Recenzja filmu

[Rec] 3: Geneza (2012)
Paco Plaza
Leticia Dolera
Diego Martín

Hiszpańska masakra piłą mechaniczną

Nie będę ukrywał, nie jestem największym fanem serii "[REC]". Pierwsze dwie części to doskonały przykład zmarnowanego potencjału i jako fan horroru nie jestem w stanie przejść obojętnie obok
Nie będę ukrywał, nie jestem największym fanem serii "[REC]". Pierwsze dwie części to doskonały przykład zmarnowanego potencjału i jako fan horroru nie jestem w stanie przejść obojętnie obok takiego zaniedbania.

Po co więc sięgnąłem po część trzecią? Z trzech prostych powodów. Po pierwsze i najważniejsze: geneza w tytule obiecywała rzucić odrobinę światła na początki demonicznej sagi. Po drugie: materiały promocyjne bardziej niż zachęcały do zapoznania się z kontynuacją. I oczywiście po trzecie: liczyłem na odrobinę niezobowiązującej rozrywki...

"[Rec] 3: Geneza" zaczyna się miło i spokojnie. Oglądamy film kręcony przez jednego z gości weselnych. Poznajemy wujków i ciotki, bliższych i dalszych krewnych, znajomych i przyjaciół. Jesteśmy świadkami składania przysięgi małżeńskiej i pierwszych tańców na przyjęciu. Jednak spokój jest tylko pozorny. Gdzieś w tle pojawia się radiowóz, wokół sali balowej kręci się dwóch mężczyzn w żółtych kombinezonach, a wujek pogryziony przez psa z lecznicy weterynaryjnej zaczyna zachowywać się dziwniej niż zwykle. I tak, ni z tego, ni z owego całe weselicho szlag trafia, gdy na parkiecie pojawiają się podgryzające gości zombie-demony! W tym też momencie odrzucona zostaje ręczna kamera naszego wszystkowidzącego narratora i przechodzimy na normalny tryb narracji... pojawiają się też pierwsze zgrzyty...

Nie wierzę, że to piszę (i na pewno wyprę się tego w przyszłości), ale najmocniejszą stroną trzeciego "[REC]-a" były właśnie ujęcia weselne. W momencie przejścia ulatnia się klimat, znika atmosfera zagrożenia. "Obiektywne" przedstawianie historii jest tu bez wyrazu i zwyczajnie nie pasuje, przez co losy bohaterów dość szybko zaczynają być nam całkowicie obojętne i przestajemy interesować się fabułą.

Nieumiejętna narracja to jednak nie jedyny zarzut. Drugim, chyba najbardziej poważnym, są te oceany absurdu wylewające się z ekranu wprost do naszych niedowierzających oczu. Twórcy obejrzeli chyba zbyt wiele horrorów klasy B, bo ich pomysły na tchnięcie nowego życia do serii są porażające. Najlepszym przykładem jest para głównych bohaterów. Starający się odnaleźć Clarę Koldo przez większą część filmu ma na sobie prawdziwą średniowieczną zbroję, w dłoni zaś dzierży zużytą, aczkolwiek wciąż całkiem skuteczną buławę. Clara zaś za oręż wybiera pokaźnych rozmiarów piłę mechaniczną (prawdopodobnie cięższą niż ona sama), którą jakimś cudem włada lepiej niż Ash, główny bohater "Martwego zła". Warto też nastawić się psychicznie na ubrane wyłącznie w starą bieliznę demony, czy krew sikającą z urywanych członków strumieniami rodem z japońskich filmów animowanych.

Ale dobrze, może się czepiam, może nie te zagrywki skierowane są do innej grupy docelowej. Wybaczyć nie mogę jednak obietnicy składanej przez sam tytuł. Jak pisałem wcześniej, początki historii interesowały mnie tu najbardziej. Czyli dlaczego, jak, kto? Wszyscy się nad tym zastanawialiśmy od lat. A tu klops. Genezy jest tu tyle, co (wybaczcie porównanie nie na poziomie) mięsa w parówkach. Niestety, dość szybko okazuje się, że wydarzenia przedstawione w filmie dzieją się równolegle do tych już nam znanych. Dopiero pewien ksiądz w swym szalonym bełkocie daje nam wskazówkę, że "genezę" należy interpretować tu iście biblijnie i musimy myśleć w kategoriach Mojżeszowej Księgi Rodzaju. Pierwsze trzy "[REC]-i" to nic więcej jak wstęp prowadzący do "Apokalipsy" (która, jak podejrzewam, również wodzi nas za nos tytułem). Mamy więc powtórkę z "Resident Evil", tylko w hiszpańskiej wersji językowej...

Czy "[REC] 3" jest więc filmem złym? I tak, i nie. Jest nakręcony dużo sprawniej niż poprzednie części, nudzi tylko trochę i zapewnia odpowiednią dawkę straszenia. Niestety, nie ma w sobie nic odkrywczego i rozczarowuje hurtowym powielaniem ogranych schematów. Podsumowując, to tylko średniak, który można obejrzeć i zapomnieć, bo szkoda zawracać sobie nim głowę na dłużej.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Wydany w 2007 roku "[Rec]" stanowił ciekawy amalgamat techniki montażu rodem z "Blair Witch Project"... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones