Wygładzona masakra

Sam tytuł filmu jest wielce wymowny. Zresztą mamy do czynienia z remakiem klasycznego już dziś horroru, więc film nie powinien nas niczym zaskoczyć. Czy jednak tak jest w istocie? Historia
Sam tytuł filmu jest wielce wymowny. Zresztą mamy do czynienia z remakiem klasycznego już dziś horroru, więc film nie powinien nas niczym zaskoczyć. Czy jednak tak jest w istocie? Historia rzekomo jest oparta na faktach. Jest to jednak jedynie chwyt marketingowy, który zapewne podziałał na tylko nieliczne jednostki bezgranicznie wierzące w magię kina. Jak na horror z prawdziwego zdarzenia przystało mamy tu sztandarowe elementy owego gatunku. Wrogowie przerażają nas już samym wyglądem nie wspominając już o ich bestialskich czynach. Świetnie sprawdziła się tu charakteryzacja, która w oryginale była raczej wadą niż zaletą. Niewątpliwie dużą rolę odgrywa tu także gra świateł, przez co diaboliczne oblicze wielu postaci poznajemy stopniowo. Podnosi to napięcie i dodaje nieco tajemniczości mało jednak oryginalnej historyjce. Bo sama ucieczka przed zdegenerowanymi zabójcami to już dziś schemat gatunkowy. Twórcy zatem musieli postawić na klimat. A tego nie do końca udało się umiejętnie zbudować. Oczywiście, wspomniana charakteryzacja czy oświetlenie świetnie sprawdzają się w kinie grozy, lecz są raczej środkami niewystarczającymi do zbudowania niepowtarzalnej atmosfery. Za taki stan rzeczy obwiniam przede wszystkim chęć epatowania kolejnymi krwawymi scenami. W „Teksańskiej masakrze” oczywiście nie mogło zabraknąć naturalistycznych scen zbrodni, lecz reżyser wyraźnie skupia się na nich, zapominając o czymś szalenie ważnym. Oryginał bowiem traktował o strachu, osaczeniu i bezsilności. W nowej wersji tematem przewodnim są flaki fruwające w powietrzu i kolejne wymyślne metody zadawania bólu. Muzyka w filmie stanowi jedynie ledwo zauważalne tło. Wbrew pozorom nie obniża to wartości całej produkcji. W tym specyficznym odłamie gatunkowym horroru po prostu ścieżka dźwiękowa nie powinna wysuwać się na „plan pierwszy”. Aktorsko horror ten niczym nie zaskakuje. Bohaterowie to oczywiście kipiący seksem młodzieńcy, w których rolę wcielają się trzydziestolatkowie. Niektórych ponadto może wyraźnie zdziwić skąd na twarzy uciekającej bohaterki idealny makijaż. Remake jednak jest dziełem na wskroś wysokobudżetowym więc wszystko musi być tu idealne nawet wtedy gdy jest to wbrew zdrowemu rozsądkowi. Nowa „Teksańska masakra piłą mechaniczną” to dopieszczony do granic możliwości horror na miarę naszych czasów. Jest nie tylko mało oryginalny (jak na remake już przystało), lecz za fasadą idealnej realizacji nie kryje absolutnie niczego. Emocje więc przeżyją tylko Ci, którzy mają słabe żołądki. Reszta może sobie ten film odpuścić.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Teksańska masakra piłą mechaniczną" z 1974 roku to bez wątpienia klasyka gatunku. Wiadomo było, że na... czytaj więcej
Nastał taki czas, że nie ma już dla filmowców żadnych "świętości", wszystko pragną robić od nowa. To nie... czytaj więcej
Nie wiem, czy film naprawdę jest oparty na faktach (ponoć jest inspirowany historią Eda Geina - mordercy... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones