskał na ich terenie nieśmiałą dystrybucję direct-to-video). Nie oznacza to, niestety, że "Pora...", czy też "Time of Darkness", to obraz udany. Przeciwnie.

Grzegorz Kuczeriszka nie wiedział, jaki film chce nakręcić. Swój obraz hucznie okrzyknął jako wschodnioeuropejską odpowiedź na "Hostel" Eli Rotha, wyraził także inspirację "Martwym złem" oraz opowiedział o wpływie, jaki wywarła na nim seria "Piła". "Pora mroku" nie korzysta tymczasem ani z rozwiązań fabularnych typowych dla estetyki "torture porn", ani nie może zostać ujęta w ramy podgatunku broczącego splattera. Jest to obraz niemal bezkrwawy, bardzo ostrożny w dawkowaniu ekranowej przemocy. Niby młodzieżowy i dynamiczny, a jednak niepotrafiący porwać swojej widowni, uprawiający pozerstwo dojrzałości. Niby sfilmowany przez wysoce kompetentnego operatora, a jednak niebezpiecznie bliski amatorstwu – w trakcie trwania filmu, za sprawą grafomańskiego montażu, płaskie i irytująco przyciemnione zdjęcia co rusz składają się w wyzbyty znamion sensu agregat. Ujęcia Kuczeriszki bywają mimo to przyjemnie "niepolskie". Po części przywołują nawet bród i wilgoć świata przedstawionego we wspomnianym "Hostelu" (lub jego bardziej udanym sequelu).

To zasługa filmowych lokacji. Ich dobór należy szczerze pochwalić. Poniemieckie bunkry, podmokłe lasy i nadgryzione przez ząb czasu budowle, w których kręcono film, dają sugestywny, choć nieprawdziwy obraz Dolnego Śląska jako polskiego Teksasu lub Głębokiego Południa Stanów Zjednoczonych. Stawiają też zarzewie złowieszczego klimatu, który – co przykre – nie ma możliwości wzbić się ponad wyżyny scenariuszowej głupoty i telenowelowego aktorstwa.

Pora mroku i marazmu kina grozy w Polsce trwa. Grzegorz Kuczeriszka, który od 2008 roku nie zarżnął żadnego innego dzieła fabularnego, z pewnością czuje się za ten przykry stan rzeczy współodpowiedzialny. Choć nie odczuwam potrzeby bronienia jego poronionego i zaprzepaszczonego dzieła, uważam, że zostało ono ocenione bezlitośnie, a nieprzebrani opiniodawcy nie próbowali dostrzec w nim nawet cienia walorów. Ode mnie, w skali od jednego do dziesięciu, dolnośląski horror otrzymuje trzy i pół punktu.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Porę mroku" otwiera prolog, którego akcja dzieje się w Argentynie. Staruszka ogląda zdjęcie blondynki o... czytaj więcej
Zapewne, gdy ogłoszono w mediach decyzje o powstaniu pierwszego polskiego horroru, większość fanów tego... czytaj więcej
A teraz Panie i Panowie, jedno z najmłodszych dzieci polskiej kinematografii, proszę o fanfary, gdyż na... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones