Recenzja filmu

300 (2006)
Zack Snyder
Gerard Butler
Lena Headey

"This is where we fight, this is where they die!"

Pamiętam, jak pod koniec 2006 roku pojawiła się na FilmWebie informacja o filmach, które będą miały swoją premierę w 2007 roku. Akurat robiłam sobie listę filmów, na które czekam, więc
Pamiętam, jak pod koniec 2006 roku pojawiła się na FilmWebie informacja o filmach, które będą miały swoją premierę w 2007 roku. Akurat robiłam sobie listę filmów, na które czekam, więc postanowiłam zaglądnąć do tamtego tematu. Przyznaję, że tak zaintrygował mnie zachwyt użytkowników nad zwiastunem "300-tu", że nie tracąc czasu też sobie go oglądnęłam i doszłam do wniosku, że rzeczywiście będzie to dobry film. Idąc do kina na seans miałam pełną świadomość, że jest to ekranizacja komiksu, która może nie mieć zbyt wiele wspólnego z historycznym przekazem, jednak oczekiwałam po prostu dobrej rozrywki. Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu sala była prawie pełna... Medialna reklama dzieła Zacka Snydera poskutkowała: zwiastuny przyciągnęły do kin tłumy widzów. "300" przerosło moje najśmielsze oczekiwania! Muszę przyznać, że to jeden z najbardziej zachwycających wizualnie obrazów, jakie kiedykolwiek weszły do kin. Pierwszym elementem, który rzuca się w oczy, jest oczywiście kolorystyka taśmy filmowej: przeważa czerwień, złoto, sepia i czerń. To jedno z najefektowniejszych połączeń tonacyjnych, jakie można sobie wyobrazić. Sparta i Termopile wyglądają jak baśniowe krainy marzeń, lub wyjątkowo barwny sen. Mimo, że miałam całkowitą świadomość, że 99,9% scen zostało nakręconych na niebieskim lub zielonym ekranie (tylko moment, w którym trzej perscy posłańcy jadą konno do Sparty, został nakręcony w plenerze), bez budowy scenografii, to jednak mimo wszystko otrzymywane obrazy wprost rzucają na kolana. Najwidoczniej nie ma już takiego efektu, którego nie można by uzyskać za pomocą komputera. Bardzo przypadł mi do gustu sposób kręcenia scen walki: nie jest to typowe 'łubu-dubu' z prędkością światła, w którym właściwie nie wiadomo, kto? kogo? i dlaczego?, ponieważ umiejętnie zastosowano zwolnione i przyśpieszone ujęcia, oraz nietypowe ruchy kamery. Ważnym elementem filmu jest muzyka, która pozwala doskonale wczuć się w charakterystyczny klimat i odciąć od szarej rzeczywistości. Warto zwrócić uwagę na niepowtarzalną choreografię walk, która nie przypomina rzezi toporem, lecz wdzięczny taniec. Kostiumy Spartan są skąpe, w jednakowych odcieniach, podkreślają fizyczny wkład aktorów w role ('kaloryfer' na brzuchu to jest to!), zaś ich urozmaiceniem są krwisto-czerwone płaszcze. Kontrast stanowi ubiór Persów, na który składają się egzotyczne i różnorodne kolory. Bez wątpienia szokujący jest wygląd Kserksesa, jednak warto sobie przypomnieć, iż "300" to nie film historyczny. Uwagę widza przykuwają także niezwykłe, srebrne maski Nieśmiertelnych. Jedną z niezapomnianych scen jest moim zdaniem wizyta króla Spartan u Wyroczni. Fabuła filmu jest o wiele bardziej urozmaicona, niż można by się spodziewać, zwroty akcji zaskakują, choć czysto teoretycznie cała historia jest nam przecież doskonale znana. Odwaga, honor, namiętność, umiłowanie wolności i poświęcenie. Tylko tyle, czy raczej aż tyle. Warto zwrócić uwagę na aktorów. Uważam, iż nikt na świecie nie mógł lepiej zagrać króla Leonidasa, niż zrobił to Gerard Butler. Pamiętam, jak pierwszy raz zobaczyłam go w "Attyli" - od tej pory jakoś nie mogę o nim zapomnieć... Już na pierwszy rzut oka wyraźnie widać, że posiada on zdolności przywódcze, zaś jego niezwykła charyzma i głos podbijają serce widowni, nie tylko płci pięknej. W jego oczach można zobaczyć niezłomną wolę, mądrość i oddanie kodeksowi honorowemu Spartan. Jest tajemniczy, porywczy i fascynujący. Najbardziej na świecie ceni sobie uczucie wolności - za które jest gotów oddać życie, podobnie jak jego przyjaciele-wojownicy, którzy bardzo go szanują. Ich poświęcenie nie ma żadnych granic. Przyznaję, że zaskoczyła mnie Lena Headey jako królowa Gorgo. Nie musiała niczego udawać: ona po prostu rzeczywiście jest silna, mądra i pewna siebie. Dzięki niej ta postać nie przemyka się po cichu przez ekran, lecz budzi podziw. Moim zdaniem także David Wenham (czyli Farmir z ekranizacji "Władcy Pierścieni"), oraz Vincent Regan zagrali dobrze. Nie mogłam sobie wyobrazić Rodrigo Santoro (znanego mi z małego epizodu w serialu "Zagubieni") w roli demonicznego Kserksesa, jednak jego charakteryzacja zdziałała cuda. Dzięki niej stał się tajemniczą postacią, niemal z piekła rodem. Przekonuje do swojej wizji jedynego boga i zarazem króla. Widz bardzo wyraźnie dostrzega różnice charakterów i poglądów króla Leonidasa i jego potężnego przeciwnika: pierwszy z nich oddałby życie za swych przyjaciół, a drugi z przyjemnością zabiłby wszystkich swoich ludzi, gdyby tylko miało mu to zapewnić zwycięstwo. Podsumowując: "300" to znakomite widowisko opowiadające o ideowych zwycięzcach spod Termopil, które zapiera dech w piersiach, wciąga widza i pozwala mu zapomnieć, choć na dwie godziny o szarej rzeczywistości. Dopiero po seansie zapoznałam się z komiksem Franka Millera i przyznaję, że twórcy filmu bardzo wiernie oddali to, co w nim zostało zawarte przez autora. Opłacało się czekać na "300", obraz ten przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Gorąco polecam!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Frank Miller swoją współpracę z Hollywood zaczął równie szybko, co skończył. Po licznych modyfikacjach... czytaj więcej
Granica pomiędzy głupotą a odwagą jest niezwykle cienka i niewielu potrafi odróżnić jedno od drugiego.... czytaj więcej
Filmem Snydera zainteresowałam się z powodów dosyć banalnych i mało artystycznych, chociaż z pewnością... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones