Recenzja serialu

Pogoda na miłość (2003)
Duane Clark
Billy Dickson
Chad Michael Murray
James Lafferty

Gdy ilość cukru wzrasta

"One Tree Hill" odniosło oszałamiający sukces komercyjny niemal na całym świecie. Również w Polsce serial ma sporą grupę fanów, którzy z utęsknieniem wyczekują emisji kolejnego odcinka. Czy to
"One Tree Hill" odniosło oszałamiający sukces komercyjny niemal na całym świecie. Również w Polsce serial ma sporą grupę fanów, którzy z utęsknieniem wyczekują emisji kolejnego odcinka. Czy to oznacza, że mamy do czynienia z kolejnym telewizyjnym fenomenem? Zdecydowanie nie! Serial traktuje o problemach typowych nastolatków z niewielkiej amerykańskiej mieściny. Teoretycznie więc powinien dotyczyć codziennych problemów, takich z jakimi borykają się również potencjalni telewidzowie. Nic bardziej mylnego. Serial jest niemal zupełnie oderwany od rzeczywistości. Twórcy jak zwykle popełnili setki błędów już na poziomie samej obsady. Po raz kolejny role nastolatków odgrywają aktorzy zbliżający się do trzydziestki. Po raz kolejny niepełnoletni bohaterowie mieszkają sami, a rodzice pojawiają się jedynie okazyjnie. I wreszcie znowu wszyscy uczniowie są albo chodzącymi symbolami seksu, albo kompletnymi życiowymi łamagami. Jednym słowem typowa (czytaj: nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością) filmowa szkoła. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby scenarzyści na siłę nie próbowali upchnąć do fabuły ciężkiego dydaktyzmu. Bohaterowie cytują wiersze, głoszą tanie banały o życiu i lubują się w długich i poruszających przemowach o miłości, przyjaźni itp. Wszystko to jest podane w podręcznikowy, łopatologiczny sposób. Rażą zwłaszcza wspomniane wyżej przemowy, bo tak można nazwać większość kwestii wygłaszanych przez poszczególne postaci. Czy na co dzień typowy nastolatek wygłasza 30-sto zdaniową mowę o miłości, rozmawiając ze swoim kumplem przy piwie? Gwoździem do trumny jest jednak coś zupełnie innego. Scenariusz często ma wymowę dwuznaczną moralnie. Z jednej strony twórcy jawnie propagują seks bez zobowiązań, by w następnej scenie uraczyć nas zgoła inną filozofią podaną w iście prostacki sposób. Czyżby próba pokazania różnych stanowisk w konkretnej sprawie? Nie, skoro ta sama postać prowadzi bogate życie erotyczne, a równolegle głosi banały o zaangażowaniu się w poważne związki uczuciowe. Twórcom nie udało się również uciec od innego uproszczenia, które niemal bije po oczach. Bohaterowie są idealnie jednowymiarowi. Czarny charakter jest zły i okrutny od stóp do głów. Z kolei kochana mamusia głównego bohatera to anioł wcielony, który wie o życiu więcej niż nie jeden mędrzec. Aktorsko też nie jest dobrze. O ile Hilarie Burton i Sophia Bush starają się jak mogą, by z płaskiego scenariusza wycisnąć jak najwięcej, o tyle reszta obsady odwala typową telewizyjną fuszerkę. Kwestie, które wygłaszają, wydają się jeszcze bardziej nienaturalne niż na papierze. Najgorzej wypada Craig Sheffer, którego sam ton głosu wprawia w konsternację. Jego postać jest tak papierowa jak to tylko możliwe. Wina scenariusza? Nie tylko. Czy w tym morzu wad tonie cały serial? Niekoniecznie. "One Tree Hill" mimo wszystko wciąga. Tempo filmowych zdarzeń jest wprawdzie ślimacze, ale brak tu jawnych udziwnień zdradzających niemoc twórczą scenarzystów. Wprowadzane wątki, choć mało oryginalne, nie są oderwane od pozostałych. Każdy z nich ma swoje rozwiązanie i nie znajduje się tu przypadkowo jako zapychacz czasu. Wreszcie na serial nie szczędzono pieniędzy, co widać niemal od razu. Praca kamery jest bez zarzutu, plan filmowy nie razi sztucznością, a ścieżka dźwiękowa to nierzadko przeboje okupujące szczyty aktualnych list przebojów. Również niektóre sceny kaskaderskie są zrealizowane na najwyższym poziomie. A jest ich wbrew pozorom niemało. Wypadki samochodowe przedstawione są znacznie lepiej niż w niejednej produkcji sensacyjnej. Gdyby ze scenariusza wyrzucono nachalny dydaktyzm, zatrudniono aktorów, którzy lepiej grają niż wyglądają, serial na pewno zasłużyłby na miano bardzo dobrej produkcji. Ale tak niestety nie jest. Jaki jest tego efekt? Bardzo proste, aczkolwiek dziwne zjawisko – oglądam, ale się tego szczerze wstydzę.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Pogoda na miłość" – dzieło Marka Schwahna, to serial, który z pewnością wybija się ponad inne... czytaj więcej
Mark Schwahn (pomysłodawca serialu) potrafi zrozumieć nastolatków. Dobrze wie, z jakimi problemami... czytaj więcej
To już trzecie spotkanie z serialem "Pogoda na miłość". Ciekawa fabuła w jeszcze ciekawszej oprawie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones