Recenzja filmu

Podziemny krąg (1999)
David Fincher
Edward Norton
Brad Pitt

Hej chłopaki, w górę ptaki!

W 1999 roku David Fincher realizuje "Podziemny krąg". Większość recenzentów twierdzi, że to film o chłopcach, bo współczesny świat nie sprzyja męskim wzorcom, braniu za siebie i innych
W 1999 roku David Fincher realizuje "Podziemny krąg". Większość recenzentów twierdzi, że to film o chłopcach, bo współczesny świat nie sprzyja męskim wzorcom, braniu za siebie i innych odpowiedzialności itd. Nie do końca mogę się z tymi opiniami zgodzić. "Fight club" to "ostatni film" drugiego tysiąclecia z przebogatą narracją z offu. Jakby jakiś bóg opisywał nieciekawą egzystencję Jacka mieszkającego w "centrum świata", czyli w Nowym Jorku. Jack to trzydziestoletni pracownik firmy ubezpieczeniowej (Edward Norton), jest samotny, cierpi na bezsenność, a raczej zapada w letarg przed ekranem TV. Film Finchera to przede wszystkim film o uzależnieniu, bo żyjemy w czasach, gdy uzależnić można się praktycznie od wszystkiego (podobny motyw spotykamy w "Requiem dla snu" Darrena Aronofsky'ego). Osoba uzależniona od ekranu, odrywając się od niego, wychodzi jakby z półsnu, staje się otępiała i słabiej reaguje na bodźce. Zaburzenia snu należą do najczęściej występujących zwichrowań zdrowia psychicznego. Bezsenność umożliwia Jackowi wejście w doświadczenie pewnej ciągłości, jego nocne życie (uczestnictwo w terapiach) zyskuje naturalne przedłużenie w pracy, w której większość czasu zabiera pokonywanie olbrzymich przestrzeni samolotem. Jack nie ma swojego miejsca, ani we śnie, ani na jawie. Film próbuje pokazać wszystkie konsekwencje braku swojego miejsca (świat stał się globalną wioską, nawet dla tych, którzy nie ruszają się z miejsca). Pewnego dnia gustownie urządzone gniazdko bohatera zostaje wysadzone w powietrze. Jack zmienia lokum i sposób życia, przechodzi całkowicie na inny poziom rzeczywistości. Potrzebny jest do tego ktoś całkowicie inny, jak lustro. Ten ktoś pojawić się musi w momencie katastrofy. W przypadku Jacka będzie to upadek samolotu. Jack wyobraża sobie tragiczne wydarzenie, które w konsekwencji zmiata wszystko. Lęk przed lataniem jest też dzisiaj powszechny, bo - mimo że fotel samolotu należy do najbezpieczniejszych miejsc na ziemi - wyobrażenie awarii samolotu należy do najbardziej przerażających. Po wizji katastrofy Jack spotyka Tylera (Brad Pitt), operatora filmowego zajmującego się dorywczo produkcją mydła. Ale to nie jest ważne, kim jest Tyler "z zawodu". Ważne jest, że Jackowi wydaje się wolny. Mówi mu: "Nie jesteś samochodem, którym jeździsz, nie jesteś zawartością swojego portfela. Jesteś roztańczonym pyłem tego świata". Tyler podważa sens zamkniętego obiegu konsumpcji (której symbolem jest IKEA), pytając Jacka, czy wie, czym jest pled i udowadniając mu, że nie jest to wiedza potrzebna do przetrwania. Jack czuje się przywiązany do zakupionych rzeczy, ale nie może uzyskać z nich obiecanego w reklamie komfortu. Nie potrafi odpoczywać, więc również nie może pracować. Musi stworzyć dla siebie inną formę egzystencji. Jakże skrajnym przeciwieństwem tej ikeowskiej funkcjonalności jest dom Tylera, w którym zamieszkuje Jack. To miejsce z duszą, obdarzone jest własnym, niezależnym życiem. Problemy rodzą się tu u podstaw: woda, światło i gaz są nieujarzmione, pojawiają się i znikają. Dom w czasie deszczu przecieka, puchnie, rozszerza się, duże przestrzenie wypełnia papier (obok domu znajduje się też nieczynna fabryka papieru), są to pamiętniki Jacka chorego na "prawdziwą" schizofrenię pisane są z pozycji organów Jacka. Ten mechanizm autonarracji przejmie główny bohater, ale jeszcze go poszerzy o uczucia ("Jestem poczuciem odrzucenia Jacka"). Jack prawdopodobnie wypiera swój (nawet jeśli szczątkowy czy symboliczny) homoseksualizm. Trudno się dziwić, że stał się on tak płodnym tematem w czasach kompleksu Narcyza. "Jesteśmy pokoleniem chłopców wychowanych przez kobiety. Nie wiem, czy kolejna to dobre rozwiązanie" – mówi Tyler podczas kąpieli do siedzącego pod zlewem Jacka. Gdy w metrze po akcji z komisarzem, klubowicze się rozstają, Tyler z sympatią tarmosi młodego blondyna, gdy tymczasem Jack stoi z boku i komentuje: "Jestem poczuciem odrzucenia Jacka". Dlatego później masakruje twarz blondynowi, tłumacząc, że "chciał zniszczyć coś pięknego".  Aby oddzielić pragnienie od pożądliwości potrzebny jest drugi/inny, ale tak naprawdę "innym" jest kobieta, nie drugi chłopiec. W tej historii pojawia się ona uporczywie, często wtedy gdy już zdążyliśmy o niej zapomnieć. Marla (Helena Bonham Carter) jest cierpliwa i wciąż wraca. "Fight club" to film o uwięzieniu w kompleksie Narcyza i ciągłych próbach wyjścia z niego. Wyjściem nie jest udziwnianie swojego życia, zapraszanie do niego wielkiej liczby kochanków i przyjaciół (nacisk współczesności, żeby mieć kilkadziesiąt numerów w pamięci komórki i bogate życie seksualne, najlepiej biseksualne), lecz dostrzeżenie innego bez chęci niszczenie tego, co w nim odmienne.  W piwnicy domu, gdzie mieszkają bohaterowie, powstaje organizacja, w ramach której sfrustrowane pokolenia mężczyzn mogą wyrzucać z siebie negatywne emocje. Członkowie tajnego klubu w ostateczności okazują się pionkami, oni też chcą być komuś posłuszni. Podziemny krąg kończy się przekształceniem klubu (chaos) w nową organizację (Projekt Zagłada). Przemoc zostaje skierowana na zewnątrz, a bohater znów musi ją zwrócić do wewnątrz i zobaczyć, że to nie świat jest skomplikowany, lecz on sam. Musi ocalić świat, biegnie więc w gatkach nie wiadomo dokąd i próbuje sam odwrócić projekt Zagłada. "Podziemny krąg" pokazuje, jak wielki wpływ na rzeczywistość wciąż ma jeden człowiek, tylko musi uporać się ze swoim lękiem: że nie jest dość przystojny, inteligentny i odważny. Że nie jest Tylerem, że nie jest jurnym mężczyzną z "kaloryferem" na brzuchu, który ma wszystko w d... Ocalić świata mu się nie uda, ale siebie? Ostatnie jego słowa do Marli brzmią: "Poznałaś mnie w dziwnym momencie mojego życia". Film opiera się przede wszystkim na rewelacyjnie dobranym trójkącie: Edward Norton, Brad Pitt, Helena Bonham Carter. Każdy z nich błyszczy na tle innych. Edward zachwyca swoją elastycznością (równie dobrze może grać twardziela, jak i wysublimowanego okularnika), Brad oczywiście to wciąż przystojny chłopiec, amerykański Hugh Grant, tyle że lepiej zbudowany) i Helena – czarownica, zdegenerowana arystokratka, której trzeba przywrócić delikatność. "Fight club" można oglądać kilkakrotnie, zawsze odnajdując nowy sens drobiazgów, uporczywa, rozbudowana narracja boga-Jacka wcale nie przeszkadza. Czy współczesny świat nie sprzyja męskim wzorcom? Film pokazuje, że jak najbardziej tak, nawet jeśli bunt młodości przeżywa się w wieku lat trzydziestu.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Może zacznę od banalnego stwierdzenia: wbrew nazwie nie jest to film o nielegalnych walkach ani nawet o... czytaj więcej
Kiedy po raz pierwszy oglądałam "Podziemny krąg", doznałam tego przyjemnego uczucia, na które czekają... czytaj więcej
Przemoc przyciąga. Zwraca uwagę. Sprzedaje film. W połączeniu z seksem daje murowany hit kinowy.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones