Recenzja filmu

Drużyna A (2010)
Joe Carnahan
Liam Neeson
Bradley Cooper

Nie ma planu B

Idąc do kina na "Drużynę A", nie wiedziałem, czego się spodziewać. Przyznaję, że skusiły mnie głównie nazwiska aktorów. Wchodząc na salę kinową, nadal nie byłem przekonany, czy robię słusznie.
Idąc do kina na "Drużynę A", nie wiedziałem, czego się spodziewać. Przyznaję, że skusiły mnie głównie nazwiska aktorów. Wchodząc na salę kinową, nadal nie byłem przekonany, czy robię słusznie. Dopiero po seansie doszedłem do wniosku, że ze wszystkich filmów, jakie miałem do wyboru, wybrałem chyba najlepiej, jak było można. "A-Team" jest zabawny, zaskakujący, efektowny i nietuzinkowy. Jest to chyba największe pozytywne zaskoczenie tego roku. Do tego wszystkiego dochodzą znakomici aktorzy, którzy wręcz idealnie dopasowali się do swoich postaci.

Chyba najbardziej liczyłem na Sharlto Copleya, gdyż po obejrzeniu "Dystryktu 9" byłem ciekaw, z kim mamy do czynienia. Okazało się, że z nową, wielką gwiazdą, która świeci bardzo jasno nad wyraźnie "Zmierzchającym" Hollywood. Murdock Copleya to kompletny świrus a niektóre jego teksty przejdą chyba do historii, natomiast sam Copley po tak wyśmienitym, podwójnym debiucie długo będzie oblegany przez nadzianych producentów. Kolejny plus to Bradley Cooper, odgrywający zarozumiałego macho. Po "Kac Vegas" spodziewałem się kolejnej dużej roli, ale nie byłem pewny czy aktor się sprawdzi. Jako Face wypadł jednak znakomicie. Trafnym wyborem było także obsadzenie w filmie Jessiki Biel. Dziewczyna ma talent, ale raczej tylko do kina rozrywkowego, co dla mnie osobiście nie stanowi żadnego problemu. Rozczarował mnie natomiast odrobinę Liam Neeson. Niby gra poprawnie, ale nie zwrócił na siebie uwagi niczym szczególnym. Ot, taki przyzwoity przywódca, choć trochę bez charyzmy. Quinton Jackson dostał od scenarzystów najmniej ciekawą rolę, więc na tle swoich świetnych kolegów wypada blado. Na drugim planie błyszczą za to wyluzowany Patrick Wilson i złowieszczy Brian Bloom.

Cała fabuła opiera się na klasycznej historii: spisek, nieudana operacja, wyrok, ucieczka i próba oczyszczenia dobrego imienia. Ten schemat był już tyle razy przerabiany, że wydawało by się, że nic świeżego wyjść z tego nie może. Tymczasem twórcy zaskakują. Niby nie dodają nic nowego, ale jest w tym wszystkim coś, co przyciąga do ekranu i zachęca do ponownego obejrzenia. Innymi słowy, jest wszystko, czego łaknie spragniony mocnych wrażeń widz.

Zaskoczyła mnie jakość efektów specjalnych. Spodziewałem się, że będzie to spektakularne widowisko, jednak nie sądziłem, że zobaczę tyle efektownych pościgów, strzelanin i lotniczych popisów. Ogólnie, to cała część techniczna zasługuje na brawa, łącznie ze świetnymi zdjęciami tegorocznego zdobywcy Oscara Mauro Fiore i dobrym dźwiękiem. Zaletą jest również muzyka Alana Silvestri, w tym także ukłon w stronę serialu w scenie z filmem w psychiatryku.

"Drużyna A" to idealny film na letnie popołudnie. Spragnieni, zobowiązującej do niezbyt intensywnego myślenia rozrywki powinni być zachwyceni, a i intelektualiści znajdą coś dla siebie. Warto zobaczyć.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nigdy nie należałem do grona fanów serialu "Drużyna A". Widziałem tylko kilka odcinków, więc jego fenomen... czytaj więcej
W dzieciństwie z pasją oglądałem "Drużynę A". Pamiętam jak z niecierpliwością wyczekiwałem kolejnego... czytaj więcej
Każdy miał w dzieciństwie innych bohaterów. Nasi ojcowie śledzili i, umówmy się, do dziś śledzą w... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones